wtorek, 24 lipca 2012

Pies sam w domu



Zastanawialiście się kiedyś co robi Wasz pies, kiedy nie ma Was w domu? No właśnie ja też się często zastanawiałam nad tym, dopóki moja suka sama mi nie pokazała :) Każdy z nas pracuje, mimo tego dba o swojego pupila. Ja dla przykładu, rano wstaję wcześniej, żeby Abi się wybiegała i żebym mogła z czystym sumieniem iść do pracy. Nie raz jej zazdroszczę, bo ona po spacerze kładzie się wygodnie na swoim miejscu i idzie spać. Ja natomiast muszę iść do pracy, po pracy na zakupy i dopiero do domu. Ona w tym czasie śpi a przynajmniej tak mi się wydawało do pewnego momentu. Jak zwykle wracając z pracy poszłam jeszcze na zakupy i z uśmiechem na twarzy wracałam do domu. Nie ma nic lepszego od merdającego ogona na przywitanie. I nawet najgorszy dzień, staję się o wiele lepszym. Nie pamiętam już o czym myślałam wracając, wiem, że chciałam jak najszybciej być już w domu, żeby się położyć i odpocząć. Otworzyłam drzwi do mieszkania i jak zwykle przywitał mnie jej uśmiechnięty pychol i merdający ogon. Gdy ona się tak ze mną wita, zawsze muszę się nagadać: „tak wiem, że jestem zła i niedobra, zostawiłam Cię samą na dłuuugie godziny” itp. Jednak szybko mnie „zamurowało” z wrażenia, gdy zamykając drzwi, zobaczyłam wielką dziurę w drzwiach. Skórzane obicie zostało rozdarte do połowy, a gąbka ze środka poćwiartowana na tak drobne kawałki, że nawet jak wchodziłam , to ich nie zauważyłam. Zamarłam. W głowie miałam różne myśli a poziom nerwów skoczył do granic możliwości. Obróciłam się, a tam ten pychol uśmiechający się i ten energicznie poruszający się ogonek. I te oczka niebieskie mówiące: „Co się stało? To nie ja. Ja tego nie zrobiłam, przecież wiesz, że jestem zawsze grzeczna, to się samo zrobiło”. I wywala się na grzbiet, pokazując swój biały, włochaty brzuch, prosząc o głaskanie.  I jak tu się złościć? Choć drzwi do połowy zniszczone to i tak człowiek nie ma powodu, by krzyczeć na swojego pupila. Bo przecież czego to biedne stworzenie może być winne? Nudziła się, tęskniła, tak bardzo jej towarzystwa brakowało, że się „zajęła” czymś, czym niekoniecznie powinna. W ten sposób dowiedziałam się, co robi mój piesek, kiedy jest sam w domu :) Wiem, jak to się nazywa profesjonalnie -  lęk separacyjny. Ale kogo nie zapytam, to każdy odpowiada co „stracił” przez swojego psa. Kto nie zna tego widoku pogryzionych kapci, rozwalonego łóżka, porwanej pościeli czy porozrzucanych śmieci? Ale kochamy swoje psy i złość na nie szybko nam przechodzi. Osobiście wole posiadać wiernego i kochanego przyjaciela w domu niż nowiutkie, świeżutkie kapcie :) Myślę, że każdy z Was podobnie jak ja „dowiaduję” się co robią nasi pupile, gdy nie ma nas w domu – po stratach :)

2 komentarze:

  1. Cóż, ja nie znam tego widoku ;) Pomijam efekty uboczne ząbkowania.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie drzwi zostały zjedzone do połowy, zerwaliśmy resztę i pomalowaliśmy, roleta przez zapomnienie była zasłonięta, a przecież Lejdi wygląda przez to okno czekając na nas, więc ją sobie "otworzyła", czyli rozdarła. Kupiliśmy nową, a właściwie zrobiliśmy własnoręcznie w kolorach tęczy. Śmieci regularnie były wyrzucane na podłogę, ostatnio jakoś rzadziej. A kapcie jak ich nie schowam liże, memła, ale nie zjada. Pewnie pociesza się zapachem. Każda strata jest denerwująca, ale szybko można psu przebaczyć, bo w jego świecie to wygląda inaczej niż w naszym. No i zawsze jest powód do zmian. :)

    OdpowiedzUsuń