środa, 15 sierpnia 2012

Psy z piekła rodem



To było rok temu. Właśnie napisałam na Forum post o wizycie u wujostwa. Z dwoma malamutami. W wyniku której zginęło całe stado kur, a mieszkanko wujostwa zostało zdewastowane. Siedziałam przy komputerze i czekałam, aż dziewczyny z FAM zabiją mnie słowami, za bezmyślność spuszczania psów w obecności drobiu… Zamiast krytyki pojawiły się same roześmiane buźki... A potem więcej roześmianych buziek i więcej… Aż w końcu komentarze w stylu: „książkę powinnaś napisać”.

Ja i pisarstwo… Równie dobrze można by prosić malamuta, żeby hodował bażanty! Wieczorem całkiem sporo dziewczyn wspomniało już o książce. Zdziwiona zaniosłam laptopa do męża:
- Patrz co się dzieje! Malamuty zrujnowały dom wujka i pozabijały kury, a dziewczyny na Forum zamiast mnie zabić za bezmyślność, to gadają o książce. Czy ja im mam napisać że jestem mgr. inż. INFORMATYK?

Mój mąż zgodził się ze mną całkowicie. Do pisania to ja się nie nadaję. Jakieś dwa tygodnie później zagadnął przy herbatce:
- Wiesz, czytałem ten twój post o wizycie u wujostwa… Aż się popłakałem… Jest naprawdę śmieszny! 
- Śmieszny. No jasne. A wujek do tej pory się nie odezwał. Nie zadzwonił, ani nic… Pewnie już nigdy nas nie zaprosi…
- No fakt. Raczej nie zaprosi. Zdemolowaliśmy mu mieszkanie, ogródek i… stosunki sąsiedzkie. Ale wiesz co? Tak sobie pomyślałem… może pospisywałabyś te wszystkie historie… no wiesz. O Raptorze i w ogóle. Przecież jak to opowiadasz naszym gościom przy grillu, to wszyscy się śmieją. Do łez!
- Bo to śmieszne historie są. Jak Raptor porwał chomika, pamiętasz?
- Pamiętam – zaśmiał się mąż – albo ta historia z lisem…
- No! Albo jak próbował upolować krowę i ten rolnik z widłami… Ech, jak my wtedy szybko wialiśmy! Albo, na mazurach jak zatrzasnęliśmy kluczyki do samochodu, pamiętasz?
- Pamiętam. – rozmarzył się mąż - Ale to nie o psie, tylko o nas by było.
- Nie! O psie! O tym jak jechaliśmy na pocztę po zapasowe kluczyki i on znalazł…
- No właśnie... – przerwał mi mąż, wciąż uśmiechając się na wspomnienie tamtych wakacji – Zrobiłabyś kiedyś takie kurki w śmietanie... I spróbuj to spisać. Zobaczymy jak wyjdzie. Niczym się nie przejmuj tylko pisz. Tak jakbyś to chciała opowiedzieć naszym mamom.

Nawet on! No, ale skoro tak… to co jakiś czas, po cichutku, nie mówiąc zupełnie nikomu, nawet córce i mężowi spisywałam. Czasem tak się śmiejąc, że jeszcze długo w nocy nie mogłam zasnąć. Co jak co, ale psy nam się udały!

A potem była u nas Luna. Miała inteligencję Einsteina, zwinność Houdiniego i wyobraźnię Verne, więc co rusz coś o niej pisałam na Forum. O książce dawno już zapomniałam, i nawet historyjki z przeszłości przestałam spisywać po kryjomu… Miałam przecież pełne ręce roboty Szalonym Psem Tymczasowym. Ku mojej zgrozie po którymś z wyczynów Luny znów pojawiły się głosy za książką. Tym razem zaczęła Pchełka.

- Ma taki niewinny nick, a taka zaraza! Zobacz, nie chce zapomnieć o tej książce. No jak ja mam im wytłumaczyć, że ja się bardziej nadaję na linoskoczka niż na pisarza?! – żaliłam się mężowi.
- Przemilcz to, zapomną – doradził mąż.

Próbowałam. Ale nie zapomniały. Po dwóch dniach zauważyłam że temat książki przelał się na kolejną stronę. Miałam kłopoty! Żeby tego było mało, dziewczyny wymyśliły, że jak nie książka to Blog. Wiedziałam, że na to wpadną, bo to wszystko inteligentne bestie są!! Miałam WIELKIE kłopoty!!
Pomyślałam, że muszę jakoś to ukrócić. Spróbowałam zagadać o Lunie. Nic z tego. Dyskusja nad książką/blogiem dalej się toczyła. Cholera!
- Może ja im wprost napiszę, że na liście potencjalnych autorów książek ja się plasuję na ostatnim miejscu? – zapytałam męża w akcie desperacji.
- Ja tak nie myślę. Ale napisz co chcesz.

Kompletnie mnie zbił z pantałyku. Jak to on tak nie myśli?! Przecież mnie zna! Ja NIE UMIEM NAPISAĆ KSIĄŻKI! Na wszelki wypadek, żeby się upewnić, że mam rację, zapytałam wujka Googl’a. I proszę! Rzeczywiście: pisanie książki było trudne, a znalezienie wydawcy prawie niemożliwe. Nawet Joan Rowling szukała przez rok. No i co??!! No! To po sprawie!!

Napisałam grzecznego posta, że OK, myślę nad książką (prawda to była. Myślałam. A tak dokładnie o tym, że ze mnie pisarki nie będzie), a odnośnie bloga, to nic z tego, bo ja tego nie umiem założyć (to też była prawda. Nie umiałam). No! I miałam nadzieję, że koniec tematu.
...a następnego dnia dostałam „na priv’a” maila od Cynthii: „…to ja ci tego bloga założę. Żaden problem!”

No super! 

Wytłumaczyłam Cynthii, że ja nie umiem pisać...
Ale po namyśle uznałam, że przecież taki blog może pomóc psom i Fundacji. I brak umiejętności pisarskich nie jest tu żadnym usprawiedliwieniem. Zwłaszcza, że jeśli Cynthia chciała pomóc, to jakie ja mam prawo, żeby się wykręcać. Nędzna ze mnie kreatura, leń i w ogóle beznadzieja! 
...no więc dodałam, że jak będzie Blog to ja będę na nim coś skrobać, choć nie czuję się kompetentna. I że to piękne, że Cynthia chce pomóc. Oraz, że może poszukamy więcej autorów, bo ludzie na Forum piszą świetnie, lepiej niż ja.

I tak powstał Blog. A ja padłam z wrażenia kiedy zobaczyłam, że posty o Lunie czyta po 200 i więcej osób!!! To było NIEMOŻLIWE!

Nie wszystkie historie publikowałam na Blogu. Niektóre były za długie, inne „niepedagogiczne”, a jeszcze inne zupełnie dla mnie kompromitujące. Nie chciałam też ludzi zalewać swoją pisaniną. Uznałam, że jedna historia na tydzień wystarczy. Przecież ludzie mają swoje życie, no nie?

A potem dowiedziałam się, że jestem chora. To było jak grom z jasnego nieba. Myślałam, że mam torbiel na jajniku. Potwornie bolało. Ale lekarz wyglądał na zmartwionego i wysłał mnie na TK. Po wynik pojechałam sama, choć miałam złe przeczucia. Radiolog, która robiła badanie na końcu wyszła ze swojej kanciapy. Była delikatna i miła i pogładziła mnie po ręce. Ach… Może taka jest dla wszystkich. No więc pojechałam. Otworzyłam kopertę: nie torbiel, tylko lita zmiana. 12 cm. Nacieki wielonarządowe. I zmiany w wątrobie. No i ostatnie zdanie: „obraz wskazuje na przerzuty podtorebkowe”. PRZERZUTY!!!!

Moja mama miała przerzuty. I zmarła.

Następnego tygodnia nie pamiętam dokładnie. Nic nie jadłam przez kilka dni. I zrobiłam klomb w ogrodzie. Przytulałam się do drzew. Prosiłam Słońce, żeby nie zachodziło. A potem wróciłam do mojego lekarza, błagać go, żeby mnie uratował. A on powiedział, że to nie musi być rak. NIE MUSI BYĆ RAK!!! ROZUMIECIE?!!! NIE MUSI!!!

Wróciłam do domu. Słowa lekarza powtarzałam jak mantrę. TO NIE MUSI BYĆ RAK. To przecież nie musi być rak… Powiedział, że to nie musi…
Otworzyłam komputer. Plik pt. „Książka” wpadł mi w dłonie niechcący. Zaczęłam czytać. Jakie dobre, radosne, szczęśliwe życie. Śmiałam się i płakałam równocześnie. A potem spakowałam go do pdf’a i wysłałam do 4 wydawnictw. Bo to jednak mógł być rak. Bo to nie musiał być rak. Bo oba te powody. Bo co mi tam!

Wszystko co nastąpiło potem było cudem. Najprawdziwszym. Opiszę to następnym razem, bo to długa historia. A dziś chciałam Wam przedstawić książkę.

Ma tytuł „Psy z piekła rodem” (w temacie tytułu też mam dla Was opowieść). Jest podzielona na 3 części: „Raptor”, „Inka” i „Luna”. Opowiada historie tych psów w naszym domu. I troszkę naszą domową historię przy okazji. I jest zabawna. Naprawdę. Ja się śmieję, jak ją czytam.
Składa się z… czekajcie policzę…
…z 68 historyjek. Są tak takie tytuły jak: „Park Jurajski”, „Trup pod baklonem” (to jest o małym jeżu. Żywym.), „Polowanie na bizona”,  „Basen sąsiadów”, „Rasa pierwotna”, „Sabotaż”, „Psy nie są złośliwe”, „Osobowość z >>piekłarodem<<”, no i oczywiście „Wizyta u wujostwa”, wzbogacona o fakty znane dotąd tylko nielicznej garstce uczestników tamtych wydarzeń. A na końcu 4 przepisy na pyszności, które piecze się bardzo łatwo, zawsze się udają, i bardzo smakują nie tylko ludziom, ale i psom ras pierwotnych. Nie… WSZYSTKIM PSOM.

…A jeszcze bardziej na końcu jest przepiękne „Posłowie” napisane przez Elę Łukaszek z FAM. Przy którym się poryczałam.

Książka jest już w przedsprzedaży, można sobie obejrzeć i poczytać o czym traktuje. Podam linki, choć się trochę obawiam, że potraktujecie to jak reklamę. Ale…

TO JEST WASZA WINA TA KSIĄŻKA.

Więc teraz reklamacji nie przyjmuję!




45 komentarzy:

  1. Jeśli to chociaż w części moja wina, to jest mi z tym jakoś dobrze ;) Książkę już zamówiłam, czekam na wrzesień.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję i czekam kiedy będę mogła czytać ją wieczorem dla mojego synka i emutki-malamutki :) pozdrawiam Ig.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze... A ile synek ma lat? Bo tam w tej książce, w jednym z rozdziałów zdarza się morderstwo drobiu. No i jest też delikatna sprawa seksu z pluszowym misiem... Wiec jak synek jest malutki, to pomiń rozdziały: "Wizyta u wujostwa" i "Miś". I na wszelki wypadek "Pociąg", "Chomiki" i "W ciszy". A w rozdziale "Pożegnanie" przemilcz przekleństwa. A swojej Malamutce możesz czytać jak leci. Będzie zachwycona!

      Usuń
    2. Zamówiłam, najdokładniej teraz czyli dokładnie zaraz po tym jak się dowiedziałam :) Twoje wpisy czytam rodzince, a jak już zacznę czytać to jakoś wszyscy przychodzą posłuchać nawet papuga czy koty nie mówiąc już o psach czy ludziach.. cała rodzinka wtedy wychodzi ze swoich zakamarków i jakoś każdy znajduje czas by chwilę posiedzieć nawet gdy z reguły na nic czasu nie ma. Mam nadzieję, że Tarze się spodoba. Ona lubi książki ale jak dotychczas tylko zjadać...mam nadzieję, że poprzez wzgląd na podobieństwo z istotami na okładce tej nie pożre;) Gratulacje!

      Ivi

      Usuń
  3. Synus ma 5 lat i że język polski jest jego drugim językiem czytam mu wszystko :)) niech się młody uczy ;) to raczej Emy odpuszczenie te kawałki bo może to być poradnik jak doprowadzić panią do zawału :) choć jak na razie (prawie trzy miesiące jest z nami) nie ma żadnych szkód, aż trudno mi uwierzyć że można mieć tak spokojnego malamutka :) choć połączenie kajtus emy jest jak tajfun, latają po salonie czym pana ojca do szału doprowadzają (kocham ich za to jeszcze bardziej ;)) Ig.

    OdpowiedzUsuń
  4. No wiesz... Malamut w wielu 3 miesięcy jeszcze szkód nie czyni... JESZCZE :)
    A z tym poradnikiem to ehm... to może ja napiszę do Wydawcy, żeby na okładce umieścił jakieś ostrzeżenie. Na przykład takie: "UWAGA! NIE CZYTAĆ MALAMUTOM. ANI HASIOROM. ANI W OGÓLE ŻADNYM PSOM!". Bo faktycznie, jak któryś to przyswoi jako podręcznik to... uch!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten dopisek mógłby być dobrą wskazówką dla psów, żeby czytały potajemnie :D

      Usuń
    2. no moim na pewno nie będę czytać, w końcu wg. średniej mam całego malamuta ;) ino, że w dwóch psach. Całego malamuta, pół owczarka i pół husky. :D Odrobina chaosu na ośmiu łapach z tego wynika :)
      Nie mogę się doczekać na książkę, bardzo sympatycznie piszesz Asiu :) Aż znajdę sobie kiedyś wątki na forum adopcji malamutów, do poczytania takoż :)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Na okładce są psy z bazy zdjęć. Bo nasze, te autentyczne były wszystkie na trawsku i nie dały się wyciąć bez zielonej otoczki. A poza tym trzeba przyznać, że te tutaj mają na prawdę szelmowskie miny... :D
      Bo wiesz... ja te prawdziwe robią coś okropnego to ja zwykle wtedy... NIE FOTOGRAFUJĘ. Trochę mi brakuje zimnej krwi przy takich okazjach.

      Usuń
  6. Jeszcze tylko czuję się w obowiązku napisać, że zgodnie z sugestiami jednego z czytelników Bloga, które dotarły do mnie dzięki uprzejmości innego czytelnika, skasowałam z powyższego tekstu wzmianki o "siłach nadprzyrodzonych" (ja je nazywam Bogiem), które były w pierwszej opublikowanej wersji. Nikogo nie chciałam tym urazić (ani wzmiankami, ani ich kasowaniem). Po prostu tak mi wyszło za pierwszym razem, a że ktoś uważał, że go to obraża, to skasowałam.
    To tak dodaję na wypadek, jakbyście się zdziwili, że coś się zmieniło.

    OdpowiedzUsuń
  7. Emy ma juz prawie piec miesięcy, i właśnie leży jak aniołek po dzikich warracjach z młodym :) nie strasznie że to się zmieni proszę :) Ig.

    OdpowiedzUsuń
  8. To się NIE ZMIENI. Na leżąco zawsze będzie wyglądała jak aniołek :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    Często podczytuję ze śmiechem bloga :) Kocham haszczaki i malamuty ale niestety na razie nie mogę mieć takiego psiaka :(
    Książkę kupię na pewno i już czuję, że nie będę rozczarowana :)
    Poza tym gratuluję bloga i podziwiam Panią za WIELKIE SERCE DO PSIAKÓW :)
    Pozdrawiam
    M

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz Asia, tak przeczytalam co napisalas i zastanawiam sie do cholery, jak to??? Rzeczywiscie ani slowa reprymendy za puszczenia dwoch malmanow ze smyczy w sasiedztwie drobiu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie to przez styl :)

      Usuń
    2. Hahaha! No nie?
      A ja miałam wypracowane żelazne usprawiedliwienie na tą okoliczność wtedy. Nie do zagięcia. Ale nikt nie pytał :D

      Usuń
  11. Tak sobie czytam i patrzę na moje "malenstwo" czy coś z nią nie tak ??? Szczeniak w domu, zwłaszcza malamutowaty to ponoc ma być masakra...pozrywane zasłony, pogryzione wszystko lub większość w domu, a tym czasem u nas nic. Słowo daję nawet głupiego kapica nie ruszyła. Za to za żółty ser da się pokroic :) a i wyje tylko z młodym taki duet sobie zrobili :) tak że albo coś z nią nie tak albo mamy najgrzeczniejsze malamuciatko na świecie- i tego się będę trzymać ;) pozdrawiam Ig.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszystko przed Wami ;) poczekajcie na ząbkowanie... :D ale... nie taki diabeł straszny :)

      Usuń
  12. Asia gratulacje!!!!!!!!!! Jesteśmy z Ciebie dumni w każdym razie ja jestem;) mówiłam że dobrze się czyta!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolka, a zamówiłaś już książkę dla siebie? :D

      Usuń
  13. Ogromne gratulacje! I okładka też mi się strasznie podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo dziękuję. Jesteście kochani! Ale z gratulacjami to poczekajmy, bo przecież nie wiadomo jeszcze jak to się będzie sprzedawać.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dużo i szybko. Innej opcji nie widzę :))))

    OdpowiedzUsuń
  16. Kurcze ależ zaszczyt mnie spotkał....i cieszę się ,że byłam jedną z wielu osób , które dostrzegły Twoje Asiu możliwości i zdolności pisarskie. Nawet w tym wpisie śmiałam się i płakałam.... I gratuluję książki!!!Na pewno jest wspaniała - wiem to i już. Oczywiście zamówię i polecę innym ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Już się nie mogę doczekać :) Rewelacyjnie się czyta Twoje wpisy i na blogu i na forum. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetnie, że powstała książka. Już ją zamówiłam i z niecierpliwością wypatruję listonosza :)

    Ty$ka

    OdpowiedzUsuń
  19. Już się nie mogę doczekać :)
    zamówiłam i z niecierpliwością wypatruję .
    Ech, fantastyczna Eskimoska z Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Witam :-) od jakiegos czasu czytam tu sobie te opowiesci i przyznac trzeba ze sa nie samowite zabawne a i ksiazke tez zamowie i raczej zawiedzionym byc nie bede Gratulacje :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeszcze raz Wam dziękuję za zakupy :)
    Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić śmiejąc się ze mnie przez 320 stron ;) (choć może się też okazać, że ze 3 razy się rozpłaczecie. Starałam się, żeby smutno nie było, ale wiecie... jak się oddaje psa to zawsze jest trochę smutno... Albo jak pies umiera. Nawet jak to nie Malamut tylko Border Collie.)
    Tak sobie myślę, że trzeba zorganizować jakiś zlot, żeby ekscelencja, który już ćwiczy odciskanie łapy (na razie w błocie, ale w tuszu i na książce chyba też będzie umiał) mógł wszystkie te książki podpisać :)

    OdpowiedzUsuń
  22. rozumiem, że zamówienie na książkę trzeba zrobić przez forum lub przez stronę FB?
    jaki jest jej koszt?

    OdpowiedzUsuń
  23. "Psów z piekła rodem" nie trzeba (a nawet nie da się) kupować przez FAM czy FB. Książka jest w normalnej sprzedaży (a właściwie będzie od 12 września'12) w Empiku, Merlinie itp. Możesz ją zamówić korzystając z linków na końcu tego posta, albo po prostu wpisać "psy z piekła rodem" w Google i Ci wyszuka :)
    Cena detaliczna to 30 zł, ale widziałam że właściwie każdy sklep daje jakąś promocję. Przy zamawianiu weź pod uwagę koszty odbioru (w niektórych sklepach jest możliwy odbiór osobisty i to wtedy nic nie kosztuje, gdzie indziej płaci się za przesyłkę). Miłej lektury!

    OdpowiedzUsuń
  24. Aha! I jeszcze napiszę, że będzie też wersja e-book, ale na razie nie wiem gdzie i kiedy...

    OdpowiedzUsuń
  25. "z przykrością informujemy, że czas realizacji wysyłki o numerze xxxxxxxx uległ wydłużeniu. Planowany termin realizacji to: czwartek, 20 września 2012." - takie cuś dostałam zamiast książki. Wrrrrrrrrrrrrrr
    Lupakowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też to dostałam, więc czekamy dalej. Zamówione nie przepadnie.

      Usuń
  26. No niby nie przepadnie, ale całą moją cierpliwość zeżarły malamuty to i warczę.
    A jak jeszcze raz sciemnią to... albo burkami poszczuję, albo sama zagryzę wrrrrrrrrrrrrrr

    OdpowiedzUsuń
  27. Magda, dziewczyny, ja ich zagryzę pierwsza!
    Nie wiem jak Was przepraszać, ale na pocieszenie powiem, że już wszystko co sobie pomyślałyście ja powiedziałam na głos.
    Wiem też, że Wydawnictwo zrobiło ofertę promocyjną w ostatnich dniach (u nich też nie ma jeszcze książki, nigdzie nie ma. Ja jej też nie widziałam. Tak jak Wy żyję nadzieją, że w końcu kiedyś się ukaże!). Nie chcę nikomu robić reklamy ani antyreklamy, ale zachęcam do dokładnego policzenia kosztów jeśli ktokolwiek będzie rozczarowany, że zamówił gdzieś a nie gdzie indziej.
    Do książek z Wydawnictwa załączone zostaną autografy, ale jeśli ktoś zamówił inaczej (w Empiku czy gdzieś) to proszę o maila z adresem (jeśli oczywiście chcecie autograf) - wyślę pocztą. Możecie pisać na Forum (Raptor), albo tutaj (joanna.sedzikowska@gmail.com).

    OdpowiedzUsuń
  28. no, no i na co mi to było ?
    Za własne, ciężko zarobione pieniądze ?
    Ledwo ciepłam, bo mnie choróbsko dopadło (prosiłam kolegów żeby który zlitował się i dobił ale żaden nie chciał ) robotą zawalona powyżej kokardy , ..... przeczytałam od deski do deski, co rozdział przegryzając główką czosnku.
    Oczy jeszcze długo mi nie obeschną, a to z rechotu bo - jakbym o moich czytała, i ze wzruszenia i czasem żalu , no bo nie przez ten czosnek przecie.
    Ale .... przeczytałam i teraz mogę spokojnie, każdego rozdziału uczyć się na pamięć, bo napisane świetnie.

    A że jutro ( ekm dziś ) wywalą mnie z roboty na zbitą twarz ?
    A co tam.
    Asia pisz dalej, bo jako bezrobotna migiem się nauczę na pamięć tego co mam, i co dalej ?

    OdpowiedzUsuń
  29. Witam KSiazka dzis dotarla nie mozna sie roztac swietnie sie czyta :-) Bardzo fajnie opisane jeszcze raz GRATULACJE

    OdpowiedzUsuń
  30. Trafiłam na bloga przypadkiem. Później ściągnęłam fragment książki, a wczoraj odebrałam ją z biblioteki. Wsiadłam do autobusu i przepadłam - musiałam odłożyć książkę, wyciągnąć chusteczkę, by wytrzeć łzy ze śmiechu i zrobić na współpasażerach wrażenie osoby normalnej. W domu chichotałam przy wtórze mężowskiego "Nie możesz sie tak śmiać i nie mówić z czego". Ale poleciało mi jeszcze kilka łez ze wzruszenia...

    Będe pisała na blogu o "Psach z piekła rodem". Dam je też na kociokwik, do zakładki o zwierzęcych książkach, bo warto, by jak najwięcej osób przeczytało Twoją opowieść.

    Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za znakomita lekturę:-)

    OdpowiedzUsuń
  31. Świetna ksiązka polecam :) zdecydowanie pokazuje życie z tymi ciekawymi stworzeniami i mimo tych wszystkich wyrzeczeń jakie trzeba podjąc by móc zapewnić dom Malamutowi dojrzewam do tej decyzji :)

    dziękuje :)

    OdpowiedzUsuń
  32. A ja szukam tej ksiązki i nigdzie nie mogę zakupić:(

    OdpowiedzUsuń
  33. :) czy jest jeszcze jakaś możliwość zakupu tej książki? Proszę.. Chociaż PDF i np na konto fundacji???

    OdpowiedzUsuń