środa, 1 lipca 2015

Jajko, tuńczyk, czekolada. 81 Hiszpańskie dziewczyny.




81 Hiszpańskie dziewczyny.




Leon skręcił na osiedle, gdzie mieszkał jego najlepszy kumpel z podstawówki. Spotykali się raz na rok przy piwku albo dwóch. Fajnie było powspominać. Nie byli w szkole aniołami, w gruncie rzeczy to dziwne, że nie wyrośli najpierw na młodocianych przestępców a później na członków grup przestępczych. Mieli takie pomysły, że nawet teraz na ich wspomnienie jeżył mu się na głowie włos, ryzykowali zdrowiem a nawet życiem. Leon już w szkole średniej spokorniał, wyluzował a Jarek do dziś jest niespokojnym duchem. Jakaś siła gna go po świecie od jednej kobiety do drugiej. Leon chwalił sobie obecne życie, szybko dorósł do stabilizacji, związku, a Jarek coraz bardziej niecierpliwie szukał miłości i swojego przeznaczenia. I chyba właśnie ta niecierpliwość wszystko psuła, nie potrafił usiedzieć na miejscu, zaangażować się. Jarkowi odpadała troska o finanse, on nie musiał się dorabiać, rodzice zostawili mu dom a sami przeprowadzili się do okazałej willi za miastem. Siostra Jarka wybrała wielki, modny apartamentowiec i tam kisiła się w towarzystwie napuszonych, bogatych snobów, jeśli oczywiście wierzyć słowom jej brata. Jarek, od kiedy firma rodziców się rozrosła i zaczęła przynosić spore zyski, oddalił się od najbliższych szczególnie od siostry. On nie przywiązywał się do rzeczy materialnych, wyjątkiem był dom po rodzicach. Nie pragnął posiadać coraz więcej, coraz droższych przedmiotów i tak zwanych lokat kapitału. Zbyt często pakował plecak i ruszał przed siebie.
-Leon!- Jarek wypatrzył spacerującego z psem kumpla z tarasu- czekaj chwilę!
Pędem niczym wichura przebiegł przez podjazd, szarpnął furtką tak, że mało jej nie wyrwał z zawiasów i wyskoczył na chodnik. Roznosiła go energia, co oznaczało, że lada dzień znów spakuje plecak i ruszy ku przygodzie.
-Cześć stary- ryknął tak, że aż Leeloo cofnęła się wystraszona.
-Cześć a co ty w domu robisz?
-Kwiatki wróciłem podlać – zachichotał Jarek- ale masz fajną bestię. Kiedyś też taką sobie sprawię.- Kucnął a wtedy Leeloo zapominając zupełnie o tym, że ją przed chwilą wystraszył swoim krzykiem, postawiła przednie łapki na kolanach mężczyzny i zaczęła lizać mu twarz.
-Kiedy ruszasz?
-Aż tak widać?- Tym razem zaśmiał się nerwowo- jesteś równie wyjątkową bestią jak moje hiszpańskie dziewczyny- Zwrócił się do Leeloo
-Hiszpańskie dziewczyny?- Podchwycił temat Leon- Twoje?
-Stary mówię ci, jakie mają boskie zaokrąglenia tu i ówdzie. Pieściłbyś do utraty tchu, dzień i noc i nigdy nie masz dość. I ta czarna skóra taka zmysłowa, miękka, podniecająca, obiecująca rozkosz. Chcesz spróbować?
-Nie dziękuję. Zostanę przy adrenalinie towarzyszącej wyprowadzaniu mojej bestii na spacer. Ile masz tych hiszpańskich dziewczyn?
-Dwie
-I dajesz radę, nie są zazdrosne?- Zdziwił się Leon. To było coś nowego, Jarek zwykle skupiał się na jednej dziewczynie. Krótko, bo krótko, ale swoja osobę oferował na wyłączność. Widać przestało mu to wystarczać.
-Dla nich liczy się tylko tankowanie
-Hmm?- Nie zrozumiał zupełnie, o czym mówi kumpel. Hiszpańskie alkoholiczki sobie znalazł?
-Jak to motory. Nie trzeba nosić kwiatków, czekolady one łakną tylko paliwa i szybkości.- Zachichotał Jarek.
-Przypomnij mi, co produkują w Hiszpanii?
-A nie wiem, kupiłem je w Madrycie dla ukojenia nerwów, bo tam mnie dopadła wieść, że ta moja głupia siora wychodzi za wyżelowanego dupka. Dlatego to hiszpańskie dziewczyny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz