środa, 5 lutego 2014

05.02 Wędrowiec, wątpliwości.





Wciągnęła głośno powietrze. Widział jak z całych sił ścisnęła mokre od potu prześcieradło, tak mocno, że nienaturalnie pobielały długie, szczupłe palce. W jej głowie szalała burza z piorunami widać to było jak na dłoni, nawet ślepy by zauważył. Miał świadomość, że to może być pierwszy i ostatni raz, gdy nie zapanowała nad emocjami, więcej się przed nim tak nie otworzy.
-Chcesz powiedzieć że otworzyła się dla mnie niedostępna do tej pory ścieżka dla matek? Twierdzisz że będę mogła rodzić dzieci?
Nie uwierzyła mu. Widocznie nie wierzyła w cuda. Musiało być jej ciężko, nie miała odwagi się cieszyć by nie zapeszyć i bała się rodzącej się tak nagle i burzliwie nadziei. Z drugiej strony otworzył się w jej życiu rozdział który już dawno zamknęła. Pogodziła się z tym, że tak musi być, opłakała tę stratę. Wiedząc, że nie ma realnych szans na walkę ze swoim ciałem pokierowała życiem tak a nie inaczej. Dokonała wyboru. A teraz nie było powrotu, nie mogła zaczynać wszystkiego od nowa.
-Tak właśnie twierdzę, rozumiem że możesz mi nie wierzyć ale takie są fakty.  Jeśli się pośpieszysz to możesz mieć nawet niezłą gromadkę, matka kwoka i stado jej piskląt. Nie jestem pewny czy to jest trwały proces, ale nie martw się, podkuruję cię, podrasuje trochę i w mig będziesz jak nowa. Wtedy poślemy cie do domu.
           Jej ciało przeszedł gwałtowny dreszcz, na chwilę spięła wszystkie mięśnie. Z zachwytem patrzył  jak uwypuklają się jeden po drugim pod pokiereszowaną skórą. Był moment że wystraszył się że ten nagły skurcz połamie jego delikatne, cenne igły. To nie był atak bólu, dziewczyna podejmowała trudną życiową decyzję, stała na rozstaju dróg. Każda z jej decyzji oznaczała stratę, nie istniało nic takiego jak mniejsze zło. Rezygnowała na zawsze z czegoś bliskiego sercu, nie mógł jej w tym pomóc więc milczał. Sam był mistrzem ucieczek i odwracania się plecami od wszystkiego co mogłoby przełamać jego obojętność.
-Nasz lud mówi że jak już wejdziesz na swoją ścieżkę, nie zawracaj. Przeznaczenie wie gdzie cie skierować, pilnuj tylko byś nie zboczył z drogi. Idź do przodu, nie oglądaj się za tym na co nie masz już wpływu. Życie ucieka zbyt szybko jeśli się zgubisz bo chciałeś zawrócić, przegrałeś. Stracisz szacunek do samego siebie.
Nie był pewny czy sama wierzy w to co mówi. Przekonywała raczej siebie niż jego. Nie wierzył w przysłowia i przesądy, bez lęku przechodził pod drabiną a trzynastka była dla niego taką samą liczbą jak inne.
-Może twoja droga do domu miała wieść przez ból upokorzenie i dwa światy? Zresztą uwierz mi na słowo, czasem warto się obejrzeć, choćby tylko dlatego żeby sprawdzić czy nie stoi za tobą zbir z siekierą.
       Ona doskonale wiedziała gdzie zmierza, ale nie miała zamiaru się z nim teraz tą wiedzą dzielić. Może kiedyś a może nigdy, jej sprawa. Jak każdy miała prawo do prywatności i tajemnic.
Nacisnął zbyt mocno, nabrzmiały podłużny bąbel przypominający pełzającego ślimaka, zirytowany świadomością że już nie jest neutralny. Że się zbyt zaangażował nie tylko w życie tej dziewczyny ale także i Holockich którzy prawie nie oddychając próbowali podsłuchiwać pod drzwiami. Struga żółtej śmierdzącej ropy prysnęła mu prosto w twarz. Wytarł się kawałkiem prześcieradła zastanawiając się czego on właściwe tu szuka. Był niczym rozkapryszona zrzędliwa baba, których sam nie mógł ścierpieć i omijał szerokim łukiem, siebie niestety ominąć nie potrafił.
-Wiem o czym mówię jestem mistrzem ucieczki przed samym sobą. Po latach mogę powiedzieć że nie wyszło mi to na dobre. Jestem zgorzkniałym, samotnym facetem chcesz tak skończyć?
-Wiesz czemu nie wróciłam do swoich po pomoc?
Nie chciał wiedzieć, ale ona najwyraźniej już postanowiła się z nim podzielić swymi refleksjami. Jak już wlazł butami w błoto musiał ponieść tego konsekwencje. Niech mówi może, choć jej przyniesie to ulgę.
-Nie mam pojęcia pewnie jakieś dziwne przepisy i kodeksy. Przyznaje się bez bicia że jakoś nigdy nie wgłębiłem się w te wasze zwyczaje. Wiem to błąd ale kiedyś może jeszcze zdążę.
-Nie to nie to, tak byłoby łatwiej. Czułam że jestem okaleczona, zbrukana, niepełnowartościowa że nie pasuje już do wspólnoty. Zresztą od dawna wiedziałam że moje miejsce jest gdzieś indziej, może tutaj. Nie pytaj czy tęsknię, mam takie momenty że na czworakach wróciłabym do swoich, za wszelką cenę.
       Mówiła prawdę jej tęsknota była prawie namacalna nieprzyjemnie kuła jego zmysły. Ale było też coś co ją przełamywało co sprawiało że kolce traciły ostrość i zajadłość. O tym oczywiście nie miała zamiaru opowiadać.
-Tutaj nie jesteś bezpieczna, twój kolor skóry i włosów szybko przyciągną  tępogłowych braciszków zakonu i różnej maści sekciarzy.
             Przypominanie jej o brutalności ludzkiego świata było raczej bezsensownym posunięciem w czasie gdy jej skatowane i zgwałcone ciało walczyło o przetrwanie. W tym stanie nie mogła nawet na chwilę zapomnieć o zagrożeniu i konsekwencjach swoich decyzji. Zostając tutaj musiała wiedzieć, że prędzej czy później znów spotka ją coś strasznego. Swoją drogą jak wytłumaczyć postępowanie niegodziwców, którzy nienawidząc obcych gardzą nimi jak czymś gorszym plugawym, ale nie powstrzymuje ich to przed gwałtem? Pożądają ciała tych, których mają za gorszych zaprzeczając swojemu człowieczeństwu miłości i bogowie wiedzą, czemu, było to dla niego nadal tajemnicą.
-Może przeżyłam by żyć na ostrzu noża. Są u nas takie motyle które żyją tylko jeden dzień. Mają wielkie sprawiające wrażenie ciężkich, purpurowe skrzydła. A jednak jest w nich taka gracja i delikatność że na sam ich widok chce się płakać z zachwytu. W ten jeden jedyny dzień  swojego życia mają ważną misję do wykonania. Czekają na nie niepozorne bezzapachowe kremowe kwiatki o poskręcanych liściach. My zaś czekamy na owoce których nie byłoby bez krótko żyjących motyli. Wszystko jest ze sobą powiązane zazębia się, pozornie nieistotne fakty nadają sens naszemu istnieniu. Może pisane mi krótkie życie?
Zjeżył się dotknięty tym że nie traktuje go poważnie.
-Z całym szacunkiem ale dorabiasz dziwną ideologie by usprawiedliwić swój strach. Rozumiem że wysoka gorączka i ciężka choroba mogły ci namieszać pod pokrywką ale mi nie wciskaj takich głupot. Nie jestem jakimś tam facetem jestem Opiekunem. Postaraj się o tym pamiętać zanim zaczniesz znowu opowiadać mi takie historyjki.
-Dobrze wiesz o czym mówię, sam żyjesz na pograniczu jawy i snu. –Nie zraziła się jego oburzeniem.
-O tak jestem widmem, na dodatek upierdliwym jak powracająca biegunka. Nikt mnie nie lubi, a wszyscy się boją, mogę czyścić nie przerywając snu.
          Delikatnie ją posadził, była słaba więc musiał uważać żeby nie spadła z łóżka. Brudną robotę miał za sobą, teraz pozostało mu tylko obandażowanie pacjentki.
-Ja cię lubię pomimo że straszliwie zmasakrowałeś mi plecy. Znęcałeś się nade mną jakbyś miał plan, wiadro ropy z tej baby wycisnę bez względu czy tam jest czy nie. Nie wiedziałeś ze na pierwszym spotkaniu trzeba być miłym, robić dobre wrażenie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz