poniedziałek, 4 listopada 2013

PAKO - the terrorist.



Pako – the terrorist
Historia Pako zaczęła się od tego, że pewnego dnia, gdy pojechaliśmy do schroniska po psa, okazało się, że po tego po którego jechaliśmy, z zakupioną wcześniej  skórzaną obrożą, przyjechali wcześniej inni kosmici i go zaadoptowali.
Z jednej strony się człowiek cieszy, z drugiej czuje w sercu uczucie żalu.
Postanowiliśmy poszukać naszego psa – niekoniecznie malamuta, choć w schronisku miał być właśnie malamut i oczywiście wpisaliśmy w wyszukiwarce malamuty do adopcji.
Wyświetlił się Bolek. Szczeniak malamut z dziurą w głowie, bo ktoś był na tyle beznadziejny, że atak na szczeniaka uznał za prawidłowe postępowanie.
Bolek złapał za serce, zapadła decyzja. Adoptujemy.
I co i znowu nic z tego, bo Bolek zarezerwowany.
Jakież było nasze rozczarowanie.
Ale okazało się, że do wzięcia jest brat Bolka – Pako.
Na zdjęciach mała kulka z ostrymi ząbkami. Śliczny, ale czy serce ruszyło ?
Ruszyło, a jakże.
Parę formalności, wizyta kuratora ds. spraw zwierząt (wizyta przedadopcyjna z fundacji), podróż do Poznania i Pako wylądował u kosmitów w Zielonej Górze.
I się zaczęło.
Pięknie wyremontowane mieszkanie zostało zrujnowane (pogryzione wszystkie nowe futryny i drzwi, nadgryzione nogi od kanapy, zjedzone 2 torebki kosmitki, co przyjście z pracy – wszystkie rzeczy z otwieranej nosem szafy pożarte, 10 posłań zlikwidowanych – rozgryzionych w drobny mak, w 2 tygodniu wizyta u weterynarza, bo potwór pożarł szczotkę do włosów i nie wiadomo było czy wszystkie elementy wypluł, ugotowana pulpa osłonowa, śpiewanie sąsiadom, pogryziona rękojeść noża, upgredowany dekoder – poprzez odgryzienie osłonki z przodu itd. itp.) a nasze umiejętności wychowawcze poddane w wątpliwość.
Po kilku historiach kosmici nauczeni doświadczeniem przewidując ruchy Pakistana chowali wszystko, zamykali szafy na plaster, torebki kładli wyłącznie na wysokiej półce, odwiedzali psa w trakcie pracy, chowali noże i inne niebezpieczne szczotki.  
A tymczasem życie osobiste…
Życie osobiste zostało ograniczone do znajomych z psami, bo Pako, zgodnie z poleceniem pewnej fundacji, która reklamacji nie przyjmuje, nakazała 2 godzinne spacery dziennie, czego kosmici do dziś przestrzegają.
I tak od 3 lat nie było dnia, ażeby Pako nie poszedł, na spacer, rower z kosmitą tatą, rower z dziadkiem, spacer z kumpelką Roxy, Happy, Diuną, Chesterem zwanym Czesiem, Flotą i całą masą innych ogoniastych, wyjechał do Poznania na wybieg, nad wszelkie okolicznie  jeziora i stawy, morza, góry, Niemcy, Chorwację itd.
Każdy wyjazd planowany pod psa, czy można z psem, czy pies będzie zadowolony z miejsca, czy będzie miał co robić, żeby zobaczył puszczę, czy nie będzie za gorąco, niech popływa w morzu, czy można go zabrać na prom, czy trzeba dodatkowe szczepienia, kupiłeś apteczkę, masz miskę i jedzenie oraz zabawki, wziąłeś kocyk, masz jego posłanie, trzeba kupić nowy pas i 10 parę szelek bo zeżarł poprzednie, a wcześniej 8 par pękło, a z 9 wysunął się przy koniach i one wierzgały, a jeźdźcy nie byli zadowoleni, co będzie jak nam zwieje, a tak przecież to wyspa, a jak pogoni za żubrem, pamiętaj o szczotce do czesania itd.



Jeżeli chodzi o jedzenie…
Zjesz coś piesku, kupiliśmy 5 rodzajów karmy, 4 light żebyś dbał o kondycję po kastracji i 5 zwykła, też ci się coś od życia należy.
Wołowina na surowo nie, gotowana nie, serduszka nie, wieprzowina nie, jagnięcina nie, ryby nie, tuńczyk – też ryba, ale też nie.
U babci jałowcową sucha nie, sardynka nie.
Metodą prób i błędów – Pako postanowił:
- pierś z kurczaka gotowana z dodatkiem kostki rosołowej – ewentualnie zjem, ale musicie być wtedy w domu,  
 - chrupki (psia sucha karma) zjem, ale wyłącznie z ręki, czyli też musicie być w domu,
- rogal, suchy wyłącznie z ręki od dziadka, z masłem zjem i od Was.
Poza tym, normalny pies…
 Jak kosmita przychodzi do domu to pies się cieszy.
Pies się cieszy, ale malamut Pako różnie.
 – jeżeli otworzy oko i zauważy, że kosmita wszedł – to można liczyć na przeciągnięcie i przewalenie na drugi bok,
                - jak człowiek podejdzie bez słowa, a on ma dalej otwarte oko, to wówczas można liczyć na jedno machnięcie ogonem,
                - jak człowiek podejdzie ze słowem to są 2 machnięcia ogonem, złożone uszy, ziewnięcie i kontynuacja spania.
Niektórzy uważają, że Pako jest „autystyczny”.
Nie myślą tak, Ci którzy widzieli, naszego będącego we własnych świecie czworonoga w lesie, gdy po tym jak pękła smycz, (bo pewien smok pociągowy zobaczył sarnę), jak gna przez knieje w bliżej nieokreślonym kierunku.
Ileśmy się go naszukali, jak zrywał coraz to mocniejsze uprzęże, aleśmy się napłakali.
Historia zawsze kończy się tak samo.
 Pako odnaleziony, zadowolony leży z wywalonym jęzorem i chłodzi się w kałuży, a nam kamień z serca  i luźniej w portfelu, bo nowe, jeszcze mocniejsze szelki w drodze.  
A wyrywanie rąk, za czasów sprzed kantara.
Bo moje spacery można podzielić na 2 ery – przed kantarem, era krwi, potu i łez oraz era po kantarze – era spokoju i harmonii.
Ktoś może zadać pytanie – Biorąc powyższe pod uwagę czy jesteście zadowoleni z posiadania tego psa?
Odpowiedź:
- Pako to miłość naszego życia.
Zmienił wszystko, nas, naszą całą rodzinę, nasz sposób patrzenia na świat, naszych znajomych.
Zdyscyplinował, uczynił odpowiedzialnym, zorganizowanym, pozwolił wyluzować i zapomnieć na chwilę od szarości dnia codziennego.
Dał miłość, poczucie sensu życia i spełnienia.
Poznał z nowymi psami, zaczarował dziadka i wszystkich ludzi których spotyka na swojej drodze.
 Ma więcej klików niż pewien Borys w pewnej reklamie, bowiem nie da się obok niego przejść obojętnie.
Przez te trzy lata zdarzył się jeden, chyba nie do końca pochlebny komentarz osiedlowy:
„Patrz jaki podobny do tego, który zagryzł to dziecko”.
Ale trochę jego komplementów i na kosmitkę spłynęło, gdy pewnego razu spacerując przed pracą usłyszała komentarz budowlanych „ Ale ładny pies”, a po chwili „ i Pani też”.
Spowodował, że chce się wracać do domu, patrzeć jak zasypia, jak leci z rozwianą grzywą na wybiegu i szuka dziury w ogrodzeniu, karmić, pielęgnować, prowadzić na odwiedziny do szynszyla u weterynarza.
I wtedy się wie, że życie ma sens.

7 komentarzy:

  1. Miałam przyjemność osobiście poznać Pako i potwierdzam ma w sobie to coś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś o nim wiem - Tata kosmita (balast rowerowy Pako)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pieknie to sie czyta! Kumpelka Roxi tez czasem daje w kosc, ale wiecej jest milosci niz tej zlosci :) i zycie ma sens :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski Pako... miałam jego brata Bolka na dt... mały był więc zniszczeń tak wiele nie było, tylko zjedzony wiklinowy kosz, pogryziony narożnik antycznego bufetu, tylko 3 kapcie... Mało :)

    OdpowiedzUsuń
  5. cóż ale nie mówiłam Wam, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie prawda? :) mając takiego psa dopiero człowiek wie, że żyje :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Inaczej ujmujac majac malamuta z jakim kolwiek charakterkiem :))) czlek wie ze zaczal zyc

    OdpowiedzUsuń