niedziela, 11 stycznia 2015

Jako, tuńczyk, czekolada. 32 Hayabusa




32 Hayabusa


-Leon słyszysz? -Miała dziwne wrażenie, że ktoś płacze za ścianą.
-Ale, co?- Leon zerknął na nią z nad swojej ulubionej gazety o motorach.
-Nie wiem jakby ktoś płakał, za ścianą.
-Jesteś pewna, że to nie odgłosy z toalety? Nie przemawia ktoś do ciebie? Woda to dobry przewodnik, - Chciał być dowcipny.
Może by się i obraziła gdyby nie niepokój, który odczuwała.
-Idź sprawdź.
-Kibel?- Zdziwił się mocno.
-Pogięło cię? Czego byś tam chciał szukać?- Czasami nie miała już do niego cierpliwości. Typowy facet jak nie rozwiniesz myśli, nie zrozumie.
-Głosów?
-No dobrze, jeśli rozmawiasz z ubikacją jakoś to zniosę. Znajdę dobrego specjalistę, poradzimy sobie. Te głosy słyszysz też w innych miejscach? Każą robić ci coś złego? –Spytała by mieć jasny obraz sytuacji.
-Na żartach się nie znasz- obraził się.
-Idź już, bo ciągle słyszę- Ponagliła męża.
-Zmęczeni jesteśmy, całą noc nie spałaś masz omamy to normalne. Wiesz, że niepozwalanie na to by człowiek spał to jedna z gorszych tortur?
-Bredzisz, a teraz zobacz czy na klatce schodowej nie dzieje się coś złego.
-Dlaczego ja?- Zaprotestował- Ja nic nie słyszę i jestem zmęczony, nie mam ochoty latać po bloku, bo masz omamy.
-Bo niby jesteś facetem a ja jestem w koszuli nocnej. Uważasz, że to dobry pomysł, żebym tak ubrana spacerowała po klatce?
-Uczepiłaś się jak rzep.
Była tak zmęczona, że nie chciało jej się ciągnąć tej dyskusji w nieskończoność. Wstała z fotela i ruszyła do drzwi wyjściowych.
-Jeśli ten przystojniak z pod dwójki zaprosi mnie na kawę, nie czekaj- rzuciła niedbale przez ramię.
Efekt był piorunujący Leona wręcz wyrzuciło pod sufit. Zanim zdążyła zrobić krok, on już otwierał drzwi wejściowe.
Wiedziała, że to zadziała. Był wyjątkowo zazdrosny o tego wysokiego bruneta, choć nie miał powodów. Fakt, facet wielokrotnie zapraszał ją na kawę, ale nie była zainteresowana.
Leon otworzył drzwi i zamarł.
Trochę się wystraszyła, więc szybko do niego podeszła.
Na wycieraczce leżał szczeniaczek.
Śliczny, ale taki jakiś zapłakany, zagubiony.
-Co to? –Spytał zaskoczony Leon.
-Czajnik elektryczny- odpowiedziała i już małe stworzonko było na jej rękach.
-Bardzo śmieszne- rozzłościł się Leon, bo reakcja Anki nie pozostawiała mu żadnych złudzeń. Ich rodzina właśnie się rozrosła, teraz będą żyć we troje. Szczenior będzie sikał na ich nowe podłogi, gryzł kanapę i kapcie a on nie będzie mógł nawet narzekać.
-Leeloo
-Co?
-Leeloo, tak się będzie nazywać.
-Dlaczego?
-Nie wiem, ale czuję, że tak właśnie ma być.
- I mojego hayabusa właśnie odwieźli na złomowisko. Dlaczego? Dlaczego mnie to zawsze spotyka? Wiesz, że marzyłem o motorze.
-Leon, szczeniaki nie jeżdżą na motorach przecież dobrze o tym wiesz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz