niedziela, 22 lipca 2012

Kosmici



Cześć. Nazywam się Abi i opowiem Wam jak to się stało, że jestem szczęśliwa. Pewnego dnia, gdy siedziałam za kratkami jakiegoś dziwnego miejsca, gdzie inne psy szczekały, skamlały, piszczały, przyszedł do mnie Pan, zaczepił smycz i zaczął gdzieś ciągnąć. Nie bardzo chciałam iść, byłam wystraszona i obolała, najchętniej zapadłabym się pod ziemię, byleby już nic mi nie zrobili złego i dali spokój. Wyszliśmy poza to dziwne miejsce, nazywane przez niektórych schronem. I zobaczyłam budę, długo się nie zastanawiałam i schowałam się w niej. Była mała, ale za to bezpieczna. Usłyszałam jakiś dźwięk, warkot, bałam się strasznie. Po chwili, z dziwnego wielkiego urządzenia wysiadły dwie osoby. I usłyszałam taki ciepły głos, miły dla uszu, spokojny. I nachyliła się ta dziwna istota o niebiańskim głosie nad budą i zapiszczała z radości. Ja nadal siedziałam w budzie i wcale nie miałam zamiaru wychodzić. Dziwna istota mówiła do mnie: „ Hej wyjdź do mnie „ „Chodź”, ale ja nie dawałam za wygraną. Nagle Pani wyciągnęła coś co bardzo pachniało, jejku jakież to było ekscytujące dla mojego nosa i burczącego brzucha. Tak! To była parówka J Bez większych oporów mój nos pognał za zapachem i wyszłam z budy. Pani zapiszczała z radości. Już się tak nie bałam, dałam się nawet wziąć do tego pobliskiego lasu, gdzie mogłam się wysikać, wąchać i troszkę rozprostować kości J Jedna z Pań gadała z tym Panem co mnie wziął z boksu, a druga cały czas na mnie patrzyła. Nagle zawróciliśmy, pomyślałam więc, że czas spaceru się skończył i zaraz mnie wsadzą do tego dziwnego miejsca z powrotem.  Niewiele się pomyliłam, doszliśmy do tego miejsca, gdzie stała buda, jednak Pani otworzyła drzwi do tego strasznego, dużego urządzenia i kazała wskakiwać. Nie chciałam, zapierałam się jak mogłam, ale w końcu dałam za wygraną. Jechaliśmy tym dziwnym czymś długo, tak długo, że spać mi się zachciało i kiedy już prawie zasnęłam, samochód się zatrzymał. Pani wzięła mnie za smycz i kazała wyskakiwać.  Najpierw każą wskakiwać, teraz wyskakiwać, można się pogubić. Posłusznie jednak zrobiłam co mi Pani kazała i weszliśmy do takiego dziwnego miejsca, gdzie pachniało, było ciepło, przyjemnie. Pani puściła mnie ze smyczy, a ja pierwsze co zrobiłam, wskoczyłam na to fajne miejsce przy oknie, nazywane łóżkiem. O! tak mi się dobrze zrobiło, ciepło, miło, miękko. Ale długo to nie trwało, Pani głos zmienił się w jakiś dziwny ton i kazała zejść. Zaprowadziła w inne miejsce też fajne, miękkie, ale nie takie jak łóżko. Powiedziała: „To jest Twoje miejsce, tu będziesz spać, a tu masz miseczki, z których będziesz jeść”.  I tak to się zaczęło. Tamtego dnia myślałam, że przyjechali po mnie kosmici, że zabierają mnie tym dziwnym statkiem kosmicznym nie wiadomo gdzie i nie wiadomo co ze mną będą robić. Dziś już wiem, że kosmici to moja Pani a statek kosmiczny to samochód, którym jeździ się na bardzo fajne wycieczki. Muszę Wam powiedzieć, że kocham moją Panią, za wszystko co dla mnie robi. I naprawdę jestem szczęśliwa. Nareszcie!

2 komentarze:

  1. Cieszę się, że jesteś kolejnym szczęśliwym malamuciekiem:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdeczka czuje się pominięty przez Abi, ale ciekawa opowiesc ;-) M.

    OdpowiedzUsuń