Z ulgą stwierdziła że mówił prawdę, ból
nie był już tak dokuczliwy. Wprawdzie nie minął całkiem, ale
teraz potrafiła sobie z nim poradzić.
-Kolczatko nie
wierzysz ale wyjątkowo ci do twarzy z
takimi szpikulcami- Zaśmiał się przewracając ją ostrożnie na bok -Teraz
niestety bierzemy się do brudnej roboty. Nie lubię tego strasznie ale co mam z tobą zrobić?
Była twarda, nie znał drugiej tak
wytrzymałej kobiety. Z drugiej strony doskonale wiedział, że jeśli tylko zechce i poszpera w
pamięci znajdzie w niej całe tabuny równie dzielnych i wytrzymałych pań. Ileż
to razy zachwycał się hartem ducha prawdziwych bohaterek, podziwiając i
jednocześnie zazdroszcząc? Dziś niespodziewanie
znowu ogarnęła go ta sama niepokojąca mieszanka uczuć. Specyficzna pacjentka potrafiła ze zdumiewającym niewytłumaczalnym spokojem podejść do własnego cierpienia. Nawet on sam
pozwoliłby sobie na jęki czy syczenie co tam klął by tak że uszy by więdły, pomstując na cały
świat i swojego pecha. Ona milczała zaciskając tylko
popękane usta.
Zamoczył pas prześcieradła w
przyniesionej przez Hana wodzie i położył na jednej z z sinych pręg.
Dziewczyna w odpowiedzi na jego zabiegi zacisnęła tylko zęby, nawet
nie syknęła drażniąc
go swym opanowaniem. Drżała jak liść na
wietrze w chwili gdy z bólu powinna wyć jak ranne zwierze. Nie
była zwykłą przedstawicielką swego ludu, jej ciało latami było poddawane katorżniczemu treningowi. Dobrze
zarysowane twarde jak kamień mięśnie dobitnie świadczyły że była szybka i silna. Był niemal pewien że uczono ją jak radzić
sobie z bólem tylko
czy jakiekolwiek ćwiczenia mogą przygotować na to co ją spotkało? Miał wątpliwości,
co do skuteczności tego typu technik, on w każdym razie nie znał takiej. Gdyby była kimś innym pomyślałby że jest zabójczynią
albo szpiegiem.
-Najpierw zajmiemy się tymi bez ropnych ozdób. Nie chcemy sobie zapaprać tej sinozielonej malowanki,
prawda? Zadziwiającą z was rasa, wyjątkową. Jestem pełen podziwu.
Jeśli źle podejrzewam wyprowadź mnie z błędu. Myślę że oni przeżyli. Okrutni
oprawcy, bestie które chciały cię zabić, darowałaś im życie?
Naturalną koleją rzeczy świat się zmieniał, przechodził transformację, ale żeby aż tak? Okazuje się,
że nie tylko jego wywabiono z kryjówki. Brał pod uwagę wiele opcji i za
każdym razem wychodziło mu, że nie jest możliwe,
że przez zwykły przypadek spotkał przedstawicielkę Werian, po za ich
terytorium. I to jeszcze tak daleko od ich enklawy.
Przedstawiciele jej ludu nie utrzymywali z ludźmi żadnych kontaktów,
zresztą z nikim nie utrzymywali kontaktów ani handlowych ani żadnych innych,
ignorowali świat. Od
podpisania traktatu nie słyszał o żadnym wyjątku od tej reguły aż do
dzisiejszego dnia. Prawie od zawsze
kisili się we własnym sosie, mieli zresztą ku temu zrozumiałe dla niego powody.
-Tak.
Nie miała
ochoty o tym mówić, to było zbyt traumatyczne wspomnienie
by do niego wracać. Próbowała mimo złości, cierpienia i bólu zapomnieć, żyć dalej. Patrzył na nią i widział rozbity ma
miliony drobnych kawałków dzban a jednak znalazła w sobie siłę by zebrać te
drobiny do kupy i pokleić. To była prawdziwa siła. I już wiedział, że nigdy się
nie przyzna, że zauważył jak duże pozostały blizny i że nie wszystkie kawałki
są do siebie idealnie dopasowane, oczywiście nie myślał o ciele tylko o jej
duszy.
-Masz tyle
siły, mogłaś ich spalić na popiół jednym mrugnięciem powieki. Mogłaś zamienić
ich mózgi w galaretkę agrestową, a pozwoliłaś by cie skrzywdzili, dlaczego? Co
powstrzymało cię przed samoobroną?
Zupełnie nie
mógł zrozumieć jej postępowania. Ona, która wyprzedzała swoich oprawców wiedzą o dobre kilka
stuleci, uzbrojona, bo przecież nigdy nawet teraz nie była bezbronna pozwoliła
się rozdeptać przypadkowym robakom.To
wszystko nie trzymało się kupy, musiała mieć istotny powód
by tak to rozegrać. Opuściła swoich tego był pewien i mógł za to ręczyć głową w konkretnej i podniosłej misji,
na tyle ważnej że była skłonna poświęcić własne życie. Zrezygnowała z walki w imię, czego, wyższych celów? Totalny bezsens. Życie jest
największą wartością, co mogło być na tyle ważne że o tym zapomniała? Nie miał pojęcia, nawet mglistej hipotezy.
-Przysięgliśmy.
Nie pamiętasz przecież mamy traktat ludów, nie chciałam go naruszyć by nie
zaognić sytuacji. Nie teraz..
Zamknęła oczy
jakby się bała że za dużo z nich wyczyta. Niepotrzebnie, on tak
naprawdę nie chciał wiedzieć tylko z przyzwyczajenia
analizował sytuację. Zupełnie
niepotrzebne mu były nowe tajemnice i komplikacje. Nie chciał się już mieszać w
sprawy wielkie i ważne.
-Oni mogli cię
zabić. Co tam, oni zamierzali z premedytacją cię zabić i
to cud że się im nie udało sprawy doprowadzić do końca.
Takie bestialskie wybryki zawsze
wyprowadzały go z równowagi. I nie ważne kto był ofiarą a kto oprawcą, zło było
złem i należało je bezlitośnie
tępić jak chwasty. Nie
chciał zaakceptować faktu że ludzie potrafią i co gorszą chcą odnajdywać w
sobie tak wielkie pokłady zła. Jeśli zaś kiedyś się z tym pogodzi to będzie oznaczało, że jego istnienie
pozbawione jest jakiegokolwiek sensu.
-Przysięga
mówi poza terytorium nie użyjesz mocy.- Nieudolnie i to tak że aż poczuł się wręcz
urażony że go nie docenia, ukrywała
motywy swego działania. I całkiem
niepotrzebnie próbowała pozować na bezbronną. Czyż on nie wiedział że potrafiła
w ciągu kilku sekund zgromadzić w skórze ładunek elektryczny zdolny porazić
dorosłego mężczyznę na śmierć? Nie bardzo wiedział jak to wszystko
rozgrywa się technicznie w jej organiźmie ale założył że podobnie jak u
węgorzy. Spojrzał na dziewczynę w żadnym wypadku nie przypominała ryby, zrobiło
mu się nawet głupio że przyszło mu do głowy takie porównanie.
-Zadziwiacie
mnie nieustanie, skatowali cię bez
litości a ty nie chciałaś się obronić a potem zemścić? Nawet tak
sponiewierana mogłaś jeszcze wiele.
Otworzyła
oczy, zieleń tęczówki zmatowiała dziwnie drgając, niczym wir
na niespokojnej rzece, wiedział że tym razem to nie była gorączka. I od razu pożałował, że zadał jakiekolwiek pytanie,
równie dobrze mógł wsadzić palce w futrynę i trzasnąć z całej siły drzwiami.
Teraz już wiedział, że stoi po kolana w bagnie i nie wyjdzie z tego bez
szwanku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz