czwartek, 17 października 2013

Z więźnia ptaszyskiem do raju.

Wiecie jak to jest trafić do alaskańskiego raju? Ja tak trochę wiem…Zacznę od początku….zanim trafia się do alaskańskiego raju trafia się do więźnia….W tym więźniu nie jest fajnie….jest dużo psów w tym więźniu, czasem są bójki, czasem ktoś zwinie Ci jedzenie, nie lubię więźnia…byłem tam nie wiem jak długo…ale nie chcę już tam być…Starałem się być grzeczny i się opłacało…Człowieki z Fundacji Adopcje Malamutów dowiedzieli się, że jestem w więźniu i postanowili się mną zaopiekować i przenieśli mnie do hotelu dla psów- jak mówią na to człowieki…nie był to jeszcze mój dom, bez mojego własnego ludzia tam byłem…ale czekałem…znalazła się rodzina, z którą zamieszkałem. Byłem tam dwa lata. Chyba się im znudziłem bo już mnie nie chcieli…Odebrali mnie od tej rodziny  i trafiłem znów do hotelu dla psów. Miałem tam fajne cioteczki, chodziłem na spacery, biegałem po wybiegu ale wciąż nie miałem swojego własnego  ludzia. Było mi smutno i nudno.
Jakoś po niecałym miesiącu, pod koniec kwietnia przyjechała mnie odwiedzić taka człowieczka….Mówiła do mnie różne rzeczy, np. że zabierze mnie do domu ale musi wszystko przygotować. Byliśmy u lekarza, a taki nasz pieski lekarz nazywa się weterynarz-śmiesznie prawda? Mnie to śmieszyło i ciągle się uśmiechałem. Czy wy wiecie jak tam jest  fajnie? Można sprawdzić co weterynarz zapisuje, najlepiej się to robi stając przednimi łapami na biurko. Musiałem sprawdzić co on tam o mnie pisze….I wiecie co pisał? Książeczkę wypisywał dla mnie co nazywa się PASZPORT. Z takim paszportem to można jechać na wycieczkę daleko…ja lubie wycieczki ale tylko z własnym ludziem….
Człowieczka sobie pojechała i mnie nie zabrała ze sobą, a przecież miałem paszport i chciałem jechać na wycieczkę!!! Znów byłem sam….
I wiecie co - po miesiącu człowieczka znów się pojawiła!!! Poznałem ją !!! Wiedziałem, że jest już moja!!! Dostałem  dużo nowych rzeczy J szelki nowe dostałem i smycze nowe i dziwne pudełko….nie lubię pudełek…Pudełka są podstępne bo jak się do nich wchodzi to zamykają się drzwiczki i nie jest fajnie. I wiecie co moja człowieczka mnie zamknęła w pudełku. Ciocia Kasia się ze mną pożegnała i z człowieczką pojechaliśmy na wycieczkę…. do raju. Byłem grzeczny, byłem mega grzeczny. Byliśmy w miejscu gdzie startują do raju wielkie ptaszyska. Zabrali mnie od człowieczki i zapakowali w tym pudełku (którego nie lubię) do ptaszyska. Trochę się bałem ale wiedziałam, że moja człwowieczka też będzie w ptaszysku bo tak mi mówiła.
Ptaszysko się rozpędziło i poleciało. Do raju. Ze mną. Z moją człowieczką.
Ten wielgaśny ptak w końcu wylądował…w raju. Szukłem mojej człowieczki. Przez to głupie pudełko, w którym siedziałem nie mogłem jej szukać na własną łapę ale w końcu jakieś człowieki zaprowadzili mnie do niej i bardzo dobrze bo mówili jakoś tak śmiesznie i wcale ich nie rozumiałem. Moja człowieczka się uśmiechnęła i powiedziała do mnie „witaj w Norwegii Bajerku, jesteśmy w domu”.

Czujecie to - byłem w domu. W moim własnym domu, domu z moimi człowiekami, byłem w moim alaskańskim raju!!!

7 komentarzy:

  1. Bajerku bo ten raj się tobie należał - jak każdemu psu :) Ciesz się piesku swoim rajem i pracuj na tych co wciąż czekają na raj swój własny

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczęściarzu, ty masz tam takie piękne widoki gór!

    OdpowiedzUsuń
  3. Też bym była bardzo grzeczna gdyby ktos chciałby mnie zabrać do Norwegi ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Całkowicie zgadam się z Jolą.
    Miałeś szczęście piesku, ale dzięki Tobie Twoja człowieczka też jest szczęśliwa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bajerancki nie mógł lepiej trafić :) aby każdy nasz podopieczny trafił do takiego raju, tylko może trochę bliżej ;) Buziaki dla Was

    OdpowiedzUsuń
  6. I fajnie napisane i ....chyba mam słabszy dzień bo się poryczałam szczęśliwym zakończeniem :)))) i ,że człowiek i pies są szczęśliwi. Hurra:)))))

    OdpowiedzUsuń