poniedziałek, 3 lutego 2014

Wszystkie Sylwestry Malamuta!




Kosmita vel łysy Blake, Malamut vel włochaty Blake
Pako, jak i jego kosmici należą do istot imprezowych.
 Po dołączeniu psiaka do stada modyfikacji ulec musiała formuła zabawy, z uwagi na pewne specyficzne uwarunkowania nowego członka, natomiast imprezowość pozostała.
Szczególnym dniem w roku jest Sylwester, albowiem zwykle ciężko znaleźć jelenia na zostanie z psem (dzieckiem, chorym itd.), bo wówczas wszyscy gdzieś idą.  
Państwo kosmici postanowili w pierwszym roku bytności maleństwa, zostać w domu.
Po uprzednim wypożyczeniu wyśmienitego kina na DVD, zabunkrowaniu się w mieszkaniu poprzez  zasunięcie rolet, zamknięciu drzwi celem uniknięcia huku fajerwerków, których nikt w rodzinie nie lubi, a tym bardziej psiakistan doszło do wyżerki stulecia.
Młody wówczas malamut, jeszcze nie musiał dbać o figurę zazbytnio, a Państwo kosmici dali sobie na ten dzień dyspensę i  po uprzednim zdobyciu produktów, planowo sporządzono i skonsumowano:
- 3 kilogramy  frytek własnej roboty – (usmażonych w uprzednio użyczonej frytkownicy teściowej),
- kilogram owoców morza w cieście – (przyrządzonych jak wyżej),
- lody (zakupione w pobliskim sklepie)
- trunki wysokoprocentowe.
Spożycie było miarowe, każda porcja dzielona na 3 (kosmici przyznają, że oszukiwali malamuta i przypadły mu wyłącznie nie szkodliwe dla jego zdrowia, niewielkie kąski).
Wielkie żarcie zakończył szampan, na który czworonóg się skrzywił, natomiast kosmicie, ależ owszem, wręcz przeciwnie do dna.
Tak obżarci kosmici ledwo dotrwali do północy, a na drugi dzień byli najbardziej wyspanymi imprezowiczami sylwestrowymi na osiedlu oraz nie mieli  tzw. kaca, co ma swoje niekwestionowane plusy!
Kolejny sylwester był równie wyjątkowy.
Tym razem kosmici postanowili rozdzielić się w pewnym momencie z Pakistanem i udać się na zabawę taneczną ok. godz. 22:00, do klubu o nazwie DEMON, która to nazwa współgrała z charakterem naszego pupila.
Z uwagi na oburzający zakaz wprowadzania zwierząt na teren dyskoteki, zmuszeni byliśmy do zapewnienia dziecku odpowiedzialnej opieki.  
W tym celu, po koncercie w filharmonii, zwerbowani zostali dziadek kosmita i babcia kosmitka, którzy mieli miło spędzić czas w mieszkaniu swoich dzieci, umilając czas psiakowi.

Jak się okazało (przyznali się rok później) spędzili uroczo ten czas, trzymając psiaka za łapki, siedząc we trójkę w łazience, gdzie najmniej słychać było wybuchy.
Tu nasuwa się myśl, że najważniejsi w życiu są rodzice.
Co by odciążyć kosmitów emerytów w tym roku kosmici na dorobku postanowili ten szczególny dzień spędzić ze swoim psiakiem i wyprosili domówkę u znajomych, na którą zaproszenie otrzymał również Pako, co było warunkiem wzięcia udziału w imprezie.
Tak, terroryzujemy znajomych naszym psem.  
Jako, że zabawa była przebierana, w stylu „Dynastii” Pako przebrał się za Blake’a w psiej postaci.
Sam przebieg imprezy był przezadowalający, gdyż zgromadzona tam dziatwa dziedziców fortuny, ochoczo głaskała futrzastego Blake’a, któremu jak najbardziej się to podobało.
Muzyka zagłuszała huk fajerwerków, więc poza koniecznymi wyjściami za potrzebą, które psa przerażały, bo zawsze jak zaczynał siusiać, gdzieś nieopodal waliła petarda, party przebiegało całkiem rokująco.
Ze stołu przeznaczano również część kąsków dla malamuta, w tym gulasz z sarny, który przypominał Pakowi, zakończone niepowodzeniem, niezliczone godziny wspólnego polowania z kosmitami na sarny, oraz kazał zastanowić się nad zmianą kosmitów, bo gospodarze, wbrew umiejętnością kosmitów, jednak sarnę na gulasz umieli upolować.
Pląsy i rozmowy trwały do białego rana, aż tata kosmita odpadł, a Pako do 8 nad ranem siedział i gadał z ciocią kosmitką i Pańcią o istocie bytu i innych niełatwych tematach.
Pies podczas biesiady wydawał się kosmitce aniołem, wbrew swojemu temperamentowi, co wzbudziło niejakie obawy, ale z drugiej strony dawało powód do dumy, jakiego to grzecznego czworonoga przywieźliśmy.
Tajemnica spokoju odkryta została podczas jednego z noworocznych spacerów, kiedy kosmita, przyznał się, iż Pako w Sylwestra odmówił posiłku, z uwagi na to, że nie bacząc na gospodarzy i w tajemnicy przed wszystkimi, dostał do spożycia całą golonkę, którą ze smakiem w cichości stołu, a raczej pod stołem nie bacząc na wszystko zeżarł!
Z jednej strony kosmitka poczuła się niezręcznie wobec gospodarzy, jednak zważywszy na jej małą mięsożerność i fakt przeznaczenia 1 sztuki goleni na jej białą głowę, postanowiła, iż pozostanie to słodką  albo raczej włochatą tajemnicą sylwestrową kosmitów.
Bo w Sylwestra też jest malamut!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz