A wiecie, że w Alaskańskim raju czasem są przeprowadzanki??
Ja nie wiedziałem co to są przeprowadzanki. Widziałem, że mama w każdej wolnej
chwili układa wszystko po kolei do różnych walizek i kartonów…najpierw pakowała
wszystko z salonu i kuchni i swoje rzeczy ale wiecie co…moich żadnych nie
pakowała, nawet jak przynosiłem jej piłki…było mi smutno bo myślałem , że mnie
tu zostawi samego…Pakowała potem te wszystkie rzeczy do auto i wracała bez
niczego…w mieszkaniu robiło się coraz bardziej pusto… Mama mnie przytulała i
mówiła, że niedługo się przeprowadzamy i że w sobotę przyjdzie ciocia Jola i
się mną zajmie i zabierze mnie na spacer aby mama mogła zabrać resztę rzeczy
mniejszych oraz meble.
Tak też się stało. W sobotę rano przyjechała ciocia Jola.
Mówiła, że zrobimy sobie fajną wycieczkę i wybierzemy się w góry!! Och jak ja
bardzo lubię góry!! Ale się ucieszyłem! W końcu jestem górskim malamutem! Mama
zapakowała moje rzeczy i pojechałem z ciocią Jolą. Chciałem w końcu zobaczyć
jakies inne górskie malamuty J
Po niedługim czasie jazdy autem dojechaliśmy na miejsce.
Zaczeliśmy spacerować. Uwielbiam biegać po skałkach. Ciocia biegała ze mną.
I wiecie co?? Były tam owieczki….fajne były te
owieczki…chciałem się z nimi pobawić…ale ciocia stwierdziła, że nie jest to
dobry pomysł….i musiałam chodzić na smyczy…potem było jeziorko i sobie trochę
pobiegałem za piłką…uwielbiam piłki…Ciocia jadła kanapki...musiałem się nieźle nastarać aby się podzieliła...
Chodzilismy tak po górach kilka godzin aż w końcu
pojechaliśmy do domu…. Malamutów górski brak…nie mam pojęcia gdzie one się
ukrywająQ
Hmm ale wiecie co człowieki?? To już chyba nie był mój dom!
Nic już tam nie było …pusto….nawet moich misek ani piłek nie było….
Tym razem mama zabrała mnie na wycieczkę…ale tak naprawdę to
nie była wycieczka tylko pojechaliśmy do naszego nowego domku …..nooo moja
człowieczka chyba oszalała…..tam był taki bałagan, że nie da się mieszkać!!
Torby, kartony jedno na drugim, meble to tu to tam….to ja już wolałem stare
mieszkanko…..Tutaj była jedna fajna rzecz…wieeeeeeeelkie okno takie od sufitu
do podłogi gdzie mogłem sobie podglądac co dzieje się na zewnątrz! Suuuperowe
to okno…a za oknem taras i ogródek!!! I
to kolejna fajna rzecz w nowym mieszkaniu!
Mama zaczęła trochę porządkować ten bałagan i przed
wieczornym spacerem było już więcej miejsca.
Następnego dnia poznawaliśmy nową okolicę….nooo musze
przyznać, ze cakiem fajna ta nowa okolica. Zdecydowanie więcej piesełow tu
jest….
W domu też robił się większy porządek z godziny na godzinę i już mogłem nawet biegać i bawić się piłkami. Mama pokazała mi tez
ogródek…tam też mogłem biegać za piłkami…i odpoczywać i biegać…tylko kopać
dołków mama mi nie pozwoliła…hmmm muszę zapamiętać!
Yuuupi! Mam swój nowy alaskański raj!! Teraz z mamą czekamy na gości
J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz