45 Rada polityki pieniężnej
-Mąż a raczej samiec, którym niewątpliwie nadal jest, podejrzanie lubił moją rozbudowaną na klatce piersiowej tkankę tłuszczową. Uformowaną, jak widzicie krągło i zamaszyście, tak doskonale, jak nie potrafiłby tego zrobić żaden z chirurgów plastycznych. Niestety po roku okazało się, że pociąga go jajo i to na dodatek nie alecytalne. Pierdzielona pomyłka natury kochał mnie a zarazem i Zbyszka, tego swojego najlepszego przyjaciela z ogólniaka. Przez zupełny przypadek dowiedziałam się od oddanej przyjaciółki, że z wzajemnością. Łączyła ich namiętność równa wybuchowi wulkanu a żar między nimi był taki, że parzył przypadkowych gapiów. Lawina uniesienia została zaobserwowana i zarejestrowana w restauracji, gdzie podają krwiste befsztyki. Okazało się, że tak też można. Jedenaście pięter spadło mi wciągu jednej krótkiej minuty na głowę. Buch, buch, buch, i tak jedenaście razy krwawa miazga. Nie pytajcie, dlaczego sama nie zauważyłam, że dzieje się coś, co nie powinno mieć miejsca. Wyszłam za mąż z wielkiej miłości, co najmniej takiej dużej jak klatka słonia. Zawzięcie trwałam w niej niczym pijak w upojeniu alkoholowym. Szeptał mi czułe słówka, rozpieszczał, chciałam wierzyć, że jestem jedyna i wierzyłam w to bezkrytycznie, niczym pozbawiona rozumu szmaciana lalka. Czułam się jak pierdzielone centrum wszechświata, nie brałam pod uwagę innego biustu a tu okazało się, że czarną dziurą był Zbyszek. Przystojny, wymuskany Zbyszek na widok, którego mdleje z zachwytu większość bab. Mój mąż też stracił dla niego rozum tylko, dlaczego po ślubie?
Zamilkła, tym razem nikt się nie odezwał. Przestawiła krzesło metr na lewo, wyciągnęła z kieszeni spódnicy małą piersióweczkę, potrzymała ją w dłoni i po namyśle schowała z powrotem w kieszeni
-Nie wyszło im to wspólne życie w namiętności. Mój mąż, już nie mąż twierdzi, że to, dlatego że zbyt mnie kochał. Chciał wybaczenia i powrotu. Nie wyszłam jeszcze z depresji, leżałam na kanapie niczym warzywo zaśliniona i nieobecna. On gadał, płakał, prosił, przyrzekał tak twierdzi moja siostra, ale ja nie pamiętam ani słowa. Moje milczenie przyjął jak dobrą monetę i zaczął znosić walizki z samochodu. Siostra ruszyła na niego niczym rozjuszona turzyca, uzbrojona w ścierkę kuchenną i pokrywkę. Podobno ganiali się tak po całym domu i ogrodzie, ona malutka on wielki jak niedźwiedź. Ścierka górą, nie wprowadził się ani wtedy ani później. Zwycięstwo czerwono białego lnianego skrawka materiału było mi obojętne. Nie istniałam. Leżałam całymi dniami i płakałam, ale mnie nie było. Puste pudełko po lodach.
Wstała i ciągnąc za sobą krzesło zrobiła trzy kółeczka okrążając scenę.
-Ty -wskazała ręka przed siebie
-Ty- powtórzyła drugi raz – Nie wierzysz, że mówię prawdę. I słusznie, bo to nie seans psychoanalizy brak skórzanej kozetki. Nie jestem celebrytką, co za kilka groszy sprzeda każdy szczegół swego życia.
-Biustonosz pokazałaś- odezwał się ostatni rząd .
-Nowy, nie zdążyłam pochwalić się koleżance, ale co dobrze leży? Podobał się? – Pociągnęła podkoszulkę, ale już mniej żywiołowo niż na początku.
-Lubię czarną koronkę jest w niej tyle tajemniczości i obietnicy. Czarna koronka dodaje mi pewności siebie i pazura. Więc nie zadzieraj ze mną, gdy przywdziewam czarną koronkę, bo mogę rozbić cię na atomy zanim zapłacisz za kawę. Tylko nie licz, że gdzieś z tobą wyjdę, nie wystarczy z ciemności krzyknąć kilka słów. To nie ten rodzaj kobiet.
Położyła się na podłodze niczym na zielonej łące a pod głową ułożyła dłonie.
-Mnie się zdobywa na białym koniu z różą i wierszem w zębach. Zachłannie i nieustannie wielbiąc, całując ziemię gdzie postawię stopę. Dużo całowania noszę czterdziestkę.
Zerwała się gwałtownie i ryknęła na cały głos
A wy, co rada polityki pieniężnej? Liczycie rezerwy i zastanawiacie się czy warto było wydać te kilka groszy na sztukę?
-Mąż a raczej samiec, którym niewątpliwie nadal jest, podejrzanie lubił moją rozbudowaną na klatce piersiowej tkankę tłuszczową. Uformowaną, jak widzicie krągło i zamaszyście, tak doskonale, jak nie potrafiłby tego zrobić żaden z chirurgów plastycznych. Niestety po roku okazało się, że pociąga go jajo i to na dodatek nie alecytalne. Pierdzielona pomyłka natury kochał mnie a zarazem i Zbyszka, tego swojego najlepszego przyjaciela z ogólniaka. Przez zupełny przypadek dowiedziałam się od oddanej przyjaciółki, że z wzajemnością. Łączyła ich namiętność równa wybuchowi wulkanu a żar między nimi był taki, że parzył przypadkowych gapiów. Lawina uniesienia została zaobserwowana i zarejestrowana w restauracji, gdzie podają krwiste befsztyki. Okazało się, że tak też można. Jedenaście pięter spadło mi wciągu jednej krótkiej minuty na głowę. Buch, buch, buch, i tak jedenaście razy krwawa miazga. Nie pytajcie, dlaczego sama nie zauważyłam, że dzieje się coś, co nie powinno mieć miejsca. Wyszłam za mąż z wielkiej miłości, co najmniej takiej dużej jak klatka słonia. Zawzięcie trwałam w niej niczym pijak w upojeniu alkoholowym. Szeptał mi czułe słówka, rozpieszczał, chciałam wierzyć, że jestem jedyna i wierzyłam w to bezkrytycznie, niczym pozbawiona rozumu szmaciana lalka. Czułam się jak pierdzielone centrum wszechświata, nie brałam pod uwagę innego biustu a tu okazało się, że czarną dziurą był Zbyszek. Przystojny, wymuskany Zbyszek na widok, którego mdleje z zachwytu większość bab. Mój mąż też stracił dla niego rozum tylko, dlaczego po ślubie?
Zamilkła, tym razem nikt się nie odezwał. Przestawiła krzesło metr na lewo, wyciągnęła z kieszeni spódnicy małą piersióweczkę, potrzymała ją w dłoni i po namyśle schowała z powrotem w kieszeni
-Nie wyszło im to wspólne życie w namiętności. Mój mąż, już nie mąż twierdzi, że to, dlatego że zbyt mnie kochał. Chciał wybaczenia i powrotu. Nie wyszłam jeszcze z depresji, leżałam na kanapie niczym warzywo zaśliniona i nieobecna. On gadał, płakał, prosił, przyrzekał tak twierdzi moja siostra, ale ja nie pamiętam ani słowa. Moje milczenie przyjął jak dobrą monetę i zaczął znosić walizki z samochodu. Siostra ruszyła na niego niczym rozjuszona turzyca, uzbrojona w ścierkę kuchenną i pokrywkę. Podobno ganiali się tak po całym domu i ogrodzie, ona malutka on wielki jak niedźwiedź. Ścierka górą, nie wprowadził się ani wtedy ani później. Zwycięstwo czerwono białego lnianego skrawka materiału było mi obojętne. Nie istniałam. Leżałam całymi dniami i płakałam, ale mnie nie było. Puste pudełko po lodach.
Wstała i ciągnąc za sobą krzesło zrobiła trzy kółeczka okrążając scenę.
-Ty -wskazała ręka przed siebie
-Ty- powtórzyła drugi raz – Nie wierzysz, że mówię prawdę. I słusznie, bo to nie seans psychoanalizy brak skórzanej kozetki. Nie jestem celebrytką, co za kilka groszy sprzeda każdy szczegół swego życia.
-Biustonosz pokazałaś- odezwał się ostatni rząd .
-Nowy, nie zdążyłam pochwalić się koleżance, ale co dobrze leży? Podobał się? – Pociągnęła podkoszulkę, ale już mniej żywiołowo niż na początku.
-Lubię czarną koronkę jest w niej tyle tajemniczości i obietnicy. Czarna koronka dodaje mi pewności siebie i pazura. Więc nie zadzieraj ze mną, gdy przywdziewam czarną koronkę, bo mogę rozbić cię na atomy zanim zapłacisz za kawę. Tylko nie licz, że gdzieś z tobą wyjdę, nie wystarczy z ciemności krzyknąć kilka słów. To nie ten rodzaj kobiet.
Położyła się na podłodze niczym na zielonej łące a pod głową ułożyła dłonie.
-Mnie się zdobywa na białym koniu z różą i wierszem w zębach. Zachłannie i nieustannie wielbiąc, całując ziemię gdzie postawię stopę. Dużo całowania noszę czterdziestkę.
Zerwała się gwałtownie i ryknęła na cały głos
A wy, co rada polityki pieniężnej? Liczycie rezerwy i zastanawiacie się czy warto było wydać te kilka groszy na sztukę?