środa, 22 lutego 2012

Co rośnie na Alasce


Nigdy nie byłam na Alasce. Żałuję oczywiście, bo moje psy twierdzą, że tam jest ekstra. One wprawdzie też tam nie były, ale Alaskę mają w genach, to wiedzą. Tak sobie na nie patrzę i myślę, że to musi być rzeczywiście ciekawe miejsce…

Np. pogoda:
Według moich psów na Alasce zawsze jest śnieg. I nigdy, ale to nigdy, nie ma tam obrzydliwego lata. Nikt tam psów nie kropi kroplami na pchły, bo pcheł też nie ma, ani kleszczy, a nawet jak są, to Eskimosom z Alaski NIE PRZESZKADZAJĄ. Raptor twierdzi dodatkowo, że cała Alaska jest zalana wodą, taką do kolan, zimną i czystą, w której można stać, brodzić, chłeptać, parskać, pluskać… Luna nie jest pewna, co do wody. Uważa, że jeśli na Alasce jest jakaś woda, to w postaci śniegu i kałuż z błotem. Za to oba psy są zgodne, że nie ma tam ani jednego prysznica – i nikt tam nikomu nie myje łapek po spacerze, a już na pewno nie całego psa.

Na Alasce psy śpią w łóżkach ze swoimi Eskimosami. I nikt ich nie wygania. Tu akurat Luna jest bardziej pewna tych łóżek niż Raptor... Więc może to jednak na Syberii tak jest?

Wielkie śnieżne równiny Alaski są wyłożone padliną. I w dobrym tonie jest się w niej tarzać, zbierać ją z pól i przynosić do domu. I nikt z tego wielkiego halo nie robi i psom padliny z pyska nie wydziera! A w ogóle to na Alasce psy, ale żebym wiedziała, że WSZYSTKIE, mogą chodzić utytłane w śmierdzących smrodach, które znalazły sobie na polach. I nikt ich z tego powodu pod prysznic nie wpycha. Kto znajdzie bardziej śmierdzące smrody do wytarzania, ten jest większy gościu. I szacun się należy, a nie prysznic!

Panują też inne zwyczaje żywieniowe:
1.    Psy dostają do jedzenia drób. Luna twierdzi, że żywy, Raptor, że może być też martwy, bo w jego wieku już się tak gonić nie chce. Ale żeby nie był przypadkiem zepsuty żadnym gotowaniem czy przyprawami. No, ewentualnie rosół też może być… Za to na pewno nikt na Alasce żadnych chrupek nikomu jeść nie każe!
2.     Z całą pewnością psy mogą tam też pić alkohol. Ba, mili Eskimosi SAMI CZĘSTUJĄ i nawet żebrać nie trzeba… Luna uważa, że pija się tam głównie ajerkoniak i rum, zwłaszcza ten droższy. Raptor twierdzi, że piwo Tyskie.
3.    Ponadto, i tu oba są zgodne, na Alasce, psy CODZIENNIE dostają marchewek TYLE ILE CHCĄ, słonecznika w skorupkach TYLE ILE CHCĄ i uszy królicze PO RÓWNO KAŻDEMU.
4.    I każde jedzenie, które trafia do psiej miski jest posmarowane masłem. BARDZO GRUBO!

Absolutnie niesamowita jest też flora Alaski! Studiowałam internet, ale w Wikipedii nie mają o tym pojęcia. Muszę im sprostowanie napisać, żeby świat się przestał mylić.
Otóż:
1.    Na Alasce rosną mandarynki. Raptor twierdzi, że są ich całe pola. I psy mogą je jeść kilogramami. A Eskimosi całymi wieczorami obierają je psom. Zdania są trochę podzielone, bo Luna uważa, że to nie są mandarynki tylko banany, i to nie całe, a jedynie skórki... Za to jest pewna, że na Alasce w rzekach i psich miskach nie ma wody (bo każdy przecież wie, że wodę to piją bydlęta), tylko sok malinowy. Są tam morza całe i jeziora soku malinowego. Ewentualnie truskawkowego. I to piją psy, a woda… to już pisałam: jest dopuszczalna tylko w postaci błota lub śniegu!
2.    Są tam też rośliny, jest ich mnóstwo i Luna twierdzi, że plenią się niczym chwasty, które smakują jak czekolada i maślane ciasteczka. Rosną w śniegu i psy, ale żebym wiedziała że WSZYSTKIE, się tym żywią. CAŁY CZAS. Po prostu muszą to jeść, bo czekolada i maślane ciasteczka, zwłaszcza te z waniliowym nadzieniem, to niezbędny składnik diety psa. I Eskimosi z Alaski TO SZANUJĄ. Ci z Alaski. W przeciwieństwie do co-po-niektórych z Nie-Alaski, co to psom, na szkodę ich zdrowia i życia, po jednym maleńkim ciasteczku wydzielają i po kosteczce czekolady. Jak wiadomo, że to za mało jest. O jakąś paczkę za mało!
3.    A między tymi roślinami, zamiast trawy rośnie pietruszka naciowa. I to dlatego Raptor mi ją przy ziemi jednym kłapnięciem kosi, jak tylko wiosną posadzę w warzywniaku. Takie ma GENETYCZNE UWARUNKOWANIE. Wcale nie z łakomstwa, a już na pewno nie ze złośliwości. No, bo przecież chyba widzę, że innych ziół nie rusza!
4.    I oba przysięgają, że na Alasce, specjalnie dla psów, sadzi się całe pola ogórków. MAŁOSOLNYCH…

Całe jedzenie rośnie pod ziemią i żeby je zdobyć TRZEBA kopać głębokie doły. Wiele dołów, ile się tylko chce. I nikt się o to nie obrusza!

Z innych rzeczy, z których słynie Alaska, są na przykład słynne wyścigi w celu upolowania drobiu sąsiada, rywalizacja, kto najszybciej zmęczy Eskimosa, głuchnięcie i ślepnięcie zawsze, kiedy Eskimosi oczekują czegoś, czego się zrobić nie chce. Zdobywa się tam skautowskie sprawności w cichym skradaniu się do kociej miski, potajemnym obgryzaniu sznurówek i nocnych kradzieżach czekolady. 

I podobno nie ma głupich zasad, że na przykład nie wolno być na tarasie jak się tam chłodzą bezy czy biszkopt, albo, że wolno żebrać tylko z odległości metra lub dalej... A już NA PEWNO nie ma zasady, że nie wolno gonić kotów!

Niezłe to musi być miejsce, ta Alaska. Jak zniosą wizy, to koniecznie się wybiorę… Oczywiście malamuty jada ze mną...


10 komentarzy:

  1. to się układa w spójna całość. Marchewki NA PEWNO rosną pod ziemią, uszy królików też-wraz z królikami w norach. A nad tym sok. Lub woda. Jeśli morska to zarazem wyjaśnia czemu ogórki rosną małosolne:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha.... No i proszę: tajemnica małosolnych ogórków rozwiązana! A ja tego przez całe lata rozgryźć nie mogłam...

    OdpowiedzUsuń
  3. noo pieski lubią niezdrowe rzeczy ;) a czekoladkę im dajesz normalną czy taką specjalną dla psów? Bo za bardzo czekolady jeść nie powinny bo teobromina im się odkłada w organiźmie i bardzo szkodzi jak się uzbiera więcej

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje psy potrafia czytać, we wszystkich językach, i jak jest na czymś napisane "dla psów" to tego nie lubia. Czekolady im nie daję, bo wiem że szkodzi, ale czasem, po tym jak mi zaślinia caly duży pokuj i jak zastosuja najgorsza odmianę "wzroku zagłodzonego psa", której nawet beton by uległ, to dostaja np. ostatniego gryzka z kostkeczki, która mialam nadzieje zjeść sama :(
    A wiesz może w jaki sposób, tak konkretnie, szkodzi czekolada?

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham te opowieści :* są urocze :)

    a propo czekolady w ksiazce "moj kochany pies" lub inne ktora czytałam było dokładne rozliczenie, co szkodzi i w jakich ilościach. to było dość skąpilikowane, daltego zapamietałam tylko , ze dla mojego psa połtorej tabliczki gorzkiej czekolady, jest dawka śmiertelna. niestety czekolada jest bardziej szkodliwa niż myslałam :( chodzi o konkretny zwiazek, ktory jest w roznych ilościach w zależości od tego jaką mamy czekolade czy cukeirki.

    jak dostane ksiażkę spowrotem to napisze konkretnie co i jak ;)

    p.s. moj pies waży 20 kg

    OdpowiedzUsuń
  6. jadę z Wami. i z moją psicą która twierdzi że na Alasce jest dokładnie tak jak u niej w domu - tam się papugi kąpią w psich miskach z wodą :) i marchewki całymi garściami wcinać można :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Papugi, mandarynkowe gaje, marchewkowe pola i sok malinowy na bialym śniegu... Jak tam musi być kolorowo na tej Alasce! Zorza polarna się tam marnuje... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mojej Luny na Alasce jest właśnie tak jak opisały to Twoje psy! Daj znać kiedy wizy zniosą, to ze swoją malamucicą też się wybiorę do krainy sokiem płynącej :)

      Usuń
  8. Na pewno są tam marchewki i to w dużej ilości i pomarańcze, tych trochę mniej. Są też orzechy i suchy chleb.
    Mnóstwo kotów które zwyczajnie się gania. Podejrzewamy, że alaskańskie koty szybciej biegają zapewniając malamutom sporo dobrej zabawy i ruchu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak napisałam tego posta, to następnego dnia rano (o godzinie o której ja jeszcze nie umiem czytać) dostaję SMSa:

    "W TESCO jest serek bazyliowy za 2 zł, do tego bagietka, pomidor i masz śniadanie".
    Od kolegi to było. Więc pytam co to za nagła troska o mój żołądek i dostaję w odpowiedzi:

    "Po poście o Alasce trudno mi było wymyślić coś, czego Twoje psy by ci nie zeżarły. Ale w końcu wpadłem na ten serek, to niniejszym informuję..."

    Uśmiałam się i aż mi się go żal zrobiło... Więc mu nie napisałam, że z wyżej wymienionych produktów moje psy nie zjadłyby tylko pomidora i to też nie na pewno... Proponuję do listy tego co rośnie na Alasce dodać jeszcze ser i bagietki!

    Jakbym miała na śniadanie jeść tylko to czego nie lubią moje psy to musiałabym się żywić... granitem? I to też nie na pewno...

    OdpowiedzUsuń