-Mogłem się tego domyśleć dwie kokoty zbyt jurnego króla. A więc moje
panie daje wam czas do jutra, hmm.. do południa by się stamtąd wyprowadzić. Nie
interesuje mnie gdzie, ani jak. Pewnie Bonifacy kogucik czupurny ulokuje was w
jakimś dogodnym miejscu. Nie wiem, jego problem, jego małpy jego cyrk.
Biesiadnikom apetyt już dawno umknął w siną dal. Wielu
nawet miało pewność że nawet najmniejszy kęs mógłby ich udusić, bo przecież nic nie może prześlizgnąć się przez ściśnięte jak imadłem gardło.
Ucho Wędrowca
wyłowiło dźwięki diametralnie różniące się od innych głośne sapanie,
odchrząkiwania i jakby odgłos intensywnego myślenia. Nie chodziło tutaj
bynajmniej o ratowanie swojej skóry czy prób wyjścia zwycięską ręką z
konfrontacji z niespodziewanym gościem. Myśli tej kobiety zajmowało coś
zupełnie innego.
-Droga hrabino
nie wiem czego tak zachłannie wypatrujesz na tym gobelinie. Dziury nie
wypaliłem, zaręczam. Jeśli dopiero teraz zauważyłaś jak wymyślne sztuczki są domeną tych pastereczek i tak mocno cię to zafrapowało to możesz
przyjąć pod swój dach te dwa bezdomne termofory łoża królewskiego. Zdradzę ci w
tajemnicy że one mają jeszcze bogatszy repertuar, jak będziesz miła i szczodra
to może cię czegoś nauczą.
Hrabina
nerwowo zagulgotała i czerwona jak burak spuściła powieki. Na wszelki wypadek siedziała nieruchomo by
nie sprowokować następnych komentarzy.
- Bonifacy czy
komnata Opiekunów jest przygotowana na moje przybycie? Znając twoją
impertynencje nie spodziewam się po tobie niczego dobrego, niestety. Dlatego
jeśli nie dopatrzyłeś sprawy, to szybko się o to postaraj skowroneczku. Nie
chciałbyś widzieć mojego gniewu, uwierz mi na słowo..
Najwyższa pora by
zadbać o właściwe zakwaterowanie, był zmęczony przez kilka ostatnich dni
pokonał bardzo długą drogę. Nie był już niecierpliwym wybuchowym młodzieniaszkiem, miał świadomość, że wcale nie musi się
śpieszyć i naciskać
by uzyskać informacje. Jeszcze będzie
miał czas i sposobność by wyrwać z tych ludzi każdą tajemnicę, nawet taką o
której już dawno zapomnieli.
-Panie czy
mogę spytać jaki jest cel Twojej wizyty w naszym królestwie?
Królowa
zaniepokojona przebiegiem sytuacji chciała choć na chwile odwrócić uwagę przybysza w stronę żywo interesujących
ją zagadnień. O ile wcale nie interesował jej los męża zrobiłaby wszystko by
zapewnić bezpieczeństwo córce. Policzył jej to na plus, za grosz nie ufał kobietom, które nie stawiały własnych
dzieci na pierwszym miejscu.
-Przeznaczenie
królowo. Jego pokręcone ścieżki zbiegają się nie wiadomo czemu tutaj. Wszystkie
karty wyłożę na stół w odpowiednim czasie, na razie niech trwa przedstawienie.
Z natury nie jestem wylewny więc musicie uzbroić się w cierpliwość.
-Panie czy
przyjechałeś przejąć królestwo?
Królowa była wytrwała. Jej sen
na jawie nie był tak głęboki jak myślała. Wystarczył jeden impuls by próbowała
przejąć kontrolę nad swoim życiem. Przestała być bierna, chciała się dowiedzieć się, co przyniosą następne dni. Niespodziewanie dla siebie samej przypomniała sobie radość z długich dysput prowadzonych
z doradcami ojca. I to że chciała inaczej żyć, że kiedyś miała plany, wizję na przyszłość.
-Nie
interesują mnie stołki, nawet tak wygodne jak ten ten egzemplarz. I choć
kucharza macie przedniego co byłoby jakimś argumentem za pozostaniem w tym
gniazdku, to muszę cię rozczarować pani, to nie
jest celem mej wędrówki. A propos kucharza, ten kto by wpadł na genialny pomysł
dosypania mi trucizny do jedzenia. W ramach rozwiązywania trudnych problemów,
sam skonsumuje na moich oczach ten nafaszerowany posiłek. Tak Bonifacy zmuszę
cie nawet do wylizania talerza. Więc myśl co zrodziła się pod twym czerepem
prędko przyduś, dla swego własnego dobra.
Król miał w oczach wypisaną rządzę mordu Wędrowiec nie był pewny czy to dobry
ruch uprzedzać, że zna jego zamiary. Może lepiej byłoby pozwolić by ten
zarozumialec popełnił błąd?
-Panie jeśli
nie interesuje cię tutejsza władza, to czy chcesz wymienić króla?
Kobieta delikatnie głaszcząc perły nie
ustępowała. Król patrzył z niedowierzaniem na żonę, nie znał jej od tej
strony. Dla niego była cichą przestraszona kurką, z obojętnością przyjmującą
jego wolę i wszelkie upokorzenia. Kobieta którą manipulował niczym szmacianą
kukłą. Uważał że była bezbarwna i pozbawiona rozumu. Jeszcze kilka dni temu
myślał że pozbędzie się jej po cichu i bez problemu, dziś już nie był tego taki
pewny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz