niedziela, 12 maja 2013

Podręcznik Eskimosa cz. 3 – karabin przyrośnięty do głowy



Wyobraźcie sobie, że macie karabin na stałe przyrośnięty do głowy. Niech to będzie bardzo poważna broń, taki uzi na przykład, z celownikiem laserowym, lunetą i niewyczerpanym magazynkiem śmiercionośnych pocisków. Wiem, wiem, większość z Was to pacyfiści, którzy nienawidzą broni i trudno im sobie wyobrazić coś takiego. Ale proszę, choć przez chwilę, w celu wykonania eksperymentu myślowego. No… już?
To teraz wyobraźcie sobie, że tym karabinem możecie sterować za pomocą myśli. Wystarczy że zechcecie, a Wasze uzi strzela. I ZABIJA. Czasem bywacie tak wkurzeni, że karabin odpala i dzieje się krzywda, choć potem tego żałujecie. No ale cóż, taka Wasza natura. Urodziliście się z uzi na głowie.
A teraz wyobraźcie sobie, że wszyscy inni ludzie na tej planecie też mają karabiny przyrośnięte do czaszek. Równie groźne co Wasz. Jedni strzelają lepiej inni gorzej, pociski miewają różną siłę rażenia, są tacy co nie strzelają tylko uciekają, a inni strzelają za każdym razem, żeby zabić jako pierwsi. I nigdy nie wiecie co ze swoją bronią zrobi właśnie napotkany człowiek.

Tak właśnie czują się na co dzień Wasze psy. Nikt lepiej niż one nie zdaje sobie sprawy, że posiadają śmiercionośną broń w postaci kłów, pazurów i siły mięśni. W dodatku, znacznie jaśniej niż ich właściciele psy rozumieją, że ich pobratymcy też taką bronią dysponują. Te zwierzęta były drapieżnikami setki tysięcy lat przed tym zanim stały się psami i zamieszkały wśród ludzi. Są mięsożerne, mają kły do rozpruwania skóry ofiary i łamacze do łamania kości. Siła ich szczęk jest znacznie większa niż najsilniejszy ludzki uścisk. Od małego Yorka do potężnego Doga, wszystkie bez wyjątku mają pierwotną świadomość zabijania. Coś, z czym nie rodzą się ludzkie dzieci. A co wiedzą nawet najmniejsze szczenięta.
Przyjrzyjcie się spotkaniom dorosłych obcych psów. Już z daleka chcą wybadać, jakie są zamiary tego drugiego. Jedne przyjmują agresywną postawę w stylu: „jak zabiję go pierwszy to nie będzie kłopotu”, inne starają się unikać kontaktu. Zanim się do siebie zbliżą pokazują że nie mają złych zamiarów na wszystkie możliwe sposoby: nie patrzą sobie w oczy, węszą, kluczą, co chwilę przystają. I zawsze się mijają jakby po środku stała niewidzialna beczka dynamitu, którą należy bardzo ostrożnie, na paluszkach obejść dookoła. Tak właśnie zachowywaliby się ludzie z uzi przyrośniętymi do czaszek.  Tylko rozmiar beczki z prochem byłby pewnie znacznie większy.

Psy nie mają moralności. Ich etyka jest całkiem inna niż nasza. Życie canis lupus familiaris jest podporządkowane trzem potężnym instynktom: zdobywaniu pożywienia, rozmnażaniu oraz ochronie stada. Którą rozumieją na swój sposób. Mogą np. polować na kury sąsiadów, pomagając w wykarmieniu członków swojej społeczności (oczywiście poczynając od własnych żołądków), urywać się na wycieczki po okolicy w celu kontroli i obsikania terenu, albo nie tolerować obcych, a w tym psów i kotów, które my chcielibyśmy wprowadzić do rodziny. Osobniki słabsze, starsze lub chore (z wyjątkiem tych które znają długo. Stado wilków zawsze opiekuje się swoimi „staruszkami”) mogą traktować jako zbędne obciążenie stada i próbować je przepędzić (dodatkowa gęba do wykarmienia, a żadnej pomocy przy polowaniu = jednostka zbędna która osłabia resztę stada, zabierając pożywienie i nic nie dając w zamian). Tak właśnie nasz poprzedni pies tymczasowy potraktował Raptora. Jak staruszka, którego trzeba się pozbyć, żeby stado było silniejsze (nie umieliśmy zmienić tego nastawienia, dlatego dla ochrony naszego seniora pies tymczasowy musiał niestety, ku naszej rozpaczy i poczuciu porażki, odejść).

My ludzie, gdybyśmy byli drapieżnikami ze śmiercionośną bronią sterowaną myślami, zapewne prędzej czy później pozabijalibyśmy się wszyscy nawzajem (ja sama chętnie ostrzelałabym takiego jednego mojego sąsiada, który ma nasrane w głowie i psychicznie/nerwowo chorą żonę). Bo nie umiemy tak kontrolować naszego zachowania i naszych emocji jak nasze domowe drapieżniki socjalne. My rodzimy się bezbronni, dlatego chcemy się zbroić. Nasze psy wiedzą, że ich broń zabija, dlatego od oseska uczą się jak samemu jej nie używać i jak rozbrajać innych. Kiedy więc widzicie dwa psy, które beztrosko się bawią, obdarzcie je szacunkiem. Bo teraz już wiecie ile to od nich wymaga wzajemnej przychylności, ile na to potrzeba wcześniejszych negocjacji i zapewnień o rozbrojeniu. A kiedy ujrzycie dwa psy, które spokojnie śpią obok siebie, pysk przy pysku, zęby koło zębów,  karabin przy karabinie, wiedzcie, że to MIŁOŚĆ i ZAUFANIE, jakich próżno szukać w ludzkim świecie. To jakby zobaczyć Obamę i Bin Ladena uzbrojonym po zęby i drzemiących na wspólnym kocyku. Sami powiedzcie. TO DOPIERO JEST MIŁOŚĆ.

I tak jak sobie dajemy prawo do tego, aby nie ufać każdemu i nie kochać wszystkich tak identyczne prawo dajmy naszym psom. I niech nas już nie dziwi i nie szokuje, że czasem nie chcą polubić innego czworonoga i basta. Nawet jak to milutki chihuahua teściowej. Nie będą się bawić i kropka. I za nic nie położą się na jednym kocyku. Bo przecież tak bywa, kiedy się żyje z bronią przyrośniętą do czaski.

PS.
1. Psy przekonują siebie nawzajem o pokojowych zamiarach za pomocą Sygnałów Uspokajających (ang. CS – Calm Signal). Jeśli prawidłowo je rozpoznacie i będziecie umieli na nie odpowiedzieć, będziecie mogli pokazać psom, że w Waszym towarzystwie można się odprężyć. Do sygnałów uspokajających należą węszenie, ziewanie, drapanie się, przeciąganie, mruganie obojgiem oczu, patrzenie w bok i inne.

2. Aby pokazać przychylność ludziom psy często w czasie pieszczot odwracają się od nas i stają/siadają tyłem. Niektórzy odbierają to bardzo po ludzku, jako lekceważenie. Jest to jednak w rzeczywistości bardzo przyjazne zachowanie. Siadając tyłem do opiekuna pies mówi: „Zabieram od ciebie swoje kły i pazury, żebyś mógł poczuć się bezpiecznie. Odwracając się pokazuję ci maksymalne zaufanie – wiem że mnie nie napadniesz i nie zabijesz kiedy nie będę patrzył. Wszak Ty wciąż masz swoje kły skierowane w moją stronę”. Kiedy więc Wasz pies odwróci się tyłem obdarzcie go dodatkową porcją głasków i przytulasków. Bo on kocha Was bardziej niż sądzicie.