środa, 6 maja 2015

Jajko, tuńczyk, czekolada. 65. Ślizgało się po niej serce mydłem migdałowem.



65. Ślizgało się po niej serce mydłem migdałowem.


-Taka w poszarganym sweterku, niezbyt czystym taka, której przydałaby się kąpiel?- W sumie Rysia nie musiała pytać, bo kto inny niż ta mała, wnerwiająca smarkula mógł kazać podać jej takie świństwo?
-Skąd wiesz? –Leon przyglądał się Rysi badawczo.
-I wy łosie, bo nie powiem gorzej, albo powiem idioci do kwadratu, bierzecie jakieś świństwo od obcego, podejrzanego bachora i bez zastanowienia mnie nim poicie? Otruć mnie chcieliście, zabić? Spytaliście, chociaż o skład? Czy tak z rozbiegu wlaliście mi to świństwo do japy?- Przesadzili i to bardzo. Nie ważne, że działo się z nią coś niedobrego i chcieli pomóc. Jeśli było w nich tak dużo dobrych chęci to mogli do szpitala ją zawieść, albo do jakiegoś lekarza.- Gdyby to była trucizna albo miałabym na jakiś składnik uczulenie to, co stalibyście jak te jełopy i patrzyli, co się będzie działo? Bo brudne, obszarpane dziecko wam tak kazało? Dobrze się bawiliście?
Leon chrząknął niepewnie, ale nic nie powiedział.
-Ale ona była taka..- Anka szukała odpowiedniego słowa- przekonywująca i- zawahała się na chwilę -zorientowana.
Leeloo wpadła do pokoju jak strzała, radosna, pełna energii i wyspana. Z pełnym impetem dopadła kolan Rysi a raczej się z nimi zderzyła. Usiadła, popatrzyła na nią, zapiszczała i próbowała wejść jej na kolana.
-Obie się obudziły w środku nocy, porąbało was. –Jęknął Leon- Dwie świruski, za jakie grzechy mnie to spotyka?
-Kretyn- Stwierdziła Rysia stanowczo, ściągając szczeniaka z kolan. Lubiła tego psiaka, ale nie zamierzała traktować jak dziecko.
-Ja?- Obruszył się Leon całkiem szczerze- a kto mi dwie noce temu odstawiał scenę: ślizgało się po niej serce mydłem migdałowem?
-Co?- Zaskoczył ją zupełnie
-Teraz, to pyta, co a jak pakowała mi się nocy do łóżka to pytań nie zadawała, Anka jest moją żoną nie ty, z tobą sypiać nie chcę.
-Anka to prawda?- Nie, ona by tego nie zrobiła, nie próbowałaby uwieść męża siostrze nawet gdyby to był ostatni mężczyzna na świecie. Nie ważne, że Leon jest przystojny, męski i atrakcyjny dla niej był bratem, to byłoby kazirodztwo. Jeśli zrobiła to siostrze, nigdy sobie nie wybaczy, znienawidzi się. Może iść pod most i się utopić.
-Tak, usnęłaś, więc też się położyłam. Myślałam, że możemy cię zostawić na chwilę bez opieki, bo wcześniej nawet na minutę oka z ciebie nie spuszczaliśmy, chciało mi się spać, już ledwo łaziłam. To wyczerpujące a na dodatek zużyłam na tą okoliczność resztę urlopu.
-I??- Rysia dalej nie wiedziała jak bardzo narozrabiała.
-Półgodziny później wlazłaś nam do łóżka. Do środeczka się wpakowałaś nie bacząc na protesty.- Leon zachichotał na samo wspomnienie sceny.
-Iii??
-Zacięłaś się? Tylko i i i. Minutę wcześniej wylałaś na siebie chyba z litr mydła migdałowego, capiłaś jak choroba, nawet pies uciekł. Oczywiście przykleiłaś się do naszej najlepszej, ulubionej pościeli a na dodatek bredziłaś o sercu i o tym, że ślizgasz się po życiu szukając prawdziwej miłości.
-To wszystko?- Zbłaźnić się mogła, byle tylko nie zrobiła niczego, co mogłoby popsuć relacje z siostrą.
-Nie, to nie wszystko musieliśmy iść spać na kanapę, bo za nic nie chciałaś opuścić naszego wyrka. Ty wiesz, że mamy kredyt? Jak mnie przez ciebie wywalą z pracy to się do ciebie przeprowadzimy- zagroził
-Ja pierdzielę praca- teraz dopiero sobie przypomniała, że przegapiła spotkanie z inwestorem, o które zabiegała przez kilka ostatnich miesięcy. Miała też zamknąć kilka ważnych spraw i choćby potop nie mogła ich zawalić. Nie ma, co wracać do pracy, dostanie dyscyplinarkę, w sumie to jest spalona. Tak czy siak ma przerąbane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz