Pako równa się ciacho.
Ciacho, ciasteczko to potoczna
nazwa przystojniaka.
Przypuszczam, że gdyby Pako był
człowiekiem, jego uroda, styl bycia, przekonanie o własnej wartości, nienaganne
maniery doprowadzałyby kobiety do omdleń, uniesień i zawodów miłosnych, a ta
którą by wybrał, czułaby, że już nic lepszego w życiu spotkać jej nie może.
Nie ma co ukrywać, że ogromną
zasługą w tym jaki Pako jest mamy my – kosmici.
Od małego był uczony kultury i
dobrych manier. Przy powitaniu Pako się kłania, a przy co ładniejszej Pani
wyje.
Co więcej Pako jest szarmancki
nie tylko wobec kobiet ale również dla całej gamy obywateli tego padołu, od pachnących
trawionym stale alkoholem tzw. żuli (którzy u Paka cieszą się wysoką estymą),
przez opalonych, zwykle ogolonych na łyso panów, których średnica karku jest
większa od średnicy przeciętnego mężczyzny, zwanych potocznie „karkami”, po
starsze, przemiłe osoby, które zwykle mówią do Paka wysokim głosem, co
doprowadza go do szaleńczego machania kitą i zamiatania przy okazji wszelkich
okolicznych śmieci.
Poza wyrafinowanym bon ton Pako
ma też nieprzeciętną urodę. Gdyby był mężczyzną, jego owłosiony tors i
kaloryfer na brzuchu można by porównać co najmniej kaloryferem pewnego
Brada P.
Gdy spacerujemy z Don Juanem po
mieście w zasadzie trudno ujść kilka metrów ażeby nie zostać zaczepionym przez
przeróżnych ludzi, którzy albo ukradkiem przyglądają się psu i mówią pod nosem
jaki piękny, jaki słodki, ale niedźwiedź, chciałabym takiego, itd., albo bezpośrednio zwracają się do kosmitów
z pytaniem czy mogą pogłaskać, jaka to rasa, a co to jest malamut itp. po
wytłumaczeniu konkludują „aha taki haski”.
Pako po wstępnym zapoznaniu,
ukłonie i wyciu, albo wykłada się obojętnie na chodnik i karze się podziwiać,
albo przy dużej intensywności głaskania człowieka stara się skoczyć na niego i
dać mu liza w usta, ewentualnie buziaka w noc.
Gdy widzi małe dzieci potrafi
rwać jak szalony po to żeby zalizać dziecko, najlepiej w twarz, ewentualnie
ręce, gdy berbeć dzierży loda, którego Pako też z chęcią by polizał.
W celu utrzymania nienagannej
fryzury Pako ostatnio udał się do fryzjera, czego do dziś nie może darować
kosmitce i w celu zneutralizowania zapachu od tamtego momentu, już kilkukrotnie
lądował w sadzawce, której intensywność zapachu plasuje się w skali Paka 7/10.
Już wkrótce czeka go kolejna
wizyta, gdyż o urodę trzeba dbać, ale kosmitka i Pako mogą mieć co do znaczenia
dbania inne zdania, gdyż efekt mycia, strzyżenia i układania sierści był
powalający.
Od tego momentu Pako był niczym
George C. na rozdaniu Oskarów, reporterzy, wywiady, zdjęcia, zaproszenia na
bankiety do mięsnego, propozycje wakacji na jachcie z suczkami itd.
Co istotne Pako dość przewrotnie
udaje, iż nie zdaje sobie sprawy z wrażenia jakie wywołuje, jak na wysokiej
klasy lowelasa przystało.
Co równie ważne, kosmici są w
zasadzie niezauważani gdy idą z Pako, bo cała uwaga gapiów jest skoncentrowana
na psie. Choć kosmitka zgarnęła parę komplementów typu,” ale fajny pies i pani
też”, „piękny pies ale i pani niczego sobie”, ale należy to do wyjątków.
Powyższe nasuwa wniosek, iż spacer z Pako ma kilkanaście wymiarów, czego
kosmita nie wiedział, gdy podejmował decyzję o adopcji. Ale nie może narzekać,
bo życie nabrało nowego wymiaru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz