czwartek, 6 marca 2014

Pako i sport.




Pako
Malamut  to zgodnie z definicją książkową zwierze pociągowe, co do zasady, co potwierdziła Pani weterynarz mówiąc, że wolny rytm serca Paka czyni go idealnym do długiego wysiłku.
Pako Kopeć zdaje się myśleć inaczej.
Wprawdzie Pakowi faktycznie zdarza się ciągnąć, ale zwykle polega to na wyrywaniu Pani kosmitce rączek na widok kota, sarny, dzika, reklamówki, ptaszka, weterynarza, szynszyla itp., a gdy przychodzi do ciągnięcia sań, to raczej Pako siedzi a kosmici ciągną.
Nie można jednak chyba nazwać tego sportem.
A co ze sportu, zgodnie z tematem felietonu zwierz uprawia?
Z wcześniej opublikowanych wypowiedzi  wynika, że Pako lubi biegać  przy rowerze.
To jest sport i pies faktycznie biega przy rowerze do czasu, aż postanawia, że dzisiaj już nie lubi, co oznajmia szczęknięciem oraz ugryzieniem Pana kosmitę w napiętą łydkę.
Więc przełaje rowerowe pies uprawia.
Drugą dyscypliną Paka jest pływanie.
Poza wanną, każdy akwen wodny jest celem czworonoga samym w sobie.
Od zatęchłej sadzawki z kilkuletnią rzęsą i żabami wielkości dzika, przez orzeźwiająco mroźny strumyki wszelkie jeziora po słone morza, w tym Bałtyk i inne cieplejsze i „słońsze”.
Gdy w pobliżu jest akwen Pako jest nie do utrzymania, szczególnie w ciepłe dni.
Raz byliśmy wspólnie na majówce nad morzem, w gospodarstwie agroturystycznym (które jako jedno z niewielu akceptowało bydlęta w postaci 30 kg pupilków), w którym znajdowała się urokliwa, nadająca klimatu, od lat nie czyszczona sadzawka.
Przez 4 dni udawało się powstrzymać malamuta od zanurzenia w cieczy swojego futerka, aż zdarzyła się chwila nieuwagi przy pakowaniu samochodu do drogi powrotnej.
Pies pociągnął, smycz puściła, sadzawka gościa przyjęła.
Poza Pakiem, którym był zadowolony, nie tylko żaby nie były zadowolone, ale i reszta ekipy, która musiała znosić bagniste stworzenie wraz z niedającym się zabić aromatem glonów, połączonych z mułem, szlamem i innymi atrakcjami do samej Zielonej Góry.
Zwierz poznał jako pierwsze morze – Bałtyk. Początkowo był nieufny, badał fale, tak ażeby czasem nie dotknęły łapek.
Jednak po kilku próbach jak się przekonał, żwawo pływał unosząc się na falach, prychając jednak za każdym razem gdy lizną słoną wodę.
Morze wg Pako, a przynajmniej Bałtyk, ma taką zaletę, że obok jest mega duża piaskownica, na której można uprawiać biegi, które pies również uwielbia. A więc Pako biegi lubi też, i nie tylko przy rowerze, a najlepiej na gigancie.
Kolejna dyscyplina – zapasy.
Zaczyna się niewinnie od skakania na Pana, przez tarmoszenie, podgryzanie, po powalenie na szczęście na razie Paka przez Pana, a nie odwrotnie.
Co ważne zwykle Pan po zapasach ma kilka siniaków, rys a pies nic.
Gdy natomiast Pan trochę dłużej przytrzyma psa lament jest taki, jakby normalnie krzywdę zwierzęciu ludzie robili, aż Pan nie puści i wtedy Pako od nowa zabiera się do robienia siniaków.
Poza nazwanymi już dziedzinami Pako wymyślił również inne dyscypliny:
- żebractwo  kąsków dla sportu i korzyści,
- lizanie żuli na czas,
- przełaje w śmietniku,
- rolowanie w śniegu,
- otrzepywanie w aucie,
- jazda figurowa kosmitów w błocie,
-i wiele innych, na które przyjdzie czas…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz