niedziela, 22 lutego 2015

Jajko, tuńczyk, czekolada. 44 Pantograf zmniejszył jej wszystko.




44 Pantograf zmniejszył jej wszystko.


Na scenę niepewnie wkroczyła płomiennoruda taka ani gruba ani chuda dziewczyna. Wlokła za sobą plastikowe, białe krzesło. Doczłapała, poprawiając, co i rusz pasiastą zbyt mocno namarszczoną i zbyt długą spódnicę, na środek sceny. Potem trzasnęła z impetem plastikowym krzesłem o deski podłogi, tak jakby miała zamiar roztrzaskać je na kawałki i wrzasnęła na całe gardło zachrypniętym, niskim głosem.
-Pantograf zmniejszył jej wszystko!!!- Głos miała taki jakby, co najmniej przez czterdzieści lat wypijała codziennie litr denaturatu a do tego wypalała jeszcze dwie paczki papierochów.
Przez pełną trzeba przyznać widownię przebiegł szmer, który równie dobrze mógł oznaczać zdziwienie jak i tłumienie śmiechu.
-Wiem, o czym myślicie!- Wrzasnęła oskarżająco i impetem usiadła na krzesło- o cyckach wy zawsze myślicie o cyckach. Cycki wypełniają wam kosmos, widzicie je nawet tam gdzie ich nie ma. Sprowadziliście nas żony, matki i kochanki do tkanki tłuszczowej wypełniającej bieliznę.
-Nie o alecytalnym jaju- Odkrzyknął jej mężczyzna z ostatniego rzędu widowni
-Tak?- Zerwała się z krzesła, splunęła a potem pociągnęła tak mocno zielony bawełniany podkoszulek, że wszyscy mogli obejrzeć jej czarny koronkowy biustonosz- Jesteś pewny, że nie myślałeś o cyckach? Uklękniesz i przysięgniesz na własna głowę, że przez twoje myśli nie przepłynęły ogromne małe czy średnie cycki?
Nikt nie odpowiedział, widocznie nawet ostatni rząd wystraszył się reakcji artystki.
-Jestem taka samotna nikt mnie nie rozumie- poskarżyła się wkładając ciemne okulary- utopiona w jądrze osamotnienia. Odrzucona, porzucona, stłamszona, zmięta i to tylko, dlatego że urodziłam się artystką.
-A jajko?
Anka miała wrażenie, że pytał ten sam mężczyzna, który przed chwilą zabierał głos, ale nie była tego całkowicie pewna. Prowokacja? Taki trik, że niby to spontaniczna reakcja z widowni a wszystko jest wyreżyserowane? Czy autentyczna improwizacja?
-Mówię o rzeczach ważnych a ty tylko o cyckach i jaju. Rozdzieram pazurami swą skórę żeby pokazać robaka, który pożera moje wnętrzności a ty.. No właśnie, co ty robisz?? – Walnęła się pięścią w klatkę piersiową aż zahuczało.- Zabijasz mnie po kawałku, bo zniewolono twój umysł, bo nienawidzisz rudych kobiet. Tak, płomień moich włosów prześladuje cię niczym płonące stosy czarownice.
Leon parsknął śmiechem
-Czarownica potrzebna od zaraz.
Anka ze zdziwieniem popatrzyła na męża, który za nic nie mógł opanować śmiechu.
-Myślisz, że otruję twoją żonę potokiem moich słów i krzywd tylko, dlatego że uważasz, że jestem niezrównoważona? Czy może żądasz jak wielu przed tobą numerów totolotka tak, żebyś mógł do woli zatracić się bezmyślnej konsumpcji?
-Wolę numery.
-Ja jestem jajem alecytalnym, komórką, która potrafi magazynować wartości odżywcze dla idei, dla myśli takiej wykraczającej poza przeciętność. Nie ma jednak we mnie tarota nie ma srebrników, za które kupisz nową tożsamość. Nie ma numerów telefonu ani kumulacji. Żółć mnie, co piątek zalewa, gdy widzę narzeczonego sublokatorki, ale brak żółtka, z którego może wyjść moja albo twoja chciwość.
-Dobra jest- stwierdził ktoś na widowni.
-Dobra, też coś – obruszyła się a jej głos wpadł w niebezpieczne wibracje- WYBITNA, tak się dopieszcza aktorkę. Jestem wybitna tak bardzo, że sąsiedzi udają, że nie istnieję, boją się rozbić czoła na przyczółku geniuszu. Mądra kobieta traktowana jest tak jak dwa numery za ciasne buty. Może mieć wiele walorów, ale i tak będzie wzbudzać tylko ból i złość. Zero zrozumienia. Czarownica utopiona w przedwiecznym jaju ta, która zna tajemnicę i kolor twoich oczu. Nie wierzysz?  Wy nigdy nie wierzycie. Miałam mieć męża, dziwne nie? Wiecie, jaką siłę ma puder? Może zabić. Tak w jednej sekundzie zabija miłość, przyszłość rozpierdziela skorupkę jajka z takim impetem, że pół kosmosu zamienia się w mielone mięso.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz