środa, 23 kwietnia 2014

Ciacho :)





Pako równa się ciacho. 
Ciacho, ciasteczko to potoczna nazwa przystojniaka.
Przypuszczam, że gdyby Pako był człowiekiem, jego uroda, styl bycia, przekonanie o własnej wartości, nienaganne maniery doprowadzałyby kobiety do omdleń, uniesień i zawodów miłosnych, a ta którą by wybrał, czułaby, że już nic lepszego w życiu spotkać jej nie może.
Nie ma co ukrywać, że ogromną zasługą w tym jaki Pako jest mamy my – kosmici.
Od małego był uczony kultury i dobrych manier. Przy powitaniu Pako się kłania, a przy co ładniejszej Pani wyje.
Co więcej Pako jest szarmancki nie tylko wobec kobiet ale również dla całej gamy obywateli tego padołu, od pachnących trawionym stale alkoholem tzw. żuli (którzy u Paka cieszą się wysoką estymą), przez opalonych, zwykle ogolonych na łyso panów, których średnica karku jest większa od średnicy przeciętnego mężczyzny, zwanych potocznie „karkami”, po starsze, przemiłe osoby, które zwykle mówią do Paka wysokim głosem, co doprowadza go do szaleńczego machania kitą i zamiatania przy okazji wszelkich okolicznych śmieci.
Poza wyrafinowanym bon ton Pako ma też nieprzeciętną urodę. Gdyby był mężczyzną, jego owłosiony tors i kaloryfer na brzuchu można by porównać co najmniej kaloryferem  pewnego  Brada P.
Gdy spacerujemy z Don Juanem po mieście w zasadzie trudno ujść kilka metrów ażeby nie zostać zaczepionym przez przeróżnych ludzi, którzy albo ukradkiem przyglądają się psu i mówią pod nosem jaki piękny, jaki słodki, ale niedźwiedź, chciałabym takiego,  itd., albo bezpośrednio zwracają się do kosmitów z pytaniem czy mogą pogłaskać, jaka to rasa, a co to jest malamut itp. po wytłumaczeniu konkludują „aha taki haski”.
Pako po wstępnym zapoznaniu, ukłonie i wyciu, albo wykłada się obojętnie na chodnik i karze się podziwiać, albo przy dużej intensywności głaskania człowieka stara się skoczyć na niego i dać mu liza w usta, ewentualnie buziaka w noc.
Gdy widzi małe dzieci potrafi rwać jak szalony po to żeby zalizać dziecko, najlepiej w twarz, ewentualnie ręce, gdy berbeć dzierży loda, którego Pako też z chęcią by polizał.
W celu utrzymania nienagannej fryzury Pako ostatnio udał się do fryzjera, czego do dziś nie może darować kosmitce i w celu zneutralizowania zapachu od tamtego momentu, już kilkukrotnie lądował w sadzawce, której intensywność zapachu plasuje się w skali Paka 7/10. 
Już wkrótce czeka go kolejna wizyta, gdyż o urodę trzeba dbać, ale kosmitka i Pako mogą mieć co do znaczenia dbania inne zdania, gdyż efekt mycia, strzyżenia i układania sierści był powalający.

Od tego momentu Pako był niczym George C. na rozdaniu Oskarów, reporterzy, wywiady, zdjęcia, zaproszenia na bankiety do mięsnego, propozycje wakacji na jachcie z suczkami itd.
Co istotne Pako dość przewrotnie udaje, iż nie zdaje sobie sprawy z wrażenia jakie wywołuje, jak na wysokiej klasy lowelasa przystało.
Co równie ważne, kosmici są w zasadzie niezauważani gdy idą z Pako, bo cała uwaga gapiów jest skoncentrowana na psie. Choć kosmitka zgarnęła parę komplementów typu,” ale fajny pies i pani też”, „piękny pies ale i pani niczego sobie”, ale należy to do wyjątków.
Powyższe nasuwa wniosek, iż  spacer z Pako ma kilkanaście wymiarów, czego kosmita nie wiedział, gdy podejmował decyzję o adopcji. Ale nie może narzekać, bo życie nabrało nowego wymiaru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz