niedziela, 25 stycznia 2015

Jajko, tuńczyk, czekolada. 36 Cyganka prawdę ci powie.



36 Cyganka prawdę ci powie


Nie było to dobra pora na takie spotkanie. Nigdy nie była dobra. Prawdę mówiąc miała koszmarnego pecha.
Pijaczek zauważając ją, jakimś cudem skorygował swój kurs i linią tylko lekko łamaną ruszył w jej kierunku.
Nie mogła uciekać. Nawet gdyby chciała. Leeloo właśnie mocno skupiona próbowała opróżnić swoje małe kiszeczki.
Porażka. Nie miała wyjścia musiała stawić czoła sytuacji.
Przybrała w jej mniemaniu zupełnie obojętną i wyluzowaną pozę. Tak jakby ten zagubiony na mętnych wodach życia, pijany okręt nie robił na niej wrażenia. Miała jeszcze odrobinę nadziei, że mężczyzna złapie niespodziewanie wiatr w żagle, zrobi zwrot przez rufę i odpłynie w ciemną noc, w sobie tylko znanym kierunku. Oszczędzając jej tym samym nieprzyjemnego spotkania.
Nic z tego. Parł do przodu niczym taran walczący z niewidzialną ścianą. Zawziął się a Leeloo trzymała ją w tym miejscu niczym kotwica. Pijany mężczyzna jedną ręka przyczesywał rachityczną, zarzuconą przez łysiejąca czaszkę grzywkę, drugą próbował utrzymać względną równowagę ciała.
Nie miała już złudzeń. Nie ominie jej.
Przystanął o krok od Anki poprawił kołnierzyk mocno sfatygowanej, pamiętającej chyba czasy średniowiecza koszuli. Przejechał po szczeciniastych policzkach i ruszył powoli przed siebie.
Spojrzał na nią i wybełkotał
-Cyganka prawdę ci powie,
Cyganka? – zdziwiła się, nie takiej zaczepki oczekiwała, na takie słowa nie była przygotowana- Pijaczek wziął ją za cygankę? Czy może tylko reklamuje usługi jakieś znajomej?
Nie miała pojęcia, dlatego na wszelki wypadek spytała
-Która?
-Która?- Teraz on się zdziwił- Papieroska piękna pani ma?
-Która cyganka prawdę powie?- Uściśliła swoje pytanie.
-Po, co ma mówić? Źle jest?- Próbował popatrzeć jej prosto w oczy, ale to było trudne w sytuacji, gdy nie potrafił utrzymać się w pionie.
-To pan zachwalał cygankę.
-Ja nie znam żadnej cyganki- wybełkotał- papieroska bym zapalił. Podzieli się piękna pani z potrzebującym.
Zakołysał się malowniczo, zrobił krok w tył, złapał równowagę i znowu był blisko Anki. Jaj dla niej stanowczo za blisko.
-Nie mam, nie palę to niezdrowe.
-Patrzcie, nie pali to, co tak stoi? Czeka na kogoś?- Dopytywał się kołysząc na boki niczym trzcina szarpana wiatrem.
-Tak, na chłopaka zazdrosny jest, więc niech pan już idzie.- Próbowała go spławić.
-Pięknego ma pani kotka- stwierdził niewzruszony
-Nie mam kota.
-A to, co jak nie kot?- Wskazał palcem Leeloo- Kici, kici
Leeloo wyszczerzyła ząbki przypominające igiełki i zawarczała na pijaczka.
-Zły kotek, myszki trzeba łapać a nie srać na trawniki- stwierdził i ruszył przed siebie- Zły kotek a cyganki to parszywe kłamczuchy. Piękna babę na noc obiecywała, da pan dziesiątaka a dziewczyna sama przylezie. Warczący kot przylazł a nie kobita. Stracony dziesiątak a papierosów ni ma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz