6 Przed takim postawiono mnie zadaniem - O rudym muzułmaninie, który
maluje piętami i obrazy ożywają.
- Nie mów, że wzięła cię na poważnie- w sumie prawie
nie znała Kici, wiedziała, że jest inna, ale żeby aż tak?
-Pewnie gnała, że mało swoich markowych szpilek nie pogubiła. Przebierała zgrabnymi nóżkami tak, że aż się asfalt zwijał. Może prezes nie lubi pryszczy?
-Jesteś okrutna
-Ja?- Oburzyła się- a opowiadałam jak się chłopaki w pracy założyli, że ona uwierzy we wszystko? Witek stwierdził, że jest głupsza od jego psa.
-Nie opowiadałaś, zwykle skupiasz się na bluzganiu na samą myśl o przyjaciółce – uprzejmie przypomniała
-To słuchaj, Witek wmówił jej, że jego kuzynka wyszła za araba, który zapłacił za nią tyle złota ile ważyła.- Dramatycznie zawiesiła głos
-Też mi rewelacja, stara historia, o kim już tak nie mówili?- Liczyła na coś więcej.
-Tylko cały szkopuł w tym, skąd on to złoto wziął
-Sprzedał wielbłądy? –Rzuciła od niechcenia- Albo ropa na jego kawałku pustyni bije po samo niebo.
-Ale się wysiliłaś. Jego matka, tego muzułmanina puściła się z dżinem. Wiesz tym z lampy, a że długo w niej siedział to taki lekko wypłowiały był to i dzieciak rudy wyszedł. Trochę inny jak na ich warunki. Dzieciak marudny był, ciągle chciał coś nowego, ojca z lampy wyciągał. Taki był upierdliwy i roszczeniowy, że raz wkurzony ojczulek dał synowi takie lanto, że aż mu w pięty poszło.
Leon dostał ze śmiechu ataku duszności, oczy mu mało z orbit nie wyszły.
-No i co dalej?- Teraz to i ona była ciekawa, co będzie dalej
-Po tym laniu dzieciak pięty miał jakieś takie inne, zgromadzenie mocy albo coś w tym rodzaju, a może scheda po ojcu? W każdym razie mógł nimi malować. Na początku to same piłki malował potem auta a jak doszedł do odpowiedniego wieku to i nawet gołe babki, które ożywały na całą noc. Ty wiesz, co to był za talent? Wszystkie kobiety ukryte za zwałami materiału a on, co noc nową golaskę miał, potem stwierdził, że gołe baby to nie wszystko i kasa się by przydała.
-I, co sztabki złota malował?
-Nie, wejście do sezamu. Brał, co chciał a potem obrazek zamalowywał żeby inni się do środka nie dostali. W końcu to jego meta była.
-To, po co mu była kuzynka Witka jak tyle kobiet miał?- Rzeczowo zainteresował się Leon
-Typowy chłop, nic nie rozumiesz. Uczuć chciał. Zresztą nieważne, Kicia nie spytała, to odpowiedzi nie znamy.
-Wszystko pięknie, ale raczej to ona miała dobrą zabawę.
-Nie do końca, godzinę wcześniej położyli na biurku wizytówkę, niby, że do pani redaktor pewnej gazety. Nie minęło pięć minut a Kicia dzwoniła do redakcji chcąc sprzedać mega bombę. Opowiedziała całą historię umierającej ze śmiechu narzeczonej Witka, która ją poinformowała, że już znają temat, reporterzy są w terenie.
-Twierdzisz, że uwierzyła w rudego muzułmanina malującego piętami historie, które ożywają?- To brzmiało tak nie dorzecznie, że przebiło jej historię z płaskonosymi.
-Nie wiem czy historie ożywały, ale babki tak, choć w sumie, kto tam wie jak on je malował i co się z nimi działo.
-Ci twoi koledzy to nieźle muszą w pracy popalać- Leon nie mógł wyjść z podziwu i już było widać, że zastanawia się, komu dalej sprzedać historię.
-Nie obraziła się na was? Ktoś jej musiał w końcu powiedzieć.
-Ciekawe, kto? Dam głowę, że ona cierpliwie czeka na artykuł.
-Biedna dziewczyna- to chyba solidarność jajników, ale zrobiło jej się żal Kici
-Biedna? Ty widziałaś, czym ona jeździ? Ten nasz prezes jest niczym ten arab, zasypuje ją tym, co najdroższe i najlepsze
-Ja nie w tym sensie, zresztą pieniądze jak widać szczęścia nie dają.
-Pewnie gnała, że mało swoich markowych szpilek nie pogubiła. Przebierała zgrabnymi nóżkami tak, że aż się asfalt zwijał. Może prezes nie lubi pryszczy?
-Jesteś okrutna
-Ja?- Oburzyła się- a opowiadałam jak się chłopaki w pracy założyli, że ona uwierzy we wszystko? Witek stwierdził, że jest głupsza od jego psa.
-Nie opowiadałaś, zwykle skupiasz się na bluzganiu na samą myśl o przyjaciółce – uprzejmie przypomniała
-To słuchaj, Witek wmówił jej, że jego kuzynka wyszła za araba, który zapłacił za nią tyle złota ile ważyła.- Dramatycznie zawiesiła głos
-Też mi rewelacja, stara historia, o kim już tak nie mówili?- Liczyła na coś więcej.
-Tylko cały szkopuł w tym, skąd on to złoto wziął
-Sprzedał wielbłądy? –Rzuciła od niechcenia- Albo ropa na jego kawałku pustyni bije po samo niebo.
-Ale się wysiliłaś. Jego matka, tego muzułmanina puściła się z dżinem. Wiesz tym z lampy, a że długo w niej siedział to taki lekko wypłowiały był to i dzieciak rudy wyszedł. Trochę inny jak na ich warunki. Dzieciak marudny był, ciągle chciał coś nowego, ojca z lampy wyciągał. Taki był upierdliwy i roszczeniowy, że raz wkurzony ojczulek dał synowi takie lanto, że aż mu w pięty poszło.
Leon dostał ze śmiechu ataku duszności, oczy mu mało z orbit nie wyszły.
-No i co dalej?- Teraz to i ona była ciekawa, co będzie dalej
-Po tym laniu dzieciak pięty miał jakieś takie inne, zgromadzenie mocy albo coś w tym rodzaju, a może scheda po ojcu? W każdym razie mógł nimi malować. Na początku to same piłki malował potem auta a jak doszedł do odpowiedniego wieku to i nawet gołe babki, które ożywały na całą noc. Ty wiesz, co to był za talent? Wszystkie kobiety ukryte za zwałami materiału a on, co noc nową golaskę miał, potem stwierdził, że gołe baby to nie wszystko i kasa się by przydała.
-I, co sztabki złota malował?
-Nie, wejście do sezamu. Brał, co chciał a potem obrazek zamalowywał żeby inni się do środka nie dostali. W końcu to jego meta była.
-To, po co mu była kuzynka Witka jak tyle kobiet miał?- Rzeczowo zainteresował się Leon
-Typowy chłop, nic nie rozumiesz. Uczuć chciał. Zresztą nieważne, Kicia nie spytała, to odpowiedzi nie znamy.
-Wszystko pięknie, ale raczej to ona miała dobrą zabawę.
-Nie do końca, godzinę wcześniej położyli na biurku wizytówkę, niby, że do pani redaktor pewnej gazety. Nie minęło pięć minut a Kicia dzwoniła do redakcji chcąc sprzedać mega bombę. Opowiedziała całą historię umierającej ze śmiechu narzeczonej Witka, która ją poinformowała, że już znają temat, reporterzy są w terenie.
-Twierdzisz, że uwierzyła w rudego muzułmanina malującego piętami historie, które ożywają?- To brzmiało tak nie dorzecznie, że przebiło jej historię z płaskonosymi.
-Nie wiem czy historie ożywały, ale babki tak, choć w sumie, kto tam wie jak on je malował i co się z nimi działo.
-Ci twoi koledzy to nieźle muszą w pracy popalać- Leon nie mógł wyjść z podziwu i już było widać, że zastanawia się, komu dalej sprzedać historię.
-Nie obraziła się na was? Ktoś jej musiał w końcu powiedzieć.
-Ciekawe, kto? Dam głowę, że ona cierpliwie czeka na artykuł.
-Biedna dziewczyna- to chyba solidarność jajników, ale zrobiło jej się żal Kici
-Biedna? Ty widziałaś, czym ona jeździ? Ten nasz prezes jest niczym ten arab, zasypuje ją tym, co najdroższe i najlepsze
-Ja nie w tym sensie, zresztą pieniądze jak widać szczęścia nie dają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz