środa, 1 stycznia 2014

01.01 Wędrowiec, tak narodziła się miłość

              Gdy tylko ułożył się wygodnie w bali, jego zasupłane w żelazne supły mięśnie przyjemnie rozluźniły się pod wpływem ciepłej wody. Lubił ten stan, to była tak na prawdę jedyna przyjemność na jaką sobie pozwalał. Traktował kąpiele trochę jak terapię pozwalającą zachować zdrowe ciało jak i zdrowe zmysły. Nie przyznawał się do tego głośno, ale u siebie w samotni używał pachnących olejków i soli do kąpieli.
Po śmierci Hadwigi  było z nim bardzo źle, nie działały na niego żadne otumaniające mikstury ani nawet mocne, narkotyczne zioła nie przynosiły upragnionego ukojenia. Po alkoholu czy narkotycznych substancjach rozpamiętywał na tysiące sposobów jej śmierć, co wizja to bardziej makabryczna i krwawa. Psychicznie był jak rozorane, zmiażdżone niezliczoną ilością końskich kopyt, porzucone pole. Był wtedy bardzo blisko śmierci, pragnął jej ponad wszystko, wierząc że tam po drugiej stronie odnajdzie ukochaną. Zabrakło mu jednak odwagi by otworzyć drzwi zza których nie ma powrotu. I choć nie znał i nie potrafił wskazać powodu, który trzymał go przy życiu wiedział, że jest jeszcze związany z tą stroną istnienia. Miał tu jeszcze coś ważnego do załatwienia. I tylko balia ciepłej wody w której jego myśli zwalniały w swój wyniszczający prowadzący do zagłady taniec, pozwoliła ocaleć przetrwać krytyczny okres. Banalne wybawienie żaden szanujący się bard nie zakończyłby tak swojej pieśni.
       Od dziecka uwielbiał wodę. W ogrodzie tuż przy domu Opiekunów był basen. Owalny, z lekko opadającym dnem. Na całej długości zbiornika spad dawał prawie pół metra różnicy w poziomie wody. Często skakał do niego na główkę, nurkując podziwiał mozaikową posadzkę basenu. Tło symbolizujące morze było szafirowe, wypełnione różnej wielkości i kształtu rybami. Najbardziej lubił taką małą czerwoną rybkę z poszarpaną płetwą. Lubił sobie wyobrażać, że odrywa się od szafirowych kafelek i płynie ocierając się delikatnie o jego policzek.
          Mięśnie jeden po drugim rozgrzane ciepłą wodą poddały się magi chwili. Zrobiło mu się lekko na duszy, poczuł się wolny. Gdzieś znikł głaz który ciążył mu co dnia, ulotniło się wielkie poczucie winy.
Rozluźnienie nie trwało długo. Do głowy jak szalone zaczęły dobijać się wspomnienia, zwabione tym szczególnym miejscem. Znów pomyślał że nie powinien tu wracać.
-Hadwigo moja słodka Hadwigo dlaczego...?
           Obrazy z przeszłości  niczym śmiercionośna lawina  zasypywały inne myśli, despotycznie opanowując jego głowę. Nie bronił się, bo już nie wiedział jak, tyle lat próbował wszystkiego bezskutecznie.
              W dzień w którym ujrzał ją po raz pierwszy, ubrana była w mocno wciętą w pasie suknię koloru niezapominajek. Gorset miała tak mocno zasznurowany że zupełnie nie rozumiał jak dała radę oddychać. Stała bokiem do niego wpatrzona w okno lekko nieobecna, jak istota nie z tego świata. Wystarczył ułamek sekundy, chwilka w której jego oko złowiło ten niesamowity profil, by ta dziewczyna wypełniła cały świat. W tym ułamku sekundy zrozumiał sens ludzkiego życia, odnalazł odpowiedź na tak wiele dręczących go w bezsenne noce pytań. Oniemiały z zachwytu zapomniał po co  przyszedł, każdą komórką swego ciała pragnął podejść do kobiety w błękitnej sukni i spojrzeć w jej przychylne oczy. Czas się dla niego zatrzymał, choć wskazówki zegara nie zwolniły swojego szaleńczego biegu. Stał, zachłannie chłonąc każdy detal jej ciała. Otrzeźwił go dopiero głos króla, który zaniepokojony jego dziwnym zachowaniem, wyszedł mu na przeciw. Król pragnął niezwłocznie przywitać swego gościa, był jednym z tych władców, którzy nie mieli ciężkich grzechów na sumieniu, co wraz z innymi jego pozytywnymi cechami charakteru zaowocowało obopólną sympatią.  
           Nie pamiętał istoty problemu który przywiódł go wtedy do miasta ani jakie zaproponował rozwiązanie. Jednak do tej pory wyraźnie widział jak sunęła powoli, drobnymi kroczkami w stronę króla. Jej kształtne karminowe usta wyginały się w łagodnym uśmiechu, a w oczach czaiło się pytanie.
-To moja daleka kuzynka Hadwiga Holocka- Przedstawił  mu król kobietę.
         Dziewczyna spojrzała z pod grubej firany ciemnych rzęs na jego twarz. Nie udało mu się ukryć podziwu i zafascynowania. Studiowała tę jego twarz, która choć raz nie przypominała zimnej obojętnej maski z nieukrywanym zainteresowaniem, a potem przez chwilę patrzyli sobie w oczy. Z kocią gracją podała mu swoją delikatną białą jak kość słoniowa dłoń do pocałowania. Wbrew wszystkiemu, swojej pozycji tradycji i zasadom odebrał to jak zaszczyt, był wniebowzięty. Po sali przeszedł szmer zaniepokojonych szeptów, nigdy żadna dama, nawet królowa nie ośmieliła się oczekiwać pocałunku od Opiekuna. On sam ostrożnie złapał jej drobną ozdobioną tylko jednym skromnym pierścieniem, dłoń. Poczuł przyjemne ciepło skóry i delikatnie jak by się bał że ją skrzywdzi, musnął wargami.
-Miło mi panią poznać.
Patrzył na jej zadarty piegowaty nos i pomyślał że spotkał najpiękniejszą kobietę na świecie. Kobietę, dla której mógłby zapomnieć o wszystkim. Boginię, która potrafiła jednym mrugnięciem oka zmienić świat.
-To dla mnie zaszczyt, wiele słyszałam o Opiekunach. Od dawna marzyłam o poznaniu  kogoś tak szczególnego. Chodzące legendy, mężczyźni których pragną wszystkie kobiety. Największa zagadka życia, fascynujące spotkanie. 
W oczach zamigotały jej niesforne chochliki, ale głos miała przyjazny, miękki i niski. Chciałby mówiła do niego, nie ważne nawet, co, chciał słyszeć jej głos tak inny od wszystkich, które do tej pory słyszał. Tak naprawdę nie miał pojęcia, czym różnił się od innych może tym, że był jej i to wystarczyło by zyskał status wyjątkowego.
Poczuł się jak smarkacz, krew krążyła o wiele szybciej niż powinna. Nie bardzo wiedział co zrobić z nagle przeszkadzającymi mu rękami.
-Hmm nic mi nie wiadomo o tych szalejących tłumach kobiet, ale mam nadzieje że pani nie rozczaruje.
Zauważył dwa pieprzyki tuż koło kształtnego ucha, miał ochotę dotknąć nakrapianej piegami skóry. Przekonać się czy jest delikatna i miła w dotyku jak skórka dojrzałej soczystej brzoskwini.

-Za późno, już jestem rozczarowana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz