piątek, 17 stycznia 2014

17.01 Fela. Kosmici są podstępni




Ktoś mi podmienił psa! Nie żartuję. Jeszcze wczoraj miałam czarno-białą Felę a dziś wybiega mi z za rogu czarno-bure-szare coś na czterech łapach. I jeszcze bezczelnie radośnie macha ogonem na powitanie.  Wiem, co się stało, wrogo nastawieni do ludzkości kosmici podstępnie, korzystając z chwilowej nieuwagi podmienili mi psa. Ewentualnie odkryli, że czarny diabeł, z jakiś nieznanych mi powodów i umiejętności nadaje się na imperatora kosmosu. I nie tracąc czasu na zbędne namysły zabrali mi Felę, by przygotować ją do sprawowania tego wyjątkowo prestiżowego urzędu. Mi pozostawili na otarcie łez, na szybko sklonowanego stworka, który miał mnie utrzymywać w przekonaniu, że przecież nic się nie stało. Organoleptycznie jak dobrze z góry założyli przedstawicieli obcych cywilizacji nie stwierdzę manipulacji genetycznej. Miało być pięknie, ale coś im nie wyszło z futerkiem. Nawet kosmiczni najeźdźcy popełniają banalne błędy, zdarzają się im zwykłe fuszerki i niedociągnięcia. Niestety nie będzie międzygalaktycznej kariery i znajomości z najbardziej uprzywilejowanym stworzeniem w kosmosie, wytłumaczenie stanu futra okazało się banalne i prozaicznie. Fela dając upust swojej ułańskiej fantazji włamała się do szopki z węglem. Rozpasanie i imprezowanie na węglu i musiało być straszliwe i zawzięte. Rozpusta w biały dzień i nieumiarkowanie. Aż strach myśleć, co się tam musiało dziać, jeśli nie pozostał jej nawet centymetr białego futra.

Co do futra to tej mojej czarnej osobistej małpie zazdroszczę. Ma na stałe fajne, ciepłe, a jak trzeba to przewiewne wdzianko na każdą okazję. Fela nie musi się martwić, jaki w tym roku fason i kolor jest na topie, bo jej zawsze bez względu na okazję i humor jest idealny.  Nie musi tracić cennych godzin na łażenie po sklepach by znaleźć coś szałowego i niedrogiego, ale takiego by oczy koleżanką z zazdrości wyszły z orbit. Zawsze wygląda zjawiskowo. Każdemu rozsądnemu psiemu dżentelmenowi wdzianko Feli pasuje i nie ma żadnych, ale, a może. Kreacja idealna a że czasem traci trochę włosa to nic szczególnie uciążliwego, nowy odrośnie. I jeszcze ma pewność, że się futerko nie zdefasonuje, nie straci koloru, ani się nie skurczy w praniu. I jakby tego było mało prasować nie musi. Gniecie mnie to pod żebrami, bo ja sama straciłam ostatnio ten rachityczny i ledwo się tlący zapał, jaki miałam do zakupów. Wystarczyło kilka dziewczyn, które się chwalą, że kupują a raczej wypożyczają ciuchy ze sklepów by się polansować na mieście, w szkole, czy w pracy a potem jak gdyby nigdy nic zwracają ubranie. Na to nałożyły się artykuły opisujące to zjawisko i teraz, gdy wchodzę do sklepu zastanawiam się ile ubrań jest nowych a ile powinno wisieć już w ciucholandzie. Jak ja zazdroszczę Feli, że nie ma odzieżowych dylematów i nie musi marnować swego czasu na tak błahe sprawy.

Wracając spraw istotnych, czyli do śniegu nasze tańce w celu sprowadzenia prawdziwej zimy jak na razie mają zero skuteczności a wręcz przeciwnie wydaje mi się ze ją wręcz przegoniłyśmy. Sytuacja staje się dramatyczna a na poprawę marne szanse.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz