środa, 10 grudnia 2014

Jajko, tuńczyk, czekolada. 23 Absorpcja promieniowania.




23 Absorpcja promieniowania


-Sama w to nie wierzysz- Marek nie krył wyrzutu – a moja mama ostrzegała, że jesteście inne, zbyt pokręcone by dało się z wami żyć.
To nie był dobry znak, matka Marka była osobą oderwaną od rzeczywistości, żyła w swoim, wyimaginowanym świecie i nie rozumiała nikogo oprócz siebie samej. Zwykle była tylko nieszkodliwą, dziwaczką, którą wszyscy traktowali z przymrużeniem oka, ale coś się zmieniło. Marek zaczynał zbyt mocno wsłuchiwać się jej słowa. To komplikowało, zmieniało na niekorzyść jego, jeszcze rok temu całkiem udane małżeństwo a on sam, choć tego nie zauważał zmieniał się. Anka od kilku miesięcy powtarzała, że jeśli Marek w porę nie zejdzie z tej grząskiej, niebezpiecznej ścieżki to stanie się podobny do matki. Jeśli się nie opamięta, to zniszczy wszystko wokół siebie zupełnie tak jak ona.  Zostanie sam, rozgoryczony i samotny tak bardzo, że szybko znienawidzi wszystko i wszystkich. Może przesadzała, albo była zbyt przewrażliwiona, ale szwagier w ostatnich miesiącach, zbyt często jak dla niej powoływał się na opinie swej matki.
-Nie zaczynaj. Twoja matka ostatnio próbowała mi wmówić, że moją mamę porwali fioletowi kosmici by ją zapłodnić, dlatego urodziłam się ja i moja siostra. Też myślisz, że jestem kosmicznym bękartem, który ukrywa między włosami zielone czułki a nocami poluje na bezdomne kocury i zjada razem z sierścią?- Rysia się zdenerwowała i to nie na żarty.- A może uwierzyłeś, że systematycznie uprawiam dziki seks ze skrzatami w naszym garażu i dlatego nie możemy mieć dzieci???
-Nie, no przesadziła trochę, ale chciała- Marek zawstydził się, bo oskarżenia jego matki były tak niedorzeczne, że pomimo szczerych chęci nie mógł w żaden sposób bronić ich zasadności.
-Trochę? A w czym trochę? Z czułkami, czy skrzacimi orgiami? No powiedz, a może w tym, że ją nałogowo szpieguję i w nocy wchodzę do jej sypialni kominem? Pewnie do spółki z tymi skrzatami szukam podniety albo
Nie dowiedzieli się, czym chciała się jeszcze z nimi podzielić Rysia, bo rozdzwonił się dzwonek przy drzwiach.
-Rozszumiały się wierzby płaczące? – Leon aż zbladł ze strachu
-Nie sądzę, ona nie byłaby tak subtelna, waliłaby w drzwi, że tynk by leciał.
-To, kto? -Spytali równocześnie
-Mama Marka- Rysia nie mogła oprzeć się pokusie.
Marek syknął wściekle, Rysia zachichotała nerwowo a Anka poszła otworzyć drzwi. Ku swemu totalnemu zaskoczeniu stwierdziła, że po drugiej stronie stoi sąsiadka, tym razem ubrana w beżowy kostium, zapięty wysoko pod samą szyję
-Chciałabym z panią porozmawiać – zaczęła zanim Anka cokolwiek z siebie wydusiła
-Proszę wejść – odsunęła się wpuszczając kobietę do środka
-Nie dziękuję, choć z drugiej strony to bardzo dobry pomysł – zmieniła zdanie- muszę załatwić to jak należy.
Weszła do pokoju z pozoru wyniosła i niedostępna niczym granitowa, ostra jak nóż skała a jednak Anka wiedziała jak wiele musiała kosztować ją decyzja by tu w ogóle przyjść.
-Chciałam prosić by państwo zapomnieli o tym pożałowania godnym incydencie z moim udziałem, choć może bardziej by nie dzieli się państwo z nikim tymi traumatycznymi wspomnieniami. Będę dozgonnie wdzięczna.
- Absorpcja promieniowania – szybko zapewnił ją Leon a Anka poczuła się dumna i w tej chwili była mu nawet w stanie wybaczyć brak obrazu na ścianie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz