środa, 8 kwietnia 2015

Jajko, tuńczyk, czekolada. 57 Obniżenie prognozy globalnego wzrostu.




57 Obniżenie prognozy globalnego wzrostu.




-Ona jest ważna?- Spytał cicho, jego głos przypominał teraz szelest strumyka.
Rysia miała wrażenie, że jeszcze chwila a mężczyzna zemdleje. Widać było, że ledwo się trzyma. I choć nie wiedziała tego na pewno, podejrzewała, że teraz to on walczy o życie. Nie mógł pokazać dziewczynce, że jest słaby.
-Nie- odpowiedziało spokojnie dziecko
-To, dlaczego?- Spytał a jego głos zabarwiła mocna nuta rozczarowania. Z wysiłkiem podniósł głowę by spojrzeć na Rysię.
-Czy wszystko musi mieć sens? Myślisz, że potrafisz zrozumieć?- Spytała dziewczyna i podeszła do mężczyzny. Wskazującym palcem o brudnym, czarnym, połamanym paznokciu dotknęła jego lewej, pokiereszowanej ręki. Syknął z bólu, ale niemal natychmiast zniknęły wstrętne, sine bąble a upiorny tatuaż na jego głowie wyraźnie się poruszył. Rysia była tego pewna, widziała poruszające się skrzydła ptaka.
-Ty pani wiesz najlepiej- mężczyzna upadł na podłogę i wił się po drewnianych deskach niczym w ataku straszliwego bólu. Jego ciało skręcało się w nienaturalnych pozach a z ust toczyła się piana.
-Masz rację, wiem lepiej od ciebie. Ty zaś zostałeś powołany by służyć a okazałeś się słaby, dałeś się zwieść.
Mężczyzna nie odpowiedział. Nie był w stanie, tatuaż na jego głowie płonął czerwienią niczym ogniem. I nagle wszystko ustało. Zastygł w bezruchu by sprężystym, szybkim  ruchem zaprzeczającym temu, co się działo przed chwilą z jego ciałem przyjąć pozycję na kolanach niczym do modłów.
Rysia ze zdziwieniem stwierdziła, że zamiast ran na rękach ma lekko różowawe blizny. Nie rozumiała, co się dzieje. Co to za cholerny koszmar? Co to za czary?
-Słabość to śmierć, czy życzysz sobie pani?
Rysia miała tego wszystkiego dość, to było ponad jej siły. Nie chciała wiedzieć, czy mężczyzna  pyta czy musi popełnić samobójstwo. Wystarczy, że widziała jak się okalecza, śmiertelnego widowiska by już nie zniosła.
-Głupota jest jeszcze gorsza, dobrze wyszkolony sługa zbyt dużo kosztuje by zbyt pochopnie wbijać go na pal. Są inne kary. Nie lubię marnotrawstwa.
Mężczyzna chyba uznał, że nie ma już nic do powiedzenia, bo klęczał nieruchomo, nie ośmielając się nawet spojrzeć na dziewczynkę.
Rysia modliła się w duchu , żeby to się w końcu skończyło, miała dość tego cyrku. Pora wracać do domu, gdyby tylko wiedziała jak to zrobić. Tak prawdę mówiąc bała się poruszyć by nie zwrócić na siebie uwagi. Trochę ścierpła jej noga, ale myśl o tych koszmarnych dzwoneczkach, w które ją wystrojono, skutecznie utrzymywała ją w bezruchu.
-Będziesz czekał na znak- Rozkazało dziecko
-Czego mam wypatrywać?- Grzmotnął ciałem o podłogę, leżał teraz na brzuchu u stóp dziewczynki, wciskając twarz w drewniane deski.
Rozkaz oznaczał przebaczenie, dlatego reakcja mężczyzny była tak gwałtowna. Gdyby to o nią chodziło, odroczenie wbicia na pal też wywołałoby u niej eksplozję wdzięczności.
-Niech nie umknie ci obniżenie prognozy globalnego wzrostu. Unia krajów pustynnych wyliczyła, że praca niewolników nie będzie tak wydajna jak przewidywano na początku roku. Jeśli się nie mylą nasza waluta jest zagrożona. Moje świątynie okazały się niewydajne a kapłani głupcami. Spadek wzrostu o 1 procent to znak, że jesteśmy słabi. Wy jesteście słabi a ja jestem wściekła.
Rysia miała wrażenie, że się przesłyszała. To nie mogło dziać się naprawdę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz