czwartek, 12 grudnia 2013

12.12 Fela, dlaczego Mikołaj nie nosi juz dudków?



Grzeczna byłaś Mikołaj był?- Pytam czarną, która zblazowana leży na mojej dopiero, co umytej podłodze w kuchni. Nie wiem czy lepiej czy gorzej się jej leży na wyszorowanych kafelkach, ale nie narzeka ani nie chwali.
-Ani mnie nie denerwuj- podnosi niechętnie łeb.
-A, co dudki przyniósł?- Podpuszczam widząc, że coś jej mocno leży na wątrobie i chce sobie ulżyć, wygadać się.
-A, co to?
-Gdybyś dostała to byś wiedziała- stwierdzam tonem wyniosłym, takim, jakiego używają ci, którzy wszystko wiedzą najlepiej- a swoją drogą to jakiś taki wybrakowany ten cały Mikołaj albo zbyt liberalny może. Dzieciom też dudków nie przyniósł a spórne były straszliwie ostatnio.
-Jaśniej możesz? Bo zrozumieć cię nie mogę. Jakie spórne, jakie dudki? W jakim ty w ogóle języku mówisz?
-Gwara to moja kochana, słuchaj i podziwiaj.
Fela zaaferowana usiadła i patrzy na mnie badawczo, nie jest pewna czy mówię serio czy może sobie znowu z niej żartuję. W końcu już raz jej kazałam nogi diabłu myć a o innych wspaniałych swoich pomysłach nie wspomnę zwyczajnie przez skromność
-A, od kiedy ty mówisz gwarą?
-W moim przypadku pytanie raczej brzmi, od kiedy ty nie mówisz gwarą. Gdy byłam dziecięciem nie mówiłam inaczej niż gwarą, babcia pięknie mnie wyuczyła, dopiero później przestawiłam się na literacką wersję języka i teraz nawet gdybym chciała to nie dam rady pociągnąć tematu po naszemu. Żałuję trochę, no, ale było minęło, nie ma, co płakać. Wracając do dudków to są to powiązane rzemyki przeznaczone do wykonywania kary na spórnych dzieciach. Podobno są bardzo skuteczne i przekonywujące, tylko, że Mikołaj ich już nie nosi. Za to na stoiskach z pamiątkami można nabyć przeróżne wersje dudków a wieść gminna niesie, że najlepszym wzięciem cieszą się te dla teściowych.
-Phi i tak nie uznajesz kar cielesnych.  Z tymi prezentami jest gorzej niż mówisz odwilż, mokro kałuże pada, kicha jednym słowem. Do kitu ten cały Mikołaj.
Może i ma rację może ta odwilż jest i gorsza od dudek tyle, że co taka kara ma nauczyć dzieci i psy? Tylko depresję sprowadza i choroby.
Dziś u Feli był weterynarz. Obcy facet przyjechał obejrzeć jej nogę, bo sobie wczoraj czarna diablica wygryzła i wylizała futerko. Fela lubi obcych facetów i nie ma uprzedzeń nawet do weterynarzy, którzy dają jej z zaskoczenia zastrzyki w kuper. Co tam chwilowe ukłucie, gdy można wylizać, o skakać i przytulić się, choć na chwilę do mężczyzny. Prawdziwa z niej kobietka, kokietka. Fela jeszcze nie wie, że nie skończy się na zastrzyku i osprejowaniu kształtnej nóżki niebieskim antybiotykiem, weterynarz zalecił zmianę diety.  To, że kilku produktów nie można jeść to nic, ale miły pan przykazał zmniejszyć codzienne porcje. To zaboli i to mocno. Tylko ciekawe, do kogo będzie mieć pretensje do miłego pana weterynarza czy do nas?

2 komentarze:

  1. Obawiam się, że pretensja będzie do tego kto jeść daje i zabiera. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może trzeba na Mikołaja zrzucić :) Bo koniec końców faktycznie wszelkie pretensje trafią do ręki karmiącej ...
    Zdrówka dla Feli życzymy

    OdpowiedzUsuń