wtorek, 20 listopada 2012

List



Szanowny Eskimosie Mikołaju,

Słyszałam jak o tobie gadali. Podobno mieszkasz na północy i masz coś wspólnego ze śniegiem i saniami. Czyli jesteś jednym z nas. To powinno ułatwić sprawę.

Nazywam się Freya i mam 3 lata. Albo trochę więcej, tak dokładnie to nie wiem. Mieszkam w Domu Tymczasowym, który bardzo lubię, bo to jest coś ZNACZNIE LEPSZEGO niż  schronisko.  Bardzo lubię spacery, winogrona, bieganie, spacery, jedzenie, spacery, jedzenie oraz bieganie. Oraz spacery.

I Eskimosów. Ich lubię najbardziej.

Eskimosi to taki gatunek psa, który szczerzy zęby kiedy mu wesoło, umie zdobywać wielkie ilości jedzenia popakowanego w plastik oraz porusza się na dwóch łapach, z reguły tylnych. Za to przednimi łapami Eskimosi głaskają, przytulają, otwierają LODÓWKĘ i doczepiają się na spacerze do końca smyczy, którą ciągnie ich pies (czasem bardzo się musi przez to napracować, żeby ich zaciągnąć wszędzie tam gdzie chce). Poza tym można sobie koło Eskimosów siedzieć, albo leżeć, albo leżeć na plecach, albo na boku, albo można sobie chodzić koło nich, albo żebrać. Można się też z nimi bawić. Pluszową truskawką albo taką łasicą co piszczy jak się ją zabija. Z tym, że tą łasicą to nie wszyscy. Tylko Raptor może, taki jeden pies co ja go przypadkiem znam, bo jest wielki i… to raczej jego łasica. A inne, mniejsze psy, takie jak dajmy na to JA, to nie mogą. Bo im Raptor zabiera.

Eskimosi mieszkają w igloo, który się nazywa DOM. I kochają swojego psa. Zabierają go na spacer, dają mu jeść, czeszą futerko, szczególnie jak taki przykładowy pies, dajmy na to JA, za tym PRZEPADA. I na psa się nie gniewają. Nie bija go smyczą ani szpadlem, ani kijem, ani niczym. I nigdy, ale to nigdy, nie zamkną go w komórce na węgiel. No i kąpią go niezbyt często.  A kiedy z nim wychodzą, to ZAWSZE WRACAJĄ. I nie zostawią psa samego, przywiązanego do drzewa w obcym lesie albo przy drodze i nie uciekną. NIGDY. CHOĆBY NIE WIEM CO! Nawet, jakby pies był trochę niegrzeczny. No powiedzmy, jakby zjadł kurę, która miała być na obiad, albo wykopał sztolnię w ogrodzie. Albo się PRZYPADKIEM wytarzał w kupie lisa. Nie porzucą psa, tylko go wezmą ze sobą do DOMU. I najwyżej wykąpią za karę. Ale i tak, potem, dadzą mu czyściutki kocyk. Jego własny. I miskę z chrupkami.

Więc cię Mikołaju, o takich Eskimosów chciałam prosić. A jak nie masz dwóch, albo więcej, to chociaż o jednego. I o DOM. Najlepiej z lodówką i bez łazienki. No chyba, że masz akurat odwrotnie, to trudno, też może być… Ale żeby koniecznie był z Eskimosami. Bo bez nich, to nie byłby dom. Może być malutki i nie musi być nowy. Byle w nim byli ludzie, którzy mają serca dość duże, żeby pomieścić w nich psa wielkości… dajmy na to MOJEJ.

I jeśli z tym kocykiem byłby problem, to nie muszę go mieć. Wystarczą ich nogi do przytulania.

No a jakbyś jeszcze miał przypadkiem taką piszczącą łasicę… Taką jak ta Raptora. Tylko MOJĄ. To mógłbyś ją dołączyć do Eskimosa i Domu. Ale nie koniecznie. Bo bez łasicy da się żyć, a bez Domu ciężko.

No to kończę, bo mnie pysk boli od trzymania kredki. Pa!
Twoja Freya

PS. Jak zakopię ten list pod brzoskwinką w ogrodzie, to go znajdziesz przed świętami?




***


Cześć Mikołaju.

Tu Raptor.

Niechcący odkopałem list Freyki. Szukałem marchewki. Ukradła mi ją i gdzieś ukryła. Pewny byłem, że pod tą brzoskwinią, bo ona wszystko tu chowa. Myśli, że nikt nie wie. Głuptas!

No i pomyślałem, że się dopiszę. Bo chciałem cię prosić o to samo. To znaczy o DOM dla Freyki. Taki jak napisała: z Eskimosami, którzy będą ją kochać i nigdy, przenigdy jej już nie zgubią. Ani przypadkiem ani celowo.  I nie zostawią w lesie ani nie porzucą na spacerze. Ona już to przeszła i nie wiem co by zrobiła, jakby ją to znowu spotkało. Wiesz jak jest: ona udaje twardziela, ale to w końcu tylko niewielki piesek. Czasem słyszę jak chlipie w poduszkę. Nie dziwię się. Dotąd było jej w życiu ciężko.

I lepiej, jakbyś jej znalazł taki dom z LODÓWKĄ. Wiesz, ona niby pisze, że nie potrzebuje, ale tak między nami: każdy pies wie, że lodówka jest w domu niezbędna. I kropka.

Może być też z kotem, bo ona bardzo koty lubi, choć nigdy, przenigdy się do tego nie przyzna. Rozumiesz, taka psia duma.

I dzieci lubi. Bardzo. Pewnie chciałaby mieć jedno eskimoskie dziecko do przytulania. Albo lepiej dwanaście. Tyle, że dom z jednym pewnie łatwiej będzie ci znaleźć niż taki z dwunastką.

A co do ewentualnej pluszowej łasicy, co piszczy jak się ją zabija, to hmmm… Jak masz jakąś na zbyciu, to podrzuć do mnie. Ja się nią lepiej zaopiekuję.

No to lecę szukać mojej marchewki. Jak nie znajdę, to może nie będziesz musiał Frei tego domu załatwiać, bo normalnie ZABIJĘ.

Pozdrówka,
Raptor.

PS.
Zakopię  to w tym samym miejscu. Żebyś na pewno znalazł. Wiesz, tam gdzie Freya chowa wszystkie swoje skarby. Trochę mi się pośliniło jak pisałem, ale nie jest łatwo pisać za pomocą pyska. Nie wspominając o tym, że nie wiem jak wytłumaczę moim Eskimosom zeżarty długopis.

PS2.
Tak sobie pomyślałem, że jeszcze tylko na koniec spróbuję wyjaśnić… no… bo żebyś sobie nie pomyślał, że ja chcę się jej pozbyć! Ja już się nauczyłem, że jak jakiś pies znajduje swoich Eskimosów, to nie oznacza, że ja będę mógł przechwycić jego miskę… Więc NIE. Wcale mi nie zależy żeby zniknęła. Lubię ją. Fajna z niej babka i przyjemna towarzyszka wypraw. Chociaż strasznie się dyga, żeby zawsze przychodzić do Eskimosów na wołanie. I w ogóle ona jest z tych świętych, co to nigdy żadnego przestępstwa wbrew Eskimosom nie popełniają. Ale poza tym, że jest taka idealnie-grzeczna, to nie ma innych wad. I ja ją bardzo lubię. No i właśnie dlatego… ehmmm… po prostu…

Bo czasem jak się kogoś lubi, tak naprawdę, w głębi serca, to się woli, żeby on był szczęśliwy. I ja tak właśnie wolę: niech Freya będzie szczęśliwa.  Niech ją ktoś bardzo pokocha. Tak do końca życia. I niech zamieszka w domu z lodówką, z tymi swoimi wyśnionymi Eskimosami. Nawet jakbym przez to musiał już zawsze sam się bawić… Bo wiesz, ona tego domu BARDZO POTRZEBUJE.




***




Kochany Mikołaju.

Ja już właściwie w Ciebie nie wierzę. Ale przypadkiem znalazłam w ogrodzie tę brudną, zaślinioną kartkę z jakimiś gryzmołami i pomyślałam, że to może być znak. Więc postanowiłam napisać. Przecież cuda się też czasem zdarzają…

Jest tu, w Domu Tymczasowym, taki jeden mały piesek. Już długo szuka swojego miejsca na ziemi i wciąż jest niczyj. A mi od tego pęka serce, bo to taka dobra psina. Grzeczna. Ułożona. Oddana. Zabawna i rozczulająca.

Więc o cud proszę. Dla niej. Cud ADOPCJI.

Pozdrawiam Ciebie i Renifery, z góry dziękuję,
Asia

PS.
A jeśli miałbyś gdzieś przypadkiem w worku, niepotrzebne, takie piszczące łasice, to może mógłbyś podrzucić też dwie przy okazji: dla Frei i dla Raptora.

PS2.
Schowam ten list tam gdzie go znalazłam: pod brzoskwinię. Może wiatr go zabierze z jesiennymi liśćmi prosto do Finlandii.

PS3.
A tak przy okazji... Zawsze chciałam zapytać: czemu Ty właściwie do sań przypinasz renifery? Z psami byłoby szybciej. Jakbyś zapakował do zaprzęgu Freyę i jej znajomych, to byś w roku mógł wszystko obskoczyć 3 razy. Pomyśl nad PRAWDZIWYM zaprzęgiem do tych swoich sanek. A jak nie masz doświadczenia, to my Ci wszystko doradzimy! Dziewczyny Ci nawet sledy pożyczą, żebyś nie musiał inwestować na początku. I psy też się załatwi na pierwszy raz, zanim sobie stado zbudujesz. Z nami spoko: mówisz - masz. Więc to przemyśl i... czekamy!



2 komentarze:

  1. Drogi Mikołaju
    Do tego co Raptor napisał w niemałym trudzie mogę dodać że Eskimosi którzy za twoją sprawą złączą swój los z Freyą zyskają niezwykłego psa-towarzysza. Dzielnego, odpornego i wytrwałego. A przy tym posiadającego własne zdanie i umiejętność negocjacji. Wiem co mówię bo nie raz i nie dwa w ciemności prowadziliśmy negocjacje co do długości i szybkości i zawsze znajdowaliśmy złoty środek. W wichurze. W paskudnym deszczu. Między śmierdzącymi puszkami z Eskimosami. Z jednej strony jak Raptor-chciałbym mieć możliwość spotykania się z Nią i wspólnego biegania. Z drugiej...Ona zasługuje na Eskimosów TYLKO dla siebie. Pomyśl o tym Mikołaju

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi Mikołaju,
    Ja Cię nie chcę straszyć, ale Ty się lepiej Darka posłuchaj i załatw Frei ten DOM, bo jak nie to będziesz miał przechlapane. Darek to ten maratończyk, co biega z Freyą 2 x w tygodniu (ale ostatnio nie biega, bo sobie nieodpowiedzialnie nogę zespół na maratonie i pies przez to cierpi. Więc jak będziesz go odwiedzał w tym roku, to pamiętaj o rózdze, za karę, za to nogi zepsucie) i jest jakąś Fiszą i wszystkich zna i jak piśnie słowo, to Cię w przestrzeń powietrzną nad Polską nie wpuszczą i będziesz miał kłopot z rozdaniem prezentów. I Cię z roboty wywalą. Więc lepiej podziałaj z tym domkiem, bo Freya na prawdę na to ZASŁUGUJE!
    Chociaż prawdę mówiąc jak ją będę musiała oddać po tylu miesiącach to mi chyba serce pęknie. Ale myślę tak jak Raptor: najważniejsze żeby ona była w końcu szczęśliwa!

    OdpowiedzUsuń