Wyobraźcie sobie, że macie karabin na stałe przyrośnięty do
głowy. Niech to będzie bardzo poważna broń, taki uzi na
przykład, z celownikiem laserowym, lunetą i niewyczerpanym magazynkiem
śmiercionośnych pocisków. Wiem, wiem, większość z Was to pacyfiści, którzy
nienawidzą broni i trudno im sobie wyobrazić coś takiego. Ale proszę, choć
przez chwilę, w celu wykonania eksperymentu myślowego. No… już?
To teraz wyobraźcie sobie, że tym karabinem możecie sterować za pomocą myśli.
Wystarczy że zechcecie, a Wasze uzi strzela. I ZABIJA. Czasem bywacie tak
wkurzeni, że karabin odpala i dzieje się krzywda, choć potem tego żałujecie. No
ale cóż, taka Wasza natura. Urodziliście się z uzi na głowie.
A teraz wyobraźcie sobie, że wszyscy inni ludzie na tej
planecie też mają karabiny przyrośnięte do czaszek. Równie groźne co Wasz.
Jedni strzelają lepiej inni gorzej, pociski miewają różną siłę rażenia, są tacy
co nie strzelają tylko uciekają, a inni strzelają za każdym razem, żeby zabić
jako pierwsi. I nigdy nie wiecie co ze swoją bronią zrobi właśnie napotkany człowiek.
Tak właśnie czują się na co dzień Wasze psy. Nikt lepiej niż
one nie zdaje sobie sprawy, że posiadają śmiercionośną broń w postaci kłów,
pazurów i siły mięśni. W dodatku, znacznie jaśniej niż ich właściciele psy rozumieją,
że ich pobratymcy też taką bronią dysponują. Te zwierzęta były drapieżnikami setki
tysięcy lat przed tym zanim stały się psami i zamieszkały wśród ludzi. Są mięsożerne, mają kły do
rozpruwania skóry ofiary i łamacze do łamania kości. Siła ich szczęk jest znacznie
większa niż najsilniejszy ludzki uścisk. Od małego Yorka do potężnego Doga,
wszystkie bez wyjątku mają pierwotną świadomość zabijania. Coś, z czym nie
rodzą się ludzkie dzieci. A co wiedzą nawet najmniejsze szczenięta.
Przyjrzyjcie się spotkaniom dorosłych obcych psów. Już z daleka chcą wybadać, jakie
są zamiary tego drugiego. Jedne przyjmują agresywną postawę w stylu: „jak
zabiję go pierwszy to nie będzie kłopotu”, inne starają się unikać kontaktu.
Zanim się do siebie zbliżą pokazują że nie mają złych zamiarów na wszystkie
możliwe sposoby: nie patrzą sobie w oczy, węszą, kluczą, co chwilę przystają. I
zawsze się mijają jakby po środku stała niewidzialna beczka dynamitu, którą
należy bardzo ostrożnie, na paluszkach obejść dookoła. Tak właśnie
zachowywaliby się ludzie z uzi przyrośniętymi do czaszek. Tylko rozmiar beczki z prochem
byłby pewnie znacznie większy.
Psy nie mają moralności. Ich etyka jest całkiem inna niż
nasza. Życie canis lupus familiaris jest podporządkowane trzem potężnym
instynktom: zdobywaniu pożywienia, rozmnażaniu oraz ochronie
stada. Którą rozumieją na swój sposób. Mogą np. polować na kury sąsiadów,
pomagając w wykarmieniu członków swojej społeczności (oczywiście poczynając od
własnych żołądków), urywać się na wycieczki po okolicy w celu kontroli i obsikania
terenu, albo nie tolerować obcych, a w tym psów i kotów, które my chcielibyśmy
wprowadzić do rodziny. Osobniki słabsze, starsze lub chore (z wyjątkiem tych
które znają długo. Stado wilków zawsze opiekuje się swoimi „staruszkami”) mogą
traktować jako zbędne obciążenie stada i próbować je przepędzić (dodatkowa gęba
do wykarmienia, a żadnej pomocy przy polowaniu = jednostka zbędna która osłabia
resztę stada, zabierając pożywienie i nic nie dając w zamian). Tak właśnie nasz
poprzedni pies tymczasowy potraktował Raptora. Jak staruszka, którego trzeba
się pozbyć, żeby stado było silniejsze (nie umieliśmy zmienić tego nastawienia,
dlatego dla ochrony naszego seniora pies tymczasowy musiał niestety, ku naszej
rozpaczy i poczuciu porażki, odejść).
My ludzie, gdybyśmy byli drapieżnikami ze śmiercionośną
bronią sterowaną myślami, zapewne prędzej czy później pozabijalibyśmy się
wszyscy nawzajem (ja sama chętnie ostrzelałabym takiego jednego mojego sąsiada,
który ma nasrane w głowie i psychicznie/nerwowo chorą żonę). Bo nie umiemy tak
kontrolować naszego zachowania i naszych emocji jak nasze domowe drapieżniki socjalne.
My rodzimy się bezbronni, dlatego chcemy się zbroić. Nasze psy wiedzą, że ich broń
zabija, dlatego od oseska uczą się jak samemu jej nie używać i jak rozbrajać
innych. Kiedy więc widzicie dwa psy, które beztrosko się bawią, obdarzcie je
szacunkiem. Bo teraz już wiecie ile to od nich wymaga wzajemnej przychylności,
ile na to potrzeba wcześniejszych negocjacji i zapewnień o rozbrojeniu. A kiedy
ujrzycie dwa psy, które spokojnie śpią obok siebie, pysk przy pysku, zęby koło
zębów, karabin przy karabinie, wiedzcie,
że to MIŁOŚĆ i ZAUFANIE, jakich próżno szukać w ludzkim świecie. To jakby
zobaczyć Obamę i Bin Ladena uzbrojonym po zęby i drzemiących na wspólnym
kocyku. Sami powiedzcie. TO DOPIERO JEST MIŁOŚĆ.
I tak jak sobie dajemy prawo do tego, aby nie ufać każdemu i nie kochać wszystkich tak identyczne prawo dajmy naszym psom. I niech nas już nie dziwi i nie szokuje, że czasem nie chcą polubić innego czworonoga i basta. Nawet jak to milutki chihuahua teściowej. Nie będą się bawić i kropka. I za nic nie położą się na jednym kocyku. Bo przecież tak bywa, kiedy się żyje z bronią przyrośniętą do czaski.
PS.
PS.
1. Psy przekonują siebie nawzajem o pokojowych zamiarach za
pomocą Sygnałów Uspokajających (ang. CS – Calm Signal). Jeśli prawidłowo je
rozpoznacie i będziecie umieli na nie odpowiedzieć, będziecie mogli pokazać
psom, że w Waszym towarzystwie można się odprężyć. Do sygnałów uspokajających należą węszenie, ziewanie, drapanie się, przeciąganie, mruganie obojgiem oczu, patrzenie w bok i inne.
2. Aby pokazać przychylność ludziom psy często w czasie
pieszczot odwracają się od nas i stają/siadają tyłem. Niektórzy odbierają to
bardzo po ludzku, jako lekceważenie. Jest to jednak w rzeczywistości bardzo
przyjazne zachowanie. Siadając tyłem do opiekuna pies mówi: „Zabieram od ciebie
swoje kły i pazury, żebyś mógł poczuć się bezpiecznie. Odwracając się pokazuję
ci maksymalne zaufanie – wiem że mnie nie napadniesz i nie zabijesz kiedy nie
będę patrzył. Wszak Ty wciąż masz swoje kły skierowane w moją stronę”. Kiedy
więc Wasz pies odwróci się tyłem obdarzcie go dodatkową porcją głasków i
przytulasków. Bo on kocha Was bardziej niż sądzicie.