czwartek, 20 listopada 2014

Walle czyli jak znaleźć swojego człowieka cz1.

         Wrześniowy poranek 2012 rok telefon do męża: Marek jak będziesz jechał do pracy to kup karmę bo znowu mamy psa na zakładzie. Lubimy psy sami mamy od ponad roku małą temperamentną w średnim wieku sunię po przejściach wiemy,że psy czasem gubią swoich ludzi lub odwrotnie,piesek który wcześniej stołował się w miejscu pracy męża znalazł dom u jednej z pracownic. Kolejny pies ciekawe jaki scenariusz jest dla niego przewidziany.
  Dzień minął szybko bo troje nastolatków, pies ,kot i myśl "niedługo minie 18 lat  naszego pożycia małżeńskiego jak to uczcić i jaki prezent sprawiłby radość nam obojgu", jednak kiedy mąż wrócił z pracy i pokazał zdjęcia psa a ponadto opowieść jaki miły jak garnie się do ludzi i chociaż duży to niegroźny a wręcz przeciwnie odsunęły myśl o rocznicy na rzecz a możemy pojechać go zobaczyć .
 Drobna niedogodność,że psa może nie być bo ma drogę wolną i nikt na siłę trzymać nie będzie przecież może tylko uciekł komuś z podwórka co się zdarza szczególnie na wsi nie przeszkodziła ponieważ Marek z racji bycia kierownikiem i tak miał coś jeszcze zrobienia w pracy a ja mogę Mu towarzyszyć i tego samego dnia wieczorem pojechaliśmy .
 Pies był . Dostojny, majestatyczny , dumny ,piękny o lekkim swobodnym kroku figlarnym błyskiem w oczach i wspaniałą zakręconą nad grzbietem kitą ...zaraz ,zaraz pies czy wilk bo umaszczenie choć zapuszczone skojarzyło mi się z mieszkańcem knieji podobnie zachowanie łaskawie się przywitał ,poczęstował przygotowaną na tę okazję kanapką i ruszył na obchód spoglądając czy może zechcemy mu towarzyszyć, koniec wizyty powrót do domu a obraz pozostał.Minęły kolejne dni a Walle (imię pochodne od wolf skojarzenie z Wiliamem Wallecem z Braveheart )był ,czasem znikał ale trzymał się miejsca ,rozpuszczone wici czy ktoś nie szuka brak ogłoszeń w necie i okolicznych tablicach pozwalały przypuszczać że trzeba domu lub za zgodą szefa pozostawić na zakładzie jako stróża tylko trzeba uszczelnić ogrodzenie .Pomysł ciekawy bo fizjonomia Wallesa budzi respekt co prawda tyko do pierwszego głasku o smaczku nie wspomnę ale jednak .Wizja weekendu a właściwie pół soboty i niedziela kiedy nikogo nie będzie w pracy we wsi festyn czyli ludzie późnym wieczorem i w nocy po spożyciu na ulicy ,hałas ,ogrodzenie nie stanowiące przeszkody w wyprawie na gigant i duży pies który jest kojarzony z danym miejscem to mieszanka wybuchowa z której mogą wyniknąć nieliche kłopoty o skrzywdzeniu psa nie wspomnę .Zabrać do domu nie to nie wchodzi w rachubę bo dzieci, pies, kot bo Walle nie ma obroży zresztą manipulacja przy karku to bunt warczenie i prezentacja uzębienia niekoniecznie w uśmiechu i jak wyjść na siku na podwórko luzem nie wypuszczę bo nie dość ,że wspólne to jeszcze otwarte. W sobotni wieczór przyjechaliśmy  z jedzeniem i szczotką zamiarem wyczesania, ale w oczach prośba zostańcie albo weźcie ze sobą  nie chcę być sam z duszą na ramieniu  i wymyśloną na poczekaniu tzw. smyczą behawioralną ulegliśmy .Ryzyko spore ale to tylko na chwilę a w razie niepojących sygnałów schronisko tak w sumie przez 3-4 dni nikogo nie zjadł nas zna damy radę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz