środa, 21 stycznia 2015

Jajko, tuńczyk, czekolada. 35 Krynolina.



35 Krynolina



-Pewnie jest bardzo głodna, nie dawaj jej za dużo żeby się nam natychmiast nie rozchorowała- przytomnie zauważył Leon.
-Ładna jest prawda?- Jak dla niej malutka była najpiękniejszym psem na świecie. Wymarzonym, a co najważniejsze jej własnym.
-Nie- stwierdził stanowczo Leon.
-Nie?- Spytała z niedowierzaniem, jej Leon nie mógł być aż tak ślepy i nieczuły. To nie możliwe żeby taka kochana kruszynka nie ukradła mu serca.
-Ona dopiero będzie ładna, jak ją odkarmimy, umyjemy, zdezynfekujemy, umyjemy zdezynfekujemy i umyjemy. Teraz śmierdzi i jest tak brudna, że normalnie można ją pomylić z bronią biologiczną dużego zasięgu.
-To się przyzwyczajaj, dziś jej nie wykąpiemy, bo to za dużo stresu jak na takiego malucha. Zresztą podobno jesteś tak zmęczony, że usypiasz na stojąco, więc nie powinno ci to specjalnie przeszkadzać- realnie oceniła sytuację.
-Niby prawda, ale z rana wolałbym nie wyglądać jak kiszony ogórek przez te opary. Przytomność umysłu też raczej mi się przyda w pracy. Jutro ważny dzień nie mogę zawalić tej umowy, bo stracę pracę i pójdziemy mieszkać pod most. Też będziemy śmierdzieć cudnie i intensywnie, oraz wyglądać tak elegancko jak ona. – Poetycko przedstawił wizję ich wspólnej przyszłości.
-Moja mała księżniczka- podrapała małą za uchem.
-Dobrze moje księżniczki krynolina na tyłek i lecicie sikać.
Ankę z wrażenia wmurowało w podłogę, o czym on mówił?
-No, z gołym tyłkiem latać po mieście nie będziesz- wytłumaczył, co miał na myśli- chyba, że na miotle
-Ale..
-Żadnych, ale. Byłem w sklepie. Byłem. Zgodziłem się na przygarnięcie małego skunksa? Zgodziłem. To lecisz ją wysikać. Bo o ile wiem takie stwory nawet najmądrzejsze z toalety nie korzystają.
Miał rację.
Dała małej jeść pić, więc lada moment młodej puszczą zwieracze.
Delikatnie wzięła Leleoo na ręce i ruszyła ku drzwiom. Na szczęście pod blokiem mieli spory trawniczek.
-Nie zapomniałaś o czymś?
-Tak? -Wiedziała oczywiście, że za psami trzeba sprzątać, ale chyba dziś nie będzie latać z woreczkiem. Zresztą, kto powiedział, że mała akurat teraz zrobi kupę?
-Krynolina moja księżniczko, krynolina, bo cię wezmą za bezwstydnicę.
No tak była w koszulce nocnej, niezbyt nadającej się na nocne spacery. Była też już bardzo zmęczona. Złapała kremowy, elegancki płaszczyk z wieszaka i pobiegła na dół po schodach.
Przeczucie podpowiadało, że musi się pośpieszyć.
Nie ubrała nawet butów. Było ciepło i wcale jej ich nie brakowało. W końcu to lato.
Nogi zawsze można umyć.
Leleoo poczuwszy grunt pod łapkami przykucnęła i z ulgą się wysikała.
Po wysikaniu, dreptała niespokojnie a Anka z niechęcią pomyślała, że jednak woreczek by się przydał.
Stała myśląc, która sąsiadka jutro urwie jej głowę za pozostawienie śladów przestępstwa wobec wypielęgnowanego trawnika. Nie było dobrze.
Od strony garaży toczył się ruchem kolisto zmiennym, pan zamieszkujący w jednym ze starych bloków w pobliżu.
Znała go z widzenia, zbyt często poruszał się wbrew prawom natury by go przeoczyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz