Wciągnęła
głośno powietrze. Widział jak z całych sił ścisnęła mokre od potu prześcieradło, tak mocno, że aż nienaturalnie pobielały długie, szczupłe palce. W jej głowie szalała burza z
piorunami widać to było jak na dłoni, nawet ślepy by zauważył. Miał świadomość,
że to może być pierwszy i ostatni raz, gdy nie zapanowała nad emocjami, więcej
się przed nim tak nie otworzy.
-Chcesz
powiedzieć że otworzyła się dla mnie niedostępna do tej pory ścieżka dla matek?
Twierdzisz że będę mogła rodzić dzieci?
Nie uwierzyła
mu. Widocznie nie wierzyła w cuda. Musiało być jej ciężko, nie miała odwagi się
cieszyć by nie zapeszyć i bała się rodzącej się tak nagle i burzliwie nadziei. Z drugiej strony otworzył się w jej życiu rozdział
który już dawno zamknęła. Pogodziła się z tym,
że tak musi być, opłakała
tę stratę. Wiedząc, że nie ma realnych szans na walkę ze swoim ciałem pokierowała życiem tak a nie inaczej. Dokonała wyboru. A teraz nie było powrotu, nie mogła
zaczynać wszystkiego od nowa.
-Tak właśnie
twierdzę, rozumiem że możesz mi nie wierzyć ale takie są fakty. Jeśli się pośpieszysz to możesz mieć nawet
niezłą gromadkę, matka kwoka i stado jej piskląt. Nie jestem pewny czy to jest
trwały proces, ale nie martw się, podkuruję cię,
podrasuje trochę i w mig będziesz jak nowa. Wtedy poślemy cie do domu.
Jej ciało przeszedł gwałtowny dreszcz, na chwilę spięła wszystkie mięśnie. Z
zachwytem patrzył jak uwypuklają się
jeden po drugim pod pokiereszowaną skórą. Był moment że wystraszył się że ten nagły skurcz połamie jego delikatne, cenne igły. To nie był atak bólu, dziewczyna podejmowała
trudną życiową decyzję, stała na rozstaju dróg. Każda z jej decyzji oznaczała
stratę, nie istniało nic takiego jak mniejsze zło. Rezygnowała na zawsze z czegoś bliskiego sercu, nie
mógł jej w tym pomóc więc milczał. Sam był mistrzem ucieczek i odwracania się
plecami od wszystkiego co mogłoby przełamać jego obojętność.
-Nasz lud mówi
że jak już wejdziesz na swoją ścieżkę, nie zawracaj.
Przeznaczenie wie gdzie cie skierować, pilnuj tylko byś nie zboczył z drogi. Idź do przodu, nie oglądaj się za tym na co nie masz
już wpływu. Życie ucieka zbyt szybko jeśli się zgubisz bo chciałeś zawrócić, przegrałeś. Stracisz szacunek do samego siebie.
Nie był pewny
czy sama wierzy w to co mówi. Przekonywała raczej siebie niż jego. Nie wierzył w przysłowia i
przesądy, bez lęku przechodził pod drabiną a trzynastka była dla niego taką
samą liczbą jak inne.
-Może twoja
droga do domu miała wieść przez ból upokorzenie i dwa światy? Zresztą uwierz mi
na słowo, czasem warto się obejrzeć, choćby tylko dlatego żeby
sprawdzić czy nie stoi za tobą zbir z siekierą.
Ona doskonale wiedziała gdzie zmierza,
ale nie miała zamiaru się z nim teraz tą wiedzą
dzielić. Może kiedyś
a może nigdy, jej sprawa. Jak każdy miała prawo do prywatności i tajemnic.
Nacisnął zbyt
mocno, nabrzmiały podłużny bąbel przypominający pełzającego
ślimaka, zirytowany świadomością że już
nie jest neutralny. Że się zbyt zaangażował nie tylko w życie tej dziewczyny ale także i
Holockich którzy prawie nie oddychając próbowali podsłuchiwać pod drzwiami.
Struga żółtej śmierdzącej ropy prysnęła mu prosto w twarz. Wytarł się kawałkiem
prześcieradła
zastanawiając się czego on właściwe tu szuka. Był niczym rozkapryszona zrzędliwa
baba, których sam nie mógł ścierpieć i omijał szerokim łukiem, siebie niestety
ominąć nie potrafił.
-Wiem o czym
mówię jestem mistrzem ucieczki przed samym sobą. Po latach mogę powiedzieć że
nie wyszło mi to na dobre. Jestem zgorzkniałym, samotnym facetem chcesz tak
skończyć?
-Wiesz czemu
nie wróciłam do swoich po pomoc?
Nie chciał wiedzieć, ale ona najwyraźniej już postanowiła się z nim
podzielić swymi refleksjami. Jak już wlazł butami w błoto musiał ponieść tego
konsekwencje. Niech mówi może, choć jej przyniesie to ulgę.
-Nie mam
pojęcia pewnie jakieś dziwne przepisy i kodeksy. Przyznaje się bez bicia że
jakoś nigdy nie wgłębiłem się w te wasze zwyczaje. Wiem to błąd ale kiedyś może
jeszcze zdążę.
-Nie to nie to, tak byłoby łatwiej. Czułam że jestem okaleczona, zbrukana, niepełnowartościowa że nie pasuje już do wspólnoty.
Zresztą od dawna wiedziałam że moje miejsce jest gdzieś indziej, może tutaj.
Nie pytaj czy tęsknię, mam takie momenty że na czworakach wróciłabym do swoich,
za wszelką cenę.
Mówiła prawdę jej tęsknota była prawie
namacalna nieprzyjemnie kuła jego zmysły. Ale było też coś co ją przełamywało co sprawiało że kolce traciły ostrość i
zajadłość. O tym
oczywiście nie miała zamiaru opowiadać.
-Tutaj nie
jesteś bezpieczna, twój kolor skóry i włosów szybko przyciągną tępogłowych braciszków zakonu i różnej maści
sekciarzy.
Przypominanie jej o brutalności
ludzkiego świata było raczej bezsensownym posunięciem w czasie gdy jej
skatowane i zgwałcone ciało walczyło o przetrwanie. W tym stanie nie mogła
nawet na chwilę zapomnieć o zagrożeniu i konsekwencjach swoich decyzji. Zostając tutaj musiała wiedzieć,
że prędzej czy później znów spotka ją coś strasznego. Swoją drogą jak
wytłumaczyć postępowanie niegodziwców, którzy nienawidząc obcych gardzą nimi
jak czymś gorszym plugawym, ale nie powstrzymuje ich to przed gwałtem? Pożądają
ciała tych, których mają za gorszych zaprzeczając swojemu człowieczeństwu
miłości i bogowie wiedzą, czemu, było to dla niego nadal tajemnicą.
-Może
przeżyłam by żyć na ostrzu noża. Są u nas takie motyle które żyją tylko jeden
dzień. Mają wielkie sprawiające wrażenie ciężkich, purpurowe
skrzydła. A jednak jest w nich taka gracja i delikatność że na sam ich widok
chce się płakać z zachwytu. W ten jeden jedyny dzień swojego życia mają ważną misję do wykonania. Czekają
na nie niepozorne bezzapachowe kremowe kwiatki o poskręcanych liściach. My zaś czekamy na owoce których nie byłoby bez krótko
żyjących motyli. Wszystko
jest ze sobą powiązane zazębia się, pozornie nieistotne fakty nadają sens
naszemu istnieniu. Może pisane mi krótkie
życie?
Zjeżył się
dotknięty tym że nie traktuje go poważnie.
-Z całym
szacunkiem ale dorabiasz dziwną ideologie by usprawiedliwić
swój strach. Rozumiem że wysoka gorączka i ciężka choroba mogły ci namieszać
pod pokrywką ale mi nie wciskaj takich głupot. Nie jestem jakimś tam facetem
jestem Opiekunem.
Postaraj się o tym pamiętać zanim zaczniesz znowu opowiadać mi takie
historyjki.
-Dobrze wiesz
o czym mówię, sam żyjesz na pograniczu jawy i snu. –Nie zraziła się jego oburzeniem.
-O tak jestem
widmem, na dodatek upierdliwym jak powracająca biegunka. Nikt mnie nie lubi, a
wszyscy się boją, mogę czyścić nie przerywając snu.
Delikatnie ją posadził, była słaba
więc musiał uważać żeby nie spadła z łóżka. Brudną robotę miał za sobą, teraz
pozostało mu tylko obandażowanie pacjentki.
-Ja cię lubię pomimo że straszliwie zmasakrowałeś mi plecy. Znęcałeś się nade
mną jakbyś miał plan, wiadro ropy z tej baby wycisnę bez względu czy tam jest
czy nie. Nie wiedziałeś ze na pierwszym spotkaniu trzeba być miłym, robić dobre
wrażenie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz