poniedziałek, 15 października 2012

Kuchenne zasady




-Ała!! JA-CIĘ! Raptor, no nie wytrzymam! Skąd wiedziałeś?! – sapnęła Freyka trąc na zmianę nos i oczka, choć to nic nie pomagało.
- Się żyje, się wie – mruknął Raptor zły, że mu drzemkę przerwała – już z nimi mieszkam długo, to się nauczyłem. Ty też się nauczysz. To jest proste: zwyczajne Eskimoskie KUCHENNE ZASADY.
-Nauczę się? – nie mogła uwierzyć Freyka. Mówiła z zamkniętymi oczkami, więc nie wiedziała czy Raptor tak poważnie, czy może się z niej nabija – Kiedy to przestanie szczypać?? Zwariować można!! – potarła łapką oczy, ale zamiast przynieść ulgę zapiekło tylko bardziej.
- No tego to nie wiem dokładnie. Tak gdzieś może… za rok. Tak. Za rok przestanie. – zawyrokował Raptor zadowolony, że mu się jakieś określenie czasu przypomniało.

- ZA ROK???!!!!

Freya nie mogła uwierzyć. Dobrze pamiętała, jak jeszcze w schronisku ktoś powiedział „Ten pies zaginął rok temu. To cud, że się znalazł!”. Tak o niej powiedzieli. A Freya dokładnie pamiętała, kiedy zaginęła. Była na spacerze ze swoim Eskimosem. A potem Eskimosa nie było. Szukała i szukała, a on się nie znalazł. Przez wiele dni. A potem była taka głodna, że podeszła do tych innych ludzi, bo mieli jedzenie i wyglądali niegroźnie. I jedzenie wprawdzie jakieś dostała ale…
Ech… I dlatego wiedziała, że rok to strasznie długo.  Zwłaszcza kiedy się siedzi w ciasnej, ciemnej komórce na węgiel. A słońce i świat się widzi tylko przez szpary w dechach… Już nigdy nie da się zamknąć w komórce. Nigdy. W żadnej. Nawet w łazience! Nawet w schowku ze smakołykami!!!
Zamrugała oczkami i z ulgą stwierdziła, że rok już minął. Ciekawe: czasem rok to długo, a czasem mija szybciutko. To chyba zależy czy w komórce czy w ogrodzie. Odtąd jak będzie na coś musiała czekać rok, to zawsze na zewnątrz!!

- Już nie piecze – stwierdziła z ulgą znów budząc Raptora – powiesz mi w końcu  te KUCHENNE ZASADY?
- Może jutro… - mruknął Raptor.
- Dziś, dziś, proszę dziś mi powiedz! – zapiszczała Freyka, bo bardzo, ale to bardzo jej zależało - No przecież już ROK czekam!

Co prawda to prawda. Freyka czekała cały czas, kiedy szczypały ją oczy. Czyli przez rok. Nie może być inaczej. Wypadało jej powiedzieć…

- No dobra. Zasada Pierwsza: 
 JAK KROJĄ KURCZAKA TO JESTEŚ W KUCHNI. 
 Zawsze. Choćby nie wiem co. I nie wychodzisz nawet jak cię przeganiają. Udajesz, że nie słyszysz, nie widzisz i nie rozumiesz.
 A JAK KROJĄ CEBULĘ TO NIE JESTEŚ W KUCHNI. 
 Nigdy. Choćby nie wiem co. Taka jest zasada.

- Aaaaa…. I wtedy nie szczypie? – chciała się upewnić Freya.
- A widziałaś kiedyś, żeby Ona łzy lała nad kurczakiem? No… może z wyjątkiem tego razu kiedy wpadła w furię. Ale to się nie liczy, bo to było nad ZNIKNIĘTYM kurczakiem…  Którego zniknęliśmy w ramach ćwiczeń z zabijania i zjadania martwego drobiu. Pamiętasz? – Freyka posłusznie pokiwała głową, więc Raptor kontynuował - No więc wtedy było wyjątkowo. A generalnie jest tak: KURCZAK NIE SZCZYPIE, CEBULA SZCZYPIE. Proste?
- Och! – mlasnęła zachwycona Freyka na myśl, jakie możliwości otwierają się przed psem, który tą prostą, łatwą i logiczną Zasadę Pierwszą zna.
- Ale jest jeszcze Zasada Druga. Nawet ważniejsza – dodał Raptor, którego zachwyt Freyki zdecydowanie zbił z pantałyku, – ta zasada brzmi: NIE WOLNO BYĆ W KUCHNI, KIEDY JA TAM JESTEM. Nigdy! Nawet jak kroją kurczaka. Bo dwójce to oni nic nie dadzą!
- Ale… - zaprotestowała Freyka – ty tam zawsze jesteś! SZCZEGÓLNIE jak kroją kurczaka.
- No i git – mruknął Raptor – Wszystko się zgadza. Jak ja jestem to ciebie nie ma. Jasne?
- No nie wiem… - mruknęła nieprzekonana Freyka. Coś jej się zdawało, że te zasady nie są do końca sprawiedliwe. – A są jeszcze jakieś inne?
- Kurczaki? – zapytał rozmarzony Raptor.
- Nie… ZASADY.
- No są. Wiele. Ale dziś ci ich nie powiem. Bo jest pora na drzemkę. A sama wiesz: z drzemką nie wygrasz…
- Och… -stęknęła suczka. Miała nadzieję, że wśród tych wielu zasad jest jakaś, chociaż jedna, która mówi o tym, że ona, Freya, też może być w kuchni kiedy jest tam drób. Żywy lub martwy… - A kiedy mi powiesz?
- Za rok – mruknął Raptor. I zasnął.

To niedługo” pomyślała Freya. Przynajmniej dopóki będę siedzieć tu, w ogrodzie. I postanowiła omijać wszystkie ciasne miejsca w całym domu, dopóki Raptor nie wyłuszczy jej pozostałych Zasad. A w tym tej NAJWAŻNIEJSZEJ. Tej która mówi, że ona też może być w kuchni razem z KURĄ. No bo przecież na pewno jest taka zasada. MUSI BYĆ. No nie???!


3 komentarze:

  1. Uśmiałam się do łez :) Cudownie się czyta. Asia tak trzymaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjne pogaduszki :) zwłaszcza łzy nad kurczakiem, który "zaginął"

    OdpowiedzUsuń