środa, 8 października 2014

Jajko, tuńczyk, czekolada. 4. Sztuka mięsa






Zadanie do wykonania to- Sztuka mięsa



Nie miała ochoty wracać do łóżka, nie była chora może tylko trochę niedysponowana. Stanowczo nie był to powód by zaszywać się w sypialni. Zaniosła kubek z herbatą do salonu a sama wróciła po koc, niby było ciepło, ale odczuwała pewien dyskomfort. Czuła się mianowicie tak jakby, co najmniej godzinę trzymała stopy w lodówce. Gdy już się umościła na kanapie jakoś tak mimochodem, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w jej rękach znalazł się pilot od telewizora, który podobno jest tylko martwym, plastikowym przedmiotem. Nie miała sił by protestować przeciw tak dosadnie wyrażonej woli plastiku, więc bezwolnie nacisnęła czerwony guzik. Jeden pstryk nie wystarczył, trzeba było jeszcze włączyć dekoder. Przez kilka sekund wpatrywała się w ekran niemal z zaciekawieniem a potem wątłe zainteresowanie ulotniło się gwałtownie. Z zasady nie oglądała seriali a ten był wyjątkowo denny. Przełączyła na inny kanał, ale tam nie było lepiej, ani na następnym ani nawet dziesięć pstryknięć dalej. Zniechęcona nacisnęła jeszcze raz, obiecując sobie, że to ostatnia próba a potem sprzeciwi się jarzmu cywilizacyjnemu i najzwyczajniej się ponudzi. Na HBO trafiła na powtórki a mimo to była zadowolona z propozycji plastikowego pilota. Leciała „Gra o tron”. W zeszłym tygodniu oglądały ten odcinek z Ulką nawet Leon, który zwykle ma inne koncepcje na wieczór np. pasjonujący mecz piłki nożnej, cichutko przycupnął na fotelu i oglądał. Co prawda cichutko siedział tylko przez krótką chwilę, bo któryż mężczyzna przyjmie ze stoickim spokojem na klatę zachwyt kobiety swojego życia innym mężczyzną? Nawet platoniczny zachwyt? Stanowczo nie lubił długowłosego barbarzyńcy, jego muskułów pociągającej twarzy i magnetycznego wpływu, jaki miał na kobiety. Mamrotał pod nosem, że są damskimi szowinistkami i wcale nie znają się na istocie męskości. A tak w ogóle nie ocenia się ludzi po opakowaniu, liczy się wnętrze. Zignorowały oświadczenie, że są beznadziejnie i dalej nie odrywały oczu od telewizora.
-Ale sztuka mięsa- powtórzyła już chyba z dziesiąty raz w pełnym zachwycie Ulka.
-No ciacho z niego – Zawtórowała jej Anka, zagryzając żółty ser czekoladą.
Tego dla Leona było za dużo. Ostentacyjnie wstał i poszedł do kuchni, przez chwilę zachowywał się cichutko a potem potężnie trzasnął drzwiami lodówki. To nie było w jego stylu zwykle cechował się wyjątkową dbałością o kuchenne sprzęty. Prawdę mówiąc wrodzone skąpstwo wymuszało u niego delikatne, wręcz pieszczotliwe ruchy i szacunek do nabytych już przedmiotów.
-Żyjesz? – Spytała, próbując opanować dławiący ją śmiech.
Nie odpowiedział, za to wrócił z kuflem spienionego piwa. Trzymał go w lodówce od nie wiadomo, kiedy, tak na wszelki wypadek i chyba tylko po to by zaznaczyć, że w tym mieszkaniu stacjonuje prawdziwy mężczyzna. Kibic przez duże K, a jak wiadomo kibice kochają piwo i orzeszki. Leon piwa nie lubił, zwykle go od niego odrzucało i jak tylko mógł unikał konfrontacji ze złotym trunkiem. A co do orzeszków, no cóż miał na nie alergię i to nie jakąś tam zwykłą banalną wysypkę, on puchł jak balon. W minutę zmieniał się w śliniącego się, charczącego wieloryba. Traktował swą przypadłość jak wstydliwą chorobę, którą trzeba za wszelką cenę ukrywać przed światem. Musiał poczuć się bardzo zlekceważony, jeśli zdecydował się na tak desperacki krok. Rozumiała, że może trochę przegięły, ale czy to powód żeby zepsuć tak przemyślany wystrój lodówki? Dwa dni się boczył, pokazując jak głęboko czuje się z raniony, oczywiście skutek był zupełnie sprzeczny z jego oczekiwaniami. Zamiast się nad nim litować, ewentualnie wznieść na ołtarze, żartowała sobie wraz z Ulką z męża.
-Kochanie wróciłem, wszystko w porządku- wysapał, fakt wrócił szybko, ale przecież nie kazała mu biegać.
-Nie wyrosły mi płetwy i sierść na klacie piersiowej- Zapewniła, dając do zrozumienia, że nie potrzebnie tak gnał.
-I tak cię będę kochał- Zapewnił wrzucając buty do szafki
Tego akurat nie była pewna, jej mama zawsze powtarza: nigdy nie wierz mężczyźnie. I z biegiem czasu nauczyła się szanować tę mądrość życiową.
- Warkocze mi będziesz zaplatał a potem upychał w gorset żeby się nie wydało żem odmieniec i całował po płetwach?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz