środa, 29 października 2014

Jajko, tuńczyk,czekolada. 11. Pobudka.




11. Pobudka




Czapka niewidka- warknęła, Sam sobie jest winien, nie musiał zadawać głupich pytań. Szczególnie, że nie znała wyniku a niepewność rozwalała ją w tej chwili od środka niczym bomba. Jak mogła zapomnieć o teście? Co się z nią dzieje?
-Pytam poważnie- Leon naburmuszył się jak indor.
-Pobudka, śpiący królewiczu czas się zbudzić. Pobudka, czas zrozumieć, że gdy dwoje dorosłych ludzi bawi się w seks to bywają konsekwencje, niekoniecznie takie jakby im odpowiadały. Dzieci nie przynosi bocian, ani nie znajduje się ich w kapuście- Wydarła mu z ręki test.
-Ale- zaczął niepewnie
-I, co powiesz, że nie twoja wina, bo się dobrze nie zabezpieczyłam?!- Wrzasnęła mu prosto w twarz- Wcześniej trzeba było pomyśleć. Z księżyca spadłeś? Nie ma idealnych rozwiązań chyba, że sterylizacja. Jak chcesz to się kurna wykastruj, wydryluj to nie będziesz musiał potem durnych pytań zadawać! –Była wściekła, wypełniona głupią nikomu nie potrzebną złością aż po brzeg. Oczywiście nie na Leona, on był tylko ofiarą, znalazł się w złym miejscu o złym czasie. To była jedna z takich chwil, gdy upuszcza się złą energię a i tak człowiek czuje się jeszcze gorzej, dochodzi, bowiem poczucie winy. Każdy doskonale wie, że nie wolno mu tego robić a i tak wyładowuje się na kimś bliskim, by nie zwariować-I głupoty po świecie nie rozsiejesz więcej!- Dodała załamującym się głosem.
-Czy to znaczy.. -Nie potrafił do końca sformułować pytania. Dzielnie zniósł jej wybuch być może to przez szok. To był pierwszy raz, kiedy na niego tak bezpardonowo nawrzeszczała, zazwyczaj panowała nad emocjami. Może nie całkiem, ale na pewno nie ponosiło jej tak jak dzisiaj.
-Nie, to znaczy, że nie. Możesz spać spokojnie nie tym razem. Fałszywy alarm.- Nie potrafiła się cieszyć, choć właśnie takiego wyniku oczekiwała. Jednak od wczoraj prawie pogodziła się z myślą, że może czas na zmiany. I chyba była rozczarowana.
-To nie tak, wiesz o tym- I on się nie zachowywał się tak, jakby mu kamień spadł z serca.
-Nie rozmawiajmy o tym. Nie było sprawy.
-Dobrze- zgodził się zbyt szybko jak dla niej.
Miała nadzieję, że powie jeszcze coś, czego będzie mogła się chwycić, z czego da się czerpać siłę

- A co za strony przeglądasz? – Zmienił temat- Przecież mieliśmy się wstrzymać z psem- Ledwo to powiedział, zdał sobie sprawę, że to nie najlepszy moment, żeby jej o tym przypominać.
-Wiem na wszystko jest zły moment. Widziałam dziś na mieście te psy, chciałam tylko sprawdzić. –Nie wiedziała, czemu się mu tłumaczy
-Nie powiem ładny pluszak, ale nie dla nas.  My, jeśli się zdecydujemy to na takiego, żeby ze mną biegał. Ten to taki do przytulania i na kanapę, i żeby przed znajomymi zaszpanować.
-Ty to się znasz chłopie na rzeczy, a kucyk to taki mały konik żeby można go było sobie na rączkach ponosić?- Trochę zdążyła poczytać, więc już wiedziała, że te psy to odpalony dynamit w pięknym futrze.
-Mówisz- z zaciekawieniem przyglądał się fotkom na monitorze, a lśniące oczy dobitnie świadczyły, że spodobały mu się te psy.
Kiedyś, gdy nadejdzie odpowiedni czas, wykorzysta to. Właśnie w tej chwili nabrała niezachwianej pewności, że już całkiem niedługo skontaktuje się z fundacją i znajdzie przyjaciela, o jakim marzyła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz