Krety w natarciu i nie są to wcale sympatycznie
czeskie kreciki, co krzyczą –ahoj. To jakieś popromienne zawzięte hordy mega kretów,
co przybyły nie wiadomo skąd. Pomimo
intensywnej i zmasowanej inwigilacji nadal nie udało się nam ustalić skąd
napływają te potworki i gdzie ukrywają się sponsorzy tego najazdu, jedyne, co wiemy,
że z pieniądze płyną szerokim strumieniem z zamorskich rajów podatkowych.
Klęską skończyło się wpuszczenie szpiega inaczej
mówiąc kreta w podziemne miasto. Nie wiem co nas zdradziło zbyt puszyste futro,
za długie łapy czy niecierpliwe burczenie Feli. W każdym razie jako kret jest
spalona.
Nie udało się wmieszać w krecią brać, to zmieniłyśmy
strategię, Fela biegała po ogrodzie i udawała głupa. Wariowała i przekonała
prawie wszystkich, że niby już całkowicie straciła zainteresowanie aneksją
naszego terenu przez kopiące mutanty.
Ta głupa słodycz na pysku może zwieść wszystkich,
ale nie podstępne krety. Dlatego Fela dostała zielone światło na działanie
operacyjnie pod kryptonimem „Dopaść kreta” Dziury prawie do Chin, ale krety
wspomagane najnowocześniejszą techniką zdołały się w dosłownie ostatniej chwili ewakuować.
Zmieniłyśmy strategię na: szybko, znienacka, z lotu
ptaka, ale jak na razie nie przyniosła oczekiwanych rezultatów.
Mimo to nie poddajemy się!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz