Energicznie pukanie do drzwi
przypomniało mu o upływie czasu.
-Wejdź
Wiktorze.
-Panie skąd
wiedziałeś że to ja? - Spytał chłopak łapczywie łapiąc
oddech.
-Tak pędziłeś
po tych schodach, że się zasapałeś jak parowóz. Słychać cię pewnie w
całym zamku. Swoją drogą muszę to przyznać na schodach osiągasz godne podziwu szybkości. Zaimponowałeś mi chłopcze.
Wiktor był lekko rozczarowany, miał
nadzieją że przybysz widzi przez ściany, albo czyta w umysłach ludzi. Tak
prozaiczne wytłumaczenie nie pasowało do bezgranicznego uwielbiania jakim już
obdarzył Opiekuna.
-A co to
takiego ten par coś tam? –Dopytywał mając nadzieję, że to coś tajemniczego a zarazem magicznego.
-Oj Wiktorze
długo by opowiadać, ale jeszcze nie czas na taki zajmujący temat. Sami niedługo
do tego dojdziecie, albo może podpatrzycie u mądrzejszych.
Te kwestie pewnie będą zajmować twoje prawnuki, albo i
nie.
-Pan mi dobrze
życzy.
Wyrostek uśmiechnął się na myśl o
żonie, rodzinie. Był już w tym wieku że dziewczyny miały ogromny wpływ na szybsze bicie jego serca i
nie przespane noce. Chętnie oglądał się za spódniczkami skrycie marząc, to o wielkich podbojach
to dla odmiany o słodkiej miłości do tej jedynej wyjątkowej dziewczyny. Do tej
pory jeszcze nigdy nie udało mu się
skraść nawet niewinnego buziaka. Bieda skutecznie ograniczała jego możliwości,
rodzinę trzeba z czegoś utrzymać. A i urody słodkiego amanta nie miał.
-Lubisz biegać
Wiktorze?
Oderwał chłopaka, od rumianych policzków choć chyba
bardziej od mocno zarysowanych pod białą lnianą koszulą krągłości wiecznie uśmiechniętej pokojówki królowej. Zazdrościł mu tej młodzieńczej,
bezkrytycznej fascynacji i namiętności, które targały młodym ciałem. On te
wszystkie wzloty i emocje miał już za sobą bezpowrotnie i nieodwołalnie. Pozostał
mu tylko żal, że wtedy, kiedy mógł ulegać fascynacjom, emocjonującym, erotycznym
uniesieniom nie czerpał szczęścia garściami, co tu gadać był zapatrzonym w
siebie bufonem.
-Oj tak panie
byłem najszybszy w naszym zaułku. Krótka co prawda to ulica, a i dziura na
dziurze ale dogonić mnie nikt nie mógł.
Dumnie wypiął
chudą pierś. W końcu miał się czym pochwalić wiedział że to zbyt mało by zaimponować Opiekunowi ale
jemu samemu od razu poprawił się nastrój. Nie był najgorszy, nie był ciamajdą.
-To dobrze się
składa bo moje psy lubią sobie pobiegać.
Był naprawdę zadowolony właśnie
znalazł rozwiązanie jednego ze swoich najważniejszych problemów. Psy muszą być zadbane, gdy on będzie uganiał się za
upiorami z przeszłości.
Za to na twarz
Wiktora wpełza trupio biała kolorystyka. Jeszcze przed momentem cieszył się że
ludzki to pan, nie bije, nie wyzywa i że to prawdziwe szczęście dla niego pracować. A teraz oczami wyobraźni
widział już siebie jako przekąskę tych włochatych potworów. Nie mógł sobie
darować że głupi je w kuchni drapał za
uchem. Dobre chwile
w jego życiu trwały stanowczo za krótko. To koniec nie ucieknie, nie uratuje
skóry a nawet nie uszczypnął w tyłek pokojówki.
-Nie Wiktorze
nie skończysz w psiej misce. One nie gustują w ludzkim mięsie i wbrew pozorom
są łagodne i przyjazne. –Rozbawił go ten chłopak swoimi niedorzecznymi obawami.
Wiktor odetchnął z
ulgą, głośnowypuszczając powietrze z płuc. Potem się zreflektował, i spłoszył nie było dobrze
zdradził się pokazał słabość i strach. To niebezpieczne w służbie u możnych
ludzi. Policzki zapłonęły gorącą czerwienią ale nie mógł już nic zrobić by naprawić swój błąd..
-Będziesz z nimi biegał by rozprostowały łapy. One
bardzo to lubią, gdy się nudzą mają głupie pomysły a do tego nie możemy
dopuścić. Z drugiej strony nie chcę by się zapasły i zamieniły w kanapowce, a
jak moja kąpiel?
-Będzie za dwa
kwadranse panie.
Zbolałym głosem odrzekł młody służący, nerwowo drapiąc się po łydce. Mocno się
zafrasował perspektywą długich biegów z psami, po 14 godzinach wyczerpującej i ciężkiej służby. Może i był młody i na dodatek silny ale nawet on musiał kiedyś spać, potrzebował kilku
godzin by się zregenerować. Wiedział że na tak wysokich obrotach nie pociągnie
zbyt długo, straci jedyne co posiada
cennego, zdrowie. Jednak zbyt
bał się Opiekuna by mu o tym powiedzieć po tym co widział i przeżył w zamku nie oczekiwał już
zrozumienia. Dla możnych był tylko kawałkiem mięsa które w milczeniu
i pocie czoła ma spełniać ich zachcianki to była to beznadziejna sytuacja, taka bez wyjścia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz