sobota, 2 sierpnia 2014

Pierwszy upadek

Zawsze zastanawiałam się, czy aktorzy/kaskaderzy przewracający się w filmach uczą się takiego zgrabnego odwracania na bok. Może i się uczą, ale ogólnie rzecz ujmując - mają to we krwi i czynią to intuicyjnie. Skąd to wiem?

Na poranny spacer założyłam sandały. To z pozoru pozbawione sensu obuwie, pozwalało mi wierzyć, że buty zmoczone łażeniem po mokrej trawie wyschną szybciej niż wyschłyby buty sportowe. I gdy już zmierzałyśmy w stronę domu - Sara zmoczona aż po grzbiet, a ja mniej więcej po kolana, za to w mokrych sandałach i z mokrymi stopami, jakieś 2 metry przed nami przebiegł zając. Ot, zwyczajnie przeskoczył z jednej strony asfaltowej ścieżki, którą szłyśmy, na drugą jej stronę. Było z górki, miałam na nogach te cholerne mokre sandały, a Sara szła na długiej smyczy. Udało mi się trochę pobiec - może nawet jakieś 10 wyjątkowo długich kroków. Usłyszałam wypadający z kieszeni telefon, zrobiłam jeszcze krok, czy dwa i przewróciłam się. Przez jedną nanosekundę myślałam o tym, że może właściwsze byłoby wypuszczenie w dłoni smyczy. Ale w tej samej nanosekundzie wyobraziłam sobie, jak obdrapana, w porwanych spodniach biegnę przez wysokie i mokre trawy za Sarą i - w efekcie ostatecznym - zającem; zacisnęłam dłoń mocniej.



Zdumiewające jest jak wiele człowiek jest w stanie zauważyć i rozważyć w tak niedługim czasie, jaki potrzebny jest do gonitwy za zającem. Po pierwsze - gdy tylko przewróciłam się odruchowo podniosłam głowę, żeby widzieć psa i swoją trasę, a po chwili - równie odruchowo - ze ślizgu na brzuchu przekręciłam się na ślizg na boku. Jutro będę fioletow,a no i na razie mogę się pożegnać z sukienkami przed kolano, ale nie wypuściłam smyczy;-)))

Po drugie - wiem, że Sara jest malamutem, czyli jest psem silnym o mocno rozwiniętym instynkcie łownym. Ale w codziennym życiu łatwo się o tym zapomina - ot, duża psina, która co najmniej raz dziennie potrzebuje się przytulić, która uwielbia czochranie i gdy coś się je w jej towarzystwie patrzy wzrokiem, który łamie co wrażliwsze serca. Ale to nie zmienia faktu, że jest silna, że jest psem pierwotnym. Biegnąc nie zawahała się, nie potrzebowała przerwy, by zebrać siły do ciągnięcia mnie za sobą. Po prostu biegła nie zważając na obciążenie na drugim końcu smyczy (a do filigranowych nie należę).


Dużo się dziś nauczyłam. 

P.S. Asiu, czytając w "Psach z piekła rodem" o tym, że psy przeciągnęły Cię ulicą lub przez pole myślałam, że nieco koloryzujesz. Bardzo Cię przepraszam za takie myślenie:-)

P.S. 2. Sara zaliczyła pierwszą wizytę w gabinecie piękności:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz