niedziela, 10 maja 2015

Jajko, tuńczyk, czekolada. 66. Pradawne paciory.



66. Pradawne paciory.


-Podobno to nie problem- Anka usiadła koło Leeloo i zaczęła delikatnie głaskać szczeniaka za uszami, żeby go uspokoić, wyciszyć. Następna nieprzespana noc nie wróżyła nic dobrego. Baterie zapasowe dawno się wyczerpały, a kontrolki w jej głowie niczym koguty na karetce wzywały do natychmiastowego udania się w kierunku sypialni. I nie było najmniejszego sensu z nimi dyskutować.
-Mała franca w poszarpanym sweterku tak powiedziała? - Utopiła inwestora, czy podpięła na stałe do bimbrociągu? Chłopina opity niczym kleszcz krwią, nie będzie pamiętał o świecie a już na pewno nie o tym, że Rysia dała ciała, zawaliła termin? Nie wiedziała sama, co o tym myśleć a jeśli to, co pamięta to efekty choroby umysłowej? Waliło się jej życie, mogła mieć omamy mieszać fikcję z rzeczywistością, uciekać w świat bajek.
-Wiesz nawet nie mam do ciebie pretensji za te dwa tygodnie istnego szaleństwa- Leon zupełnie nieoczekiwanie zmienił temat.
-Tak a dlaczego?- Musiał mieć istotny powód, że tak bezceremonialnie jej to obwieszcza nie czkając nawet na moment, kiedy Rysia się będzie kajać i przepraszać za kłopot.
-Dostałem premię a już zaczynałem zapominać jak to jest ją dostać. Pierdzielony kryzys i spekulanci, bankowcy i jeszcze politycy żeby ich pokręciło.
-A, co ja mam z tym wspólnego? Za chorobę nie potrafię bańki spekulacyjnej puścić w świat, z bankowością to mam tyle wspólnego, że konto posiadam i wiem, że nie dobrze jest mieć debet. Z politykami się nie zadaję dla zasady a może, dlatego, że żadnego nie znam i nie chcę znać.- Nie miała pojęcia, o co podejrzewa ją szwagier.
Leon zachichotał, ubawiony sprawiał wrażenie całkiem rozbudzonego i zadowolonego z życia.
-W robocie wyglądałem jak zombie, ale uczciwie robotę odwalałem- zaznaczył tak żeby nie było, co do tego wątpliwości- i mój szef, wiesz to szajbus jest, z pyskiem na mnie, że jak baluję, to mam to robić tak, żeby do roboty przychodzić świeży jak pierwiosnek na wiosnę. Ogólnie był nieprzyjemny i jeszcze dodał, że on sobie nie życzy patrzeć na takie pomięte i ziemiste facjaty.
Leon zrobił przerwę, dając Rysi chwilkę by przetrawiła jego słowa, przyjrzała się umęczonej twarzy.
-Nie rozumiem- Powiedziała zgodnie z prawdą.
-No właśnie, wtedy ja zamotany jak sznurówka, wypaliłem bez namysłu, że nie wyspałem się, bo mi się szwagierka do wyrka pchała.
-Co?
-No, nie zdążyłem wyjaśnić, o co chodzi, bo ten zboczeniec, seksista natychmiast zmienił front, traktując mnie wręcz jak dawno niewidzianego, ukochanego brata albo bratnią duszę. Straszliwie zaimponowało mu, że aż taki wpływ mam na kobiety, szczególnie, że dałaś mu po pysku na tej imprezie organizowanej przez moją firmę, na tej, co to poszliście z nami. Wtedy przy bufecie nie potrafił utrzymać rąk przy sobie i wcisnął ci je w dekolt.
Teraz sobie przypomniała, wyjątkowo oślizgły i nieprzyjemny koleś o wiecznie wilgotnych rękach i takich palcach jak polipy. I ten gnój teraz będzie myślał, że jest nimfomanką pozbawioną wszelkich hamulców, to jakieś szaleństwo.
-On nawet pamiętał, że miałaś zieloną sukienkę i wisior. Taki wielki kamień oprawiony w srebro, musiałaś naprawdę wpaść mu w oko.
-To tę premię dostałeś za to, że mnie opętałeś czy może za to, że odrzuciłeś moje zaloty?
-Mówiłam Leonowi, że ma to odkręcić, bo ta premia nie jest warta opinii, jaką przy okazji ci wyrobił- Anka westchnęła ciężko- I on to zrobi, przypilnuję tego. Tyle, że na to przyjdzie czas, ta mała mówiła, że teraz ważne są pradawne paciory.
-E…? Znaczy, co?-Spytała niezbyt lotnie Rysia sytuacja dawno ją przerosła.
-Nie wiem myślałam, że to ty będziesz wiedziała.
-Paciory od pacierzy pradawnych? Mam klepać coś na kolanach, świtkiem o poranku by nie zwariować może jeszcze po łacinie? Czy może paciory od paciorków wyszyć nimi bluzkę, spódnicę czy kurtkę albo dres i błyszczeć niczym sroka na targu? Wy naprawdę pogłupieliście? Ważne są paciory i to zapamiętaliście, ale żadne z was nie spytało, o co chodzi? Skąd do cholery mam wiedzieć, co to za ustrojstwo te pradawne paciory?
- U dziadka w sumie tak się na łysych mówiło- Leon podrapał się w głowę z wyjątkowo głupią miną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz