środa, 25 marca 2015

Jajko, tuńczyk, czekolada. 53 Psy




53 Psy


-Kręcisz. Znam cię, zastanawiasz się czy zbyt szybko nie odpuściłaś walki o swoje małżeństwo. Z natury jesteś zbyt poukładana, nie lubisz takiej totalnej rozpierduchy i gruzów. W takim razie dla jasności, powiem ci tak prosto z serca i tak podejrzanie długo wytrzymałaś z wariatami. Znasz swoją teściową i widziałaś, że w każdej dogodnej chwili przerabia syna na swoje podobieństwo. Nadzieja, że uda się coś zrobić, uratować, przywrócić do życia, zdechła. Dawno nie ma jej, zakopana dwadzieścia metrów pod ziemią. Nie ruszaj, teraz czas rozpocząć nowy rozdział. Jesteś w tej niedorzecznej sytuacji ofiarą, to ciebie skrzywdzono i nie możesz pozwolić by to dłużej trwało. Zresztą on się jasno określił, zaczyna nowe życie z nową kobietą jedyne, czego od ciebie chce to twojego domu. Przyznaję, przez te całe lata lubiłam twojego męża, był sensownym kolesiem, co on teraz ma rozdwojenie jaźni, czy co? Za głupi jest żeby wiedzieć, co jest naprawdę ważne w życiu? Miał diament i bezmyślnie wymienia go na szklane paciorki? Nawet na psychiatrę już za późno.
Rysia mocniej zacisnęła powieki, otworzyła usta, ale nic nie powiedziała, rozmyśliła się. Bo co tu było jeszcze do powiedzenia? Anka usłyszała, jak cicho otwierają się drzwi wejściowe. To oznaczało, że Leon nie zaszył się w jakieś dziurze i nie brał ich na przeczekanie. Usłyszała stukot pazurków Leeloo o kafelki. Wstała, Rysia nie otworzyła oczu i dalej nic nie mówiła. Nawet nie dogryzła Leonowi, może zamyślona nie zwróciła uwagi, że wrócił? Wyszła do kuchni, przypominając sobie przy okazji jak bardzo jest głodna.
-Wiesz, że ta małpa zaczepia wszystkie psy?- Spytał odczepiając smycz.
-Agresywna jest?- Tego się nie spodziewała jej mała kuleczka, śliczny przytulasek miałby być chuliganem? Zwykłym, niereformowalnym kudłatym bejsbolem?
Leeloo jakby wyczuwając, że Anka myśli o niej, podskoczyła, łapakami oparła się o jej kolana i popatrzyła swej pani prosto w oczy. W czekoladowych, psich oczach zamigotały na chwilkę wesołe iskierki, tak jakby mała wyczuła absurdalne myśli swej właścicielki. Ten szczeniak jawnie się z niej naśmiewał i nawet tego nie krył, stwierdziła zszokowana Anka.
-Nie żebym się czepiał, ale was moje panie już całkiem pokręciło. Wszędzie widzicie czary, zło albo agresję. Powiedziałem, że zaczepia psy a ty już ochoczo obstawiasz wyniki na walkach psów. Bawić się chciała nawet z wielkim, czarnym, co wygląda jak mop. Zagadywała cienkim głosem, wywaliła się na grzbiet, wdzięcznie majtając przy tym łapkami i wyobraź sobie ten flegmatyk nawet kilka razy podskoczył. Mało tego wielkim językiem, tak wielkim, no prawie jak krowi potraktował jej czuprynę.
-Głupio ci teraz? Te twoje teksty to maszyna, on pewnie jest na baterie, bo nie okazuje żadnych emocji. Ciesz się, że jak się już rozkręcił, nie ugryzł cię w tyłek żeby udowodnić, że na prawdę żyje i nawet może się zdenerwować.
-Mówiłem, ja o zabawie a ty znów o agresji.
Leeloo stwierdziła, że dość zaglądania pani w oczy. Nie, dlatego, że nie podobało jej się drapanie za uchem bardziej, dlatego, że zaciekawiło ją szeleszczenie reklamówki i skarby, które pan z niej wyciął.
-To szczeniak normalne, że chce się bawić.- Stwierdziła, myjąc ręce w lodowatej wodzie.
-Bo ty akurat znasz się na szczeniakach i wiesz, co jest normalne a co nie?- Odgryzł się zupełnie nie potrzebnie- Znaleźliśmy ją zaniedbaną na wycieraczce. Wyglądała jak sto nieszczęść wiesz, co ona już przeżyła? Ktoś ją skrzywdził, ale jak mocno możemy się tylko domyślać. To aż dziwne, że tyle w niej zaufania i radości. Nie boi się jest otwarta, dzielna, nasza mała dziewczynka.
-Wiesz w sumie to ważne, musimy chodzić z nią tam gdzie są inne psy, żeby nam nie zdziczała. Ma wyrosnąć na prawdziwą damę.
Wyszła z kuchni żeby spytać Rysię czy chce zapiekankę z pomidorem czy tylko z serem i ze zdziwieniem stwierdziła, że siostra śpi. W ostatniej chwili chwyciła Leeloo za obrożę, która chciała skorzystać z okazji i wylizać twarz śpiącej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz