środa, 26 marca 2014

Pies, psa, psem, psie*

O tym, że świat nagle wypełnił się ludźmi, którzy Sarę znają, o Sarę pytają i Sarę chętnie głaszczą, już pisałam. Świat wypełnił się także psami, które Sara lubi, toleruje, którym pozwala na poufałość oraz takimi, które ostrzega cichym lub niego głośniejszym warkotem, iż nie życzy sobie ich bliskości. Pączuś, Czester, Ejs i inne mniejsze lub większe psiaki, które witają się z Sarą z daleka machając ogonami, stanowią nowość w naszej codzienności. Bardzo miłą nowość.

A skoro już o nowościach... Czas jakiś temu odezwał się do nas sklep zoologiczny, który zaproponował wypróbowanie jednego ze sprzedawanych przez nich produktu. Nasz wybór, pod długich dyskusjach mailowych z przedstawicielką sklepu, padł na zabawkę, z której korzystać mogą zarówno psy jak i koty. Sara zabawkę testowała także w domu, ale dla osiągnięcia lepszego efektu filmowego, zabraliśmy psa, smakołyk i zabawkę w teren. Efekty zobaczycie tu: pierwszy film, drugi film (ostatnio, z nieznanych mi przyczyn, wklejanie filmów do tekstów nie działa).

Jeśli ciekawi Was, jak z zabawką poradziły sobie koty - zobaczcie :-)

Wracając do psów i wzajemnych relacji międzypsich... W styczniu wybrałam się z Sarą na wspólny, wielopsi, spacer. Wytrwałam 40 minut. I nie, nie dlatego, że tempo marszu było nieodpowiednie lub ludzie mi nie pasowali. Po prostu Sara doszła do wniosku, że obrazą dla niej jest wędrowanie na końcu lub w środku grupy i nieustająco forsowała się na czoło pochodu. Po drodze mijałyśmy ludzi (bezkonfliktowo) i inne psy (a tu już bywało różnie). Po 40 minutach uporczywego ciągnięcia i warczenia na mijane psy (bo jest zadanie do zrobienia, a one - te inne psy - próbują ją rozproszyć), z uwagi na stan nadużycia moich rąk, skręciłam na nieużywaną parkową ścieżkę.

 Włączony tryb mijania :-)

Kolejny spacer upłynął w milszej atmosferze. Może dlatego, że od razu wysunęliśmy się do przodu? I to w zacnym towarzystwie Mellow, która z radością penetrowała wszelkie okoliczne błotka i kałuże. Tempo obydwie (Mellow i Sara) narzuciły bardzo konkretne - często musiałyśmy, my Eskimoski, odwracać się i wołać do idących nieco dalej inicjatorów marszu, w którą stronę, wg ich pomysłu, powinnyśmy się skierować.

Powitanie z Yukim, Mellow zapewne wita się indywidualnie:-)

Na spacerach, w których uczestniczyło mniej psów, udało się nam być kilka razy. Jakiś czas temu spotkaliśmy się z Mellow i Yukim (oraz ich Eskimosami) na wybiegu.

Yuki
 Mellow
 Sara

Nie odważyliśmy się wówczas odpiąć Sary ze smyczy. Wróciliśmy na wybieg dzień później i uwaga, uwaga:


Kolejna okazja do wspólnego spaceru wydarzyła się w minioną sobotę. W Parku pojawili się Mellow, Yuki, Bafi oraz ich ludzie. Powitanie czterech malamutów w centralnym miejscu parku spowodowało nagłą pustkę wokół nas. Mimo, że wcześniej deptak pełen był ludzi. Gdy już psy powitały się tak jak trzeba, powędrowaliśmy wzbudzając zainteresowanie (dorosłych), prowokując do zachwytów (głównie dzieci - Mamo, Tato - wilki!) oraz skłaniając rodziców do tłumaczenia pociechom, że widziane psy to husky. Padło nawet pytanie - gdy nie zdzierżywszy jednej z radosnych interpretacji objaśniłam pewnej rodzinie, że to jednak nie husky - czy malamuty to odmiana husky'ch. Odebraliśmy widzów parkowym tancerzom, bo mamutki ponownie musiały ustalić kto w gromadzie jest ważniejszy. Odeszliśmy na wybieg, gdzie okazało się, że psy są średnio zainteresowane bieganiem, a Sara - spuszczona ze smyczy - wobec przepychanek między Yukim a Bafim, rozdzieliła karne capnięcia, gdyż porządek musi być.

Sara i Bafi
 Mellow i Bafi

Na linii kontaktów kocio-psich unormowało się. Sara nadal jest zazdrosna o to, że koty jedzą, ale gdy do nich podchodzi zdarza się je polizać, lekko dotknąć nosem, zrobić "noski-noski". Gdy podchodzi do kotów, w chwili, w której te, z sobie jedynie znanych powodów, nie życzą jej bliskości, zostaje osyczana, a w sytuacjach wyjątkowej natarczywości otrzymuje cios w kufę, po którym to ciosie odchodzi w wyrazem lekkiego oszołomienia, ale i spokoju. Widoczne uznała, że taki jest koci kod komunikowania.

Czekamy z lekkim niepokojem na ciepłe dni. Już zarezerwowałam w czerwcu czas na wyjazd na Mazury - mam nadzieję, że Sara jest z tych psów, którym pływanie sprawia przyjemność. Miesiąc temu jeziora były jeszcze zamarznięte i głównie korzystałyśmy w urody lasów.





* Wpis został stworzony na życzenie moderatorek, które uznały, że kocio-kwik.blogspot.com nie wystarcza ;-)

----------------

Dopisek po sugestii Zu. Na zdjęciu widać Saszkę w wieku kilkunastu miesięcy oraz Sarę, około dziesięcioletnią. Po lewej husky, po prawej malamut.

3 komentarze:

  1. Piękny wpis,dodałabym jeszcze zdjęcie Sary z Saszką,dla porównania malamuta z huskym ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech się Sara lansuje i tu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zu - dzięki za podpowiedź, dodałam:-)

    Cynthia - masz rację:-)

    OdpowiedzUsuń