środa, 4 marca 2015

Jajko, tuńczyk, czekolada. 47 Podarował jej bukiet kwitnących melancholii.




47 Podarował jej bukiet kwitnących melancholii.


Pora była nieludzka. Autentycznie. Kto to widział, żeby latać po mieście jeszcze zanim wstanie słońce i to w niedzielę? Masakra. Leeloo była jednak innego zdania. Wąchała każde źdźbło trawy, jakby skrywało największą z tajemnic. Może i wyczytała coś w tej zieleni intrygująco wesołego, bo uśmiech nie schodził z jej szczenięcego pyska.
Anka się martwiła. Ryśka nie odbierała telefonu. To nie było w jej stylu. Nawet nie odzwoniła. Nie, żeby podejrzewała, że Rysiek okazał się zakamuflowanym zboczeńcem, który więzi i okalecza jej siostrę. A może? Pod latarnią zawsze najciemniej. Nie, no chyba taki by nie był? Już niczego nie była pewna.
-Anka- to był głos Rysi rozbawionej i chyba lekko na rauszu.
Odwróciła się tak gwałtownie, że Leeloo ze strachu podskoczyła jak kangur. Pogłaskała małą uspokajająco i obsypała siostrę gradem pytań.
-Rysia, co ty tu robisz o tak nieludzkiej porze? Dlaczego nie odbierałaś telefonu? Co się z tobą działo kobieto? Wszystko w porządku? Gdzie byłaś?
-Spokojnie. Wszystko pod kontrolą- Była nienaturalnie wyluzowana- Telefon pływa z kaczkami w stawie, w parku, więc trudno mi go odbierać.
-Co?- Nie zrozumiała.
-Cześć mała- Rysia zamiast opowiedzieć siostrze, kucnęła i zaczęła drapać bardzo zadowoloną z tego faktu Leeloo.
-Czy ty chcesz żebym cię udusiła?- Niewytrzymała Anka-, Co się stało z twoim telefonem i co ty robiłaś w parku?
-Wracam z randki- zaczęła nie na temat Rysia- a on podarował jej bukiet kwitnących melancholii.
-Komu, co ty bredzisz, jakie kwitnące melancholie? Jaki bukiet? Ty jesteś pijana? –Teraz to naprawdę się zdenerwowała. –Co się działo i co ty powiedziałaś? Że wracasz z randki? Teraz? Całą noc balowałaś?
-Czego nie zrozumiałaś?- Spytała siostra, poprawiając żakiet białego garniturka tego samego, w którym wczoraj była na przedstawieniu.
Leeloo znudzona pieszczotami pociągnęła Ankę w stronę żywopłotu, w zupełnie przeciwnym kierunku niż ten, który zamierzała wcześniej obrać, ale oszołomiona nie zaprotestowała.
-Niczego, zacznij może od początku.-Zaproponowała- Ja z tobą już zupełnie sfiksuję.
-Poszliśmy na spacer do parku, był taki przyjemny wieczór i gwiazdy było doskonale widać, muszę przyznać, że całkiem romantyczny nastrój tam panował.
-Ty i Rysiek?- Upewniła się na wszelki wypadek Anka, bo już niczego nie była pewna. Jej siostra spacerująca w nocy, w parku i to z Ryśkiem na dodatek w romantycznym nastroju to kompletny koniec świata.
-No a kto? Tak, więc wyobraź sobie, że całkiem miło nam się rozmawiało i nawet nie gadaliśmy o swoich byłych tylko o życiu i pasjach. Dawno z nikim tak dobrze mi się nie rozmawiało. Usiedliśmy na ławce tej nad stawikiem. Wiesz, która to?
Anka tylko kiwnęła głową, że wie, o co chodzi nie chciała wytrącać siostry z rytmu teraz, gdy w końcu zaczęło jej dobrze iść opowiadanie.
-Tak się miło zrobiło i chyba Rysiek chciał mnie pocałować, gdy zadzwonił telefon.-Przerwała swoja opowieść jakby się nad czymś zastanawiając.
Rysiek chciał ją pocałować i przeżył, Anki już chyba nic nie było w stanie zdziwić po tych rewelacjach. Znowu się nie odezwała, cierpliwie czekała na dalszy ciąg relacji.
-Zadzwonił Marek, wściekły z jakimś żądaniami zupełnie od czapy, mówię ci mało krew ze złości mnie nie zalała. Nawet nie zdążyłam go skląć, bo Rysiek wyciągnął mi z rąk telefon i wykonał piękny rzut. Dobrze, że nie było łabędzi, bo pewnie by któregoś ogłuszył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz