24 Alecytalne jajo
-Słucham?
-Ta ściana- machnął ręką w kierunku telewizora- pochłonęła energię akustyczną prawie całkowicie, tak, więc tutaj prócz delikatnych trzasków, nic więcej nie słyszeliśmy- Anka popatrzyła na męża znacząco, więc szybko dodał -nic też nie widzieliśmy, dlatego nie wiem, o czym mamy nie pamiętać?
Tak, to na pewno był ten sam facet, w którym się kiedyś zakochała. Potrafił rozładować atmosferę, nawet wtedy, gdy nie bardzo się o to starał.
-Dziękuję za zrozumienie, już niedługo będę zadręczać swą obecnością młodość, mam zamiar się wyprowadzić.
Anka poczuła nieprzyjemne kłucie pod żebrami, czyżby to oni nieświadomie przyczynili się do ucieczki sąsiadki? Nie chciała być przyczyną pochopnie podejmowanych decyzji. Nie wiedziała czy sąsiadka ma dzieci albo wnuki, wydawało się jej, że kobietę odwiedzają tylko wiekowe koleżanki. Z drugiej strony nie szpiegowała starszej pani, mało tego wcale się interesowała się jej życiem, więc skąd mogła wiedzieć, co się dzieje za ścianą?
-Nie, to nie tak -westchnęła sąsiadka bezbłędnie odczytując uczucia Anki- chodzi o moją wnuczkę, chciałabym jej podarować to mieszkanie, tyle tylko, że ona nie chce. I nie potrafię jej przekonać.
-Nie chce? –Leon miał wrażenie, że się przesłyszał. Ogromne mieszkanie na takim fajnym osiedlu. Pięć pokoi, wielki balkon a raczej taras, kto nie marzy o takim mieszkaniu i to za friko?
-Sprawa jest bardziej skomplikowana, - i choć jej tego nie zaproponowano, usiadła na fotelu -to dorosła dziewczyna, dopiero całkiem niedawno dowiedziałam się o jej istnieniu, i ona nie chce mi przebaczyć. A ja, no cóż nie mam daru łatwego nawiązywania kontaktu, sprawiam wrażenie wyniosłej, zadufanej w sobie osoby. Ona myśli, że ją odrzuciłam, że wzgardziłam dzieckiem tak jak jej ojciec, już na początku, gdy jej matka była w ciąży. Każdą próbę zbliżenia odbiera jak łapówkę, próbę przekupienia.
-Tak mi przykro- Ryśka miała oczy pełne łez, zawsze łatwo się wzruszała- musicie porozmawiać, proszę nie odkładać tego na później, szkoda każdego dnia.
-Tak trzeba- przyznała sąsiadka ukradkiem wycierając łzę- a może państwo mieli by ochotę pójść do teatru, w którym występuje moja wnuczka? To monodram i teatr inny od tego, do którego ja przywykłam, eksperymentalny. Muszę przyznać, że zaskakujący za każdym razem przedstawienie jest inne, nieprzewidywalne.
-Tak, bardzo chętnie pójdziemy- Anka pomyślała, że to wcale nie jest zły pomysł, przyda się w ich życiu trochę kultury i była naprawdę ciekawa dumnej wnuczki sąsiadki
-To cudownie mam tu bilety -wyciągnęła z torebki spory plik.
Ciekawe czy wnuczka domyślała się, kto płacił
za puste fotele, pomyślała Anka.-Słucham?
-Ta ściana- machnął ręką w kierunku telewizora- pochłonęła energię akustyczną prawie całkowicie, tak, więc tutaj prócz delikatnych trzasków, nic więcej nie słyszeliśmy- Anka popatrzyła na męża znacząco, więc szybko dodał -nic też nie widzieliśmy, dlatego nie wiem, o czym mamy nie pamiętać?
Tak, to na pewno był ten sam facet, w którym się kiedyś zakochała. Potrafił rozładować atmosferę, nawet wtedy, gdy nie bardzo się o to starał.
-Dziękuję za zrozumienie, już niedługo będę zadręczać swą obecnością młodość, mam zamiar się wyprowadzić.
Anka poczuła nieprzyjemne kłucie pod żebrami, czyżby to oni nieświadomie przyczynili się do ucieczki sąsiadki? Nie chciała być przyczyną pochopnie podejmowanych decyzji. Nie wiedziała czy sąsiadka ma dzieci albo wnuki, wydawało się jej, że kobietę odwiedzają tylko wiekowe koleżanki. Z drugiej strony nie szpiegowała starszej pani, mało tego wcale się interesowała się jej życiem, więc skąd mogła wiedzieć, co się dzieje za ścianą?
-Nie, to nie tak -westchnęła sąsiadka bezbłędnie odczytując uczucia Anki- chodzi o moją wnuczkę, chciałabym jej podarować to mieszkanie, tyle tylko, że ona nie chce. I nie potrafię jej przekonać.
-Nie chce? –Leon miał wrażenie, że się przesłyszał. Ogromne mieszkanie na takim fajnym osiedlu. Pięć pokoi, wielki balkon a raczej taras, kto nie marzy o takim mieszkaniu i to za friko?
-Sprawa jest bardziej skomplikowana, - i choć jej tego nie zaproponowano, usiadła na fotelu -to dorosła dziewczyna, dopiero całkiem niedawno dowiedziałam się o jej istnieniu, i ona nie chce mi przebaczyć. A ja, no cóż nie mam daru łatwego nawiązywania kontaktu, sprawiam wrażenie wyniosłej, zadufanej w sobie osoby. Ona myśli, że ją odrzuciłam, że wzgardziłam dzieckiem tak jak jej ojciec, już na początku, gdy jej matka była w ciąży. Każdą próbę zbliżenia odbiera jak łapówkę, próbę przekupienia.
-Tak mi przykro- Ryśka miała oczy pełne łez, zawsze łatwo się wzruszała- musicie porozmawiać, proszę nie odkładać tego na później, szkoda każdego dnia.
-Tak trzeba- przyznała sąsiadka ukradkiem wycierając łzę- a może państwo mieli by ochotę pójść do teatru, w którym występuje moja wnuczka? To monodram i teatr inny od tego, do którego ja przywykłam, eksperymentalny. Muszę przyznać, że zaskakujący za każdym razem przedstawienie jest inne, nieprzewidywalne.
-Tak, bardzo chętnie pójdziemy- Anka pomyślała, że to wcale nie jest zły pomysł, przyda się w ich życiu trochę kultury i była naprawdę ciekawa dumnej wnuczki sąsiadki
-To cudownie mam tu bilety -wyciągnęła z torebki spory plik.
-Państwo też mieli by ochotę?- Zwróciła się do Rysi
-Z wielką przyjemnością- odpowiedź Ryśki była szybka niczym wystrzał z karabinu nie chciała by Marek próbował się wykręcić.
Anka spojrzała na bilet i na głos przeczytała tytuł monodramu „Alecytalne jajo”
-Zaskakujący tytuł, ale z tej dziewczyny niebanalna artystka.
-To ja na pewno pójdę- zapewnił Leon- alecytalne jajo, kto by pomyślał, genialny tytuł mam nadzieję, że reszta będzie równie zaskakująca.
-Nie będzie pan rozczarowany a teraz przepraszam za najście i dobranoc państwu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz