niedziela, 17 listopada 2013

17.11 Wędrowiec i dekolt damy..




Psy korzystając z zamieszania i tego że ludzie skupili swoją całą uwagę na ich właścicielu, delektowały się dobrem wystawionym na srebrnych talerzach. Z niechęcią gwizdnął, nie pochwalał takiego zachowania. Nawet jego ulubieńcy powinni pamiętać o dobrych manierach.
-Ty z tacą, weźmiesz psy do kuchni i nakarmisz- Wskazał wysokiego, tyczkowatego chłopaka palcem.
        Niespodziewanie wyrwanemu ze stanu osłupienia zmieniającego służącego w słup soli, wypadła z ręki taca. Smażone apetycznie wyglądające przepiórki poleciały wysoko, gubiąc w locie natkę pietruszki którą  suto je przystrojono, aż pod sufit ukraszony malowidłami uśmiechniętych pyzatych amorków. By szybko wrócić i z plaskiem rozbić się o stół i podłogę. Tylko jedna z ptaszyn przypadkiem zawieruszyła się  w biuście mocno wydekoltowanej pulchnej i wypudrowanej tak intensywnie kobiety że wyglądała jakby kąpała się w mące. Gruba dama wpadła w szał piszczała skakała (aż się cały stół niebezpiecznie zatrząsł) a pieczony kadłubek w zespół ze szmaragdową kolią i kilkoma mniejszymi sznurami drogocennych kamieni podskakiwał  unosząc do góry tumany pudru. Pozostawiając przy okazji tłuste plamy na biuście i kanarkowej sukni. Chudziutki pomarszczony na twarzy jak stare jabłko mężczyzna stał nieruchomo jak zaklęty u boku swej pulchnej towarzyszki. Szeptał przy tym prawie nie otwierając ust ale z prawdziwą rozpaczą w głosie.
-Nowiutka suknia, nowiutka, znowu będzie chciała. Skąd ja na to wezmę? Tego nikt nie spierze, nowiutka suknia -Jedna czy nawet dnie łzy spłynęły mu po pomarszczonym napudrowanym policzku.
-CISZA, psy do kuchni!
-Oj nowiutka suknia - Dalej pochlipywał cichutko chudziutki jegomość w za dużym surducie. Wielka peruka przekrzywiła się zasłaniając mu całkiem lewe oko.
-Jesteś królem. To już wiem, ale jak ci na imię?
Wędrowiec zignorował tekstylną rozpacz chudzielca, nie obchodziły go suknie zgromadzonych tu dam i wrócił do interesującego go tematu.
-Bonifacy.
            Tyran, człowiek o nieograniczonej niczym i nikim do tej pory władzy zupełnie zbaraniał. To on niszczył, upokarzał ludzi, to on niedbale i dla rozrywki kazał zamykać w lochach nawet tych, którzy krzywo na niego spojrzeli. To on skazywał na męki i śmierć, więc jak się to stało, że teraz stał przed kimś, kto traktował go jak smarkacza? Nie wiedział jak się ma zachować by zachować resztki godności, więc zaczął ogryzać brudne paznokcie. Wiele by dał by cofnąć czas, przygotować się na to, co się właśnie działo. Niestety nie mógł.
-A więc słuchaj Bonifacy twoim psim obowiązkiem jest czekać na Opiekuna u wrót miasta! Jeszcze nie zdecydowałem jak ukaram twój leniwy i arogancki tyłek za to niedopuszczalne uchybienie, ale wszystko przed nami, a uwierz fantazji mi nie brakuje. Po drugie jak jestem u ciebie w gościnie to oddajesz mi honory, zrozumiano? Jeśli jeszcze raz źle się zachowasz względem mojej skromniej osoby to spuszczę ci te wykwintne, świecące szarawary i zafunduję  na goły tyłek manto, przy wszystkich. Jak smarkaczowi zrozumiano??
        Królewskie lico przybrało wielce obiecujący kolor purpury. Ostatnim wysiłkiem woli władca utrzymał załzawione gałki oczne w miejscu, w którym zwykle ludzie je posiadali, niebezpiecznie się wybałuszyły. Nadawało mu to mocno ropuszy wyraz twarzy. Powaga sytuacji i własna bezsilność przerosły go zupełnie
-Tak - Wyszeptał po cichu król, rozglądając się w poszukiwaniu oparcia w swoich gościach lub służbie. Nikt jednak się nie kwapił się by stanąć za nim murem więc dalej z bezsilności i braku lepszego pomysłu obgryzał paznokcie. Czuł się nagi i bezbronny a do tego ośmieszony i to wszystko na oczach ludzi, których trzymał na krótkiej smyczy, tego się nie spodziewał nawet w najczarniejszych snach.
-No to teraz Bonifacy jak już przez przypadek zostałeś szefem w tym cyrku a raczej na tym pięknym zamku ładnie mi się przedstawisz. Oczywiście pozostałych gości też. Dawno tu nie byłem, umknęło mi trochę szczegółów, ale zwięźle proszę i do rzeczy. Bez nieistotnych pierdół, głodny jestem. I nastroju do wygłupów jakoś dziś nie mam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz