-Ała!! JA-CIĘ! Raptor, no nie wytrzymam! Skąd wiedziałeś?! –
sapnęła Freyka trąc na zmianę nos i oczka, choć to nic nie pomagało.
- Się żyje, się wie – mruknął Raptor zły, że mu drzemkę
przerwała – już z nimi mieszkam długo, to się nauczyłem. Ty też się nauczysz.
To jest proste: zwyczajne Eskimoskie KUCHENNE ZASADY.
-Nauczę się? – nie mogła uwierzyć Freyka. Mówiła z
zamkniętymi oczkami, więc nie wiedziała czy Raptor tak poważnie, czy może się z
niej nabija – Kiedy to przestanie szczypać?? Zwariować można!! – potarła łapką
oczy, ale zamiast przynieść ulgę zapiekło tylko bardziej.
- No tego to nie wiem dokładnie. Tak gdzieś może… za rok.
Tak. Za rok przestanie. – zawyrokował Raptor zadowolony, że mu się jakieś
określenie czasu przypomniało.
- ZA ROK???!!!!
Freya nie mogła uwierzyć. Dobrze pamiętała, jak jeszcze w
schronisku ktoś powiedział „Ten pies zaginął rok temu. To cud, że się
znalazł!”. Tak o niej powiedzieli. A Freya dokładnie pamiętała, kiedy zaginęła.
Była na spacerze ze swoim Eskimosem. A potem Eskimosa nie było. Szukała i
szukała, a on się nie znalazł. Przez wiele dni. A potem była taka głodna, że
podeszła do tych innych ludzi, bo mieli jedzenie i wyglądali niegroźnie. I jedzenie
wprawdzie jakieś dostała ale…
Ech… I dlatego wiedziała, że rok to strasznie długo. Zwłaszcza kiedy się siedzi w ciasnej, ciemnej
komórce na węgiel. A słońce i świat się widzi tylko przez szpary w dechach… Już
nigdy nie da się zamknąć w komórce. Nigdy. W żadnej. Nawet w łazience! Nawet w
schowku ze smakołykami!!!
Zamrugała oczkami i z ulgą stwierdziła, że rok już minął.
Ciekawe: czasem rok to długo, a czasem mija szybciutko. To chyba zależy czy w
komórce czy w ogrodzie. Odtąd jak będzie na coś musiała czekać rok, to zawsze
na zewnątrz!!
- Już nie piecze – stwierdziła z ulgą znów budząc Raptora –
powiesz mi w końcu te KUCHENNE ZASADY?
- Może jutro… - mruknął Raptor.
- Dziś, dziś, proszę dziś mi powiedz! – zapiszczała Freyka,
bo bardzo, ale to bardzo jej zależało - No przecież już ROK czekam!
Co prawda to prawda. Freyka czekała cały czas, kiedy
szczypały ją oczy. Czyli przez rok. Nie może być inaczej. Wypadało jej
powiedzieć…
- No dobra. Zasada Pierwsza:
JAK KROJĄ KURCZAKA TO JESTEŚ W
KUCHNI.
Zawsze. Choćby nie wiem co. I nie wychodzisz nawet jak cię przeganiają.
Udajesz, że nie słyszysz, nie widzisz i nie rozumiesz.
A JAK KROJĄ
CEBULĘ TO NIE JESTEŚ W KUCHNI.
Nigdy. Choćby nie wiem co. Taka jest zasada.
- Aaaaa…. I wtedy nie szczypie? – chciała się upewnić Freya.
- A widziałaś kiedyś, żeby Ona łzy lała nad kurczakiem? No…
może z wyjątkiem tego razu kiedy wpadła w furię. Ale to się nie liczy, bo to było nad ZNIKNIĘTYM
kurczakiem… Którego zniknęliśmy w ramach
ćwiczeń z zabijania i zjadania martwego drobiu. Pamiętasz? – Freyka posłusznie pokiwała głową, więc Raptor kontynuował - No więc wtedy
było wyjątkowo. A generalnie jest tak: KURCZAK NIE SZCZYPIE, CEBULA SZCZYPIE.
Proste?
- Och! – mlasnęła zachwycona Freyka na myśl, jakie
możliwości otwierają się przed psem, który tą prostą, łatwą i logiczną Zasadę
Pierwszą zna.
- Ale jest jeszcze Zasada Druga. Nawet ważniejsza – dodał
Raptor, którego zachwyt Freyki zdecydowanie zbił z pantałyku, – ta zasada
brzmi: NIE WOLNO BYĆ W KUCHNI, KIEDY JA TAM JESTEM. Nigdy! Nawet jak kroją
kurczaka. Bo dwójce to oni nic nie dadzą!
- Ale… - zaprotestowała Freyka – ty tam zawsze jesteś!
SZCZEGÓLNIE jak kroją kurczaka.
- No i git – mruknął Raptor – Wszystko się zgadza. Jak ja
jestem to ciebie nie ma. Jasne?
- No nie wiem… - mruknęła nieprzekonana Freyka. Coś jej się
zdawało, że te zasady nie są do końca sprawiedliwe. – A są jeszcze jakieś inne?
- Kurczaki? – zapytał rozmarzony Raptor.
- Nie… ZASADY.
- No są. Wiele. Ale dziś ci ich nie powiem. Bo jest pora na
drzemkę. A sama wiesz: z drzemką nie wygrasz…
- Och… -stęknęła suczka. Miała nadzieję, że wśród tych wielu
zasad jest jakaś, chociaż jedna, która mówi o tym, że ona, Freya, też może być
w kuchni kiedy jest tam drób. Żywy lub martwy… - A kiedy mi powiesz?
- Za rok – mruknął Raptor. I zasnął.
„To niedługo” pomyślała Freya. Przynajmniej dopóki będę
siedzieć tu, w ogrodzie. I postanowiła omijać wszystkie ciasne miejsca w całym
domu, dopóki Raptor nie wyłuszczy jej pozostałych Zasad. A w tym tej NAJWAŻNIEJSZEJ. Tej która mówi, że ona też może być w kuchni razem z KURĄ. No bo przecież na
pewno jest taka zasada. MUSI BYĆ. No nie???!
Uśmiałam się do łez :) Cudownie się czyta. Asia tak trzymaj ;)
OdpowiedzUsuńRewelacyjne pogaduszki :) zwłaszcza łzy nad kurczakiem, który "zaginął"
OdpowiedzUsuńRaptor egoista!! :)
OdpowiedzUsuń