Kosmita vel łysy Blake, Malamut vel włochaty Blake |
Pako, jak i jego kosmici należą
do istot imprezowych.
Po dołączeniu psiaka do stada modyfikacji ulec
musiała formuła zabawy, z uwagi na pewne specyficzne uwarunkowania nowego
członka, natomiast imprezowość pozostała.
Szczególnym dniem w roku jest
Sylwester, albowiem zwykle ciężko znaleźć jelenia na zostanie z psem
(dzieckiem, chorym itd.), bo wówczas wszyscy gdzieś idą.
Państwo kosmici postanowili w
pierwszym roku bytności maleństwa, zostać w domu.
Po uprzednim wypożyczeniu wyśmienitego
kina na DVD, zabunkrowaniu się w mieszkaniu poprzez zasunięcie rolet, zamknięciu drzwi celem uniknięcia
huku fajerwerków, których nikt w rodzinie nie lubi, a tym bardziej psiakistan doszło
do wyżerki stulecia.
Młody wówczas malamut, jeszcze
nie musiał dbać o figurę zazbytnio, a Państwo kosmici dali sobie na ten dzień
dyspensę i po uprzednim zdobyciu produktów,
planowo sporządzono i skonsumowano:
- 3 kilogramy frytek własnej roboty – (usmażonych w
uprzednio użyczonej frytkownicy teściowej),
- kilogram owoców morza w cieście
– (przyrządzonych jak wyżej),
- lody (zakupione w pobliskim
sklepie)
- trunki wysokoprocentowe.
Spożycie było miarowe, każda
porcja dzielona na 3 (kosmici przyznają, że oszukiwali malamuta i przypadły mu
wyłącznie nie szkodliwe dla jego zdrowia, niewielkie kąski).
Wielkie żarcie zakończył szampan,
na który czworonóg się skrzywił, natomiast kosmicie, ależ owszem, wręcz
przeciwnie do dna.
Tak obżarci kosmici ledwo
dotrwali do północy, a na drugi dzień byli najbardziej wyspanymi imprezowiczami
sylwestrowymi na osiedlu oraz nie mieli tzw. kaca, co ma swoje niekwestionowane plusy!
Kolejny sylwester był równie
wyjątkowy.
Tym razem kosmici postanowili
rozdzielić się w pewnym momencie z Pakistanem i udać się na zabawę taneczną ok.
godz. 22:00, do klubu o nazwie DEMON, która to nazwa współgrała z charakterem
naszego pupila.
Z uwagi na oburzający zakaz
wprowadzania zwierząt na teren dyskoteki, zmuszeni byliśmy do zapewnienia
dziecku odpowiedzialnej opieki.
W tym celu, po koncercie w filharmonii,
zwerbowani zostali dziadek kosmita i babcia kosmitka, którzy mieli miło spędzić
czas w mieszkaniu swoich dzieci, umilając czas psiakowi.
Jak się okazało (przyznali się
rok później) spędzili uroczo ten czas, trzymając psiaka za łapki, siedząc we
trójkę w łazience, gdzie najmniej słychać było wybuchy.
Tu nasuwa się myśl, że
najważniejsi w życiu są rodzice.
Co by odciążyć kosmitów emerytów
w tym roku kosmici na dorobku postanowili ten szczególny dzień spędzić ze swoim
psiakiem i wyprosili domówkę u znajomych, na którą zaproszenie otrzymał również
Pako, co było warunkiem wzięcia udziału w imprezie.
Tak, terroryzujemy znajomych
naszym psem.
Jako, że zabawa była przebierana,
w stylu „Dynastii” Pako przebrał się za Blake’a w psiej postaci.
Sam przebieg imprezy był
przezadowalający, gdyż zgromadzona tam dziatwa dziedziców fortuny, ochoczo
głaskała futrzastego Blake’a, któremu jak najbardziej się to podobało.
Muzyka zagłuszała huk
fajerwerków, więc poza koniecznymi wyjściami za potrzebą, które psa przerażały,
bo zawsze jak zaczynał siusiać, gdzieś nieopodal waliła petarda, party
przebiegało całkiem rokująco.
Ze stołu przeznaczano również
część kąsków dla malamuta, w tym gulasz z sarny, który przypominał Pakowi, zakończone
niepowodzeniem, niezliczone godziny wspólnego polowania z kosmitami na sarny, oraz
kazał zastanowić się nad zmianą kosmitów, bo gospodarze, wbrew umiejętnością
kosmitów, jednak sarnę na gulasz umieli upolować.
Pląsy i rozmowy trwały do białego
rana, aż tata kosmita odpadł, a Pako do 8 nad ranem siedział i gadał z ciocią
kosmitką i Pańcią o istocie bytu i innych niełatwych tematach.
Pies podczas biesiady wydawał się
kosmitce aniołem, wbrew swojemu temperamentowi, co wzbudziło niejakie obawy,
ale z drugiej strony dawało powód do dumy, jakiego to grzecznego czworonoga
przywieźliśmy.
Tajemnica spokoju odkryta została
podczas jednego z noworocznych spacerów, kiedy kosmita, przyznał się, iż Pako w
Sylwestra odmówił posiłku, z uwagi na to, że nie bacząc na gospodarzy i w
tajemnicy przed wszystkimi, dostał do spożycia całą golonkę, którą ze smakiem w
cichości stołu, a raczej pod stołem nie bacząc na wszystko zeżarł!
Z jednej strony kosmitka poczuła
się niezręcznie wobec gospodarzy, jednak zważywszy na jej małą mięsożerność i
fakt przeznaczenia 1 sztuki goleni na jej białą głowę, postanowiła, iż
pozostanie to słodką albo raczej
włochatą tajemnicą sylwestrową kosmitów.
Bo w Sylwestra też jest malamut!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz