niedziela, 29 grudnia 2013

29.12 Wędrowiec, ostatni odcinek w tym roku...


             Łaźnia na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniła, pozostała dokładnie taka sama jak ją zapamiętał. Może wymieniono niektóre drewniane elementy, ale od ostatniego remontu upłynął szmat czasu. Nie ważne, to nie miało żadnego znaczenia, grunt że jest gdzie się wykapać. Zanurzył dłoń i sprawdził temperaturę wody, była ciepła ale nie za gorąca, taka jak lubił. Taka mała, nic nieznacząca rzecz a potrafiła poprawić mu humor. Marzył od kilku dni o tym żeby w spokoju i ciszy wygrzać zmęczone stare kości. Gdy ścigał spodnie usłyszał dziewczęcy głos.
-Panie czy życzysz sobie jeszcze czegoś?
            Nie zauważył jej wcześniej, dopiero teraz gdy się odezwała zdał sobie sprawę że nie jest sam. Skrępowany obecnością obcej dziewczyny której w żadnym wypadku nie powinno tu być wciągnął szybko spodnie na tyłek. Nie cierpiał takich momentów gdy ktoś przyłapywał go w sytuacjach które zaliczał do intymnych. Ta na pewno należała do takich, świecił tyłkiem przed młodą nieznaną sobie dziewczyną. Dobry nastrój natychmiast prysł, już nie cieszyła go balia ciepłej wody i wizja wygrzania kości. Zaniepokoił się, nigdy wcześniej nie przeoczył czyjeś obecności,  pozwalało mu to spokojnie sypiać bez obawy że zaskoczy go wróg. Będzie musiał bardziej uważać na plecy, jeśli chce przeżyć tę przygodę. Może się faktycznie się zestarzał, zdziadział a być może przecenił swe siły. Żadna z tych opcji nienapawała optymizmem, aczkolwiek każda była by naturalną koleją rzeczy. Był wybrykiem natury i nawet on nie wiedział dokładnie czego  może spodziewać się po swej biologicznej obudowie ani po mózgu. Lubił się łudzić że ciało to tylko nic nie znaczący dodatek, banalny rekwizyt, pudełko na duszę.
           Była niską, przygarbioną, popielatowłosą dziewczyną o zupełnie przeciętnej niczym nie wyróżniającej się urodzie. Plecami przywarła do zimnej kamiennej ściany, w dłoniach trzymała pusty cebrzyk, głowę zwiesiła i wpatrywała się w mokrą plamę na podłodze. Drżąc z zimna i strachu czekała na rozkazy.
-Są czyste ręczniki jest mydło, jesteś wolna. Nie potrzebuję cię tutaj i nie wiem co tu jeszcze robisz.-Zwrócił się do niej zbyt szorstko, rozdrażniony niechcianym towarzystwem. Wyraźnie zaznaczył że nie życzy sobie wesołych i wyzwolonych panienek do wspólnej kąpieli. Co prawda ta nie wyglądała zupełnie na jedną z takich dziewczyn ale i tak nie powinno jej tu być.
-Tak panie.
Szorując plecami po wilgotnej ścianie wycofywała się do wyjścia, niezdarnie próbując ukryć swój strach.
-Czekaj chwilę. Powiedz mi tylko jedno, kto nanosił wody?
         Zrobiło mu się głupio że tak obcesowo i z pańska potraktował dziewczynę. Ona tylko wykonywała czyjeś polecenia, ciężko pracowała, nie chciała zrobić niczego złego. Była maleńkim nic nie znaczącym trybikiem w wielkiej konstrukcji. Pracowała ze świadomością że w każdej chwili może stracić pracę, praktycznie każdy mógł ją zastąpić. Ostatnie czego by chciała to rozzłościć Opiekuna. Źle to wszystko wyszło nie mógł się wyżywać na bezbronnej dziewczynie tylko dlatego że był zmęczony i rozdrażniony i zgniuśniały.
Patrząc na chudą, żylastą nastolatkę zaczął podejrzewać  że była tu od cięższych prac. Bardzo jej zależało na tej posadzie.
-Ja panie. -Odpowiedziała cichutko, ledwo otwierając usta. Przygarbiła się jeszcze mocniej, usilnie zastanawiając się co zrobiła źle. Nie wiedziała czym naraziła się na gniew i jakiej spodziewać się kary.
              Widział aż nazbyt dobrze brzydkie, popękane a niektóre nawet ropiejące bąble na jej dłoniach. Ciężko harowała na swój marny kawałek chleba, zrobiło mu się jej żal. Nie zmienisz świata masz tylko czuwać by nie stał się gorszy niż wcześniej czy nie tak go uczono? Ludzie to tylko pionki które będziesz mijał nie angażując się emocjonalnie, czyż nie słyszał tego tysiące razy? Patrząc na ręce tej dziewczyny jej szarą ze strachu twarz wiedział że to bzdury, zawsze to ludzie byli najważniejsi. I to nie królowie wodzowie czy generałowie byli powodem dla którego istnieli Wędrowcy tylko właśnie tacy jak ona potrzebujący wsparcia i nadziei.
-Od jutra ma to robić ktoś silniejszy.
-Panie ja jestem silna i szybka! -Skuliła się jakby w oczekiwaniu ciosu- Panie nie zwalniajcie mnie, ja muszę pracować!
-Ależ ja cie nie zwalniam. Od jutra jesteś odpowiedzialna za to bym zawsze miał do dyspozycji czyste ręczniki i mydło. Bardzo ważne jest by temperatura wody była odpowiednia, dziś jest w sam raz. Idź do ochmistrzyni i powiedz że ma ci przydzielić parobka do pomocy. Od jutra ma ci płacić dodatkowo talara, w końcu awansowałaś.
           Dziewczyna padła na chude kościste kolana, aż zadudniło. Musiała się przez swój nierozważny czyn dorobić na  kamiennej nierównej posadzce  niezłych siniaków, byle tylko sobie kolan nie uszkodziła, pomyślał wystraszony jej gwałtowną reakcja. Z zalęknionych oczu  służącej uciekły dwa niekontrolowane strumienie łez.
-Dziękuje panie, jesteś taki dobry- Łkała wzruszona, zapominając o strachu.
-Wcale nie jestem dobry. A i za pamięci masz dostać suknię jak inne służące, a teraz zostaw mnie samego.
Nie chciał takich reakcji, krępowały go a ponadto miał świadomość że wcale na nie zasłużył na to by ktoś padał przed nim na kolana.
-Tak panie- wyszła prawie bezszelestnie.

3 komentarze:

  1. Witam.Ja proponuję wydrukować w całości te opowieści o Wędrowcu....byłoby super....pozdrawiam i już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka.Wszystkiego dobrego w Nowym Roku i mnóstwo pomysłów na dalsze przygody Wędrowca....

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja namawiam Jolę na e-booka i może mi się to namawianie uda. Sama czytam czekając na kolejne odcinki. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak na razie cieszę się że czekacie na dalsze odcinki a obiecuję że podkręcę akcję tak że nie będzie można przewidzieć co dalej ;)

    OdpowiedzUsuń