niedziela, 1 grudnia 2013

01.12 Czy Wędrowiec polubi faworyty króla?



-Mogłem się tego domyśleć dwie kokoty zbyt jurnego króla. A więc moje panie daje wam czas do jutra, hmm.. do południa by się stamtąd wyprowadzić. Nie interesuje mnie gdzie, ani jak. Pewnie Bonifacy kogucik czupurny ulokuje was w jakimś dogodnym miejscu. Nie wiem, jego problem, jego małpy jego cyrk.
      Biesiadnikom apetyt już dawno umknął w siną dal. Wielu nawet miało pewność że nawet najmniejszy kęs mógłby ich udusić, bo przecież nic nie może prześlizgnąć się  przez ściśnięte jak imadłem gardło.
Ucho Wędrowca wyłowiło dźwięki diametralnie różniące się od innych głośne sapanie, odchrząkiwania i jakby odgłos intensywnego myślenia. Nie chodziło tutaj bynajmniej o ratowanie swojej skóry czy prób wyjścia zwycięską ręką z konfrontacji z niespodziewanym gościem. Myśli tej kobiety zajmowało coś zupełnie innego.
-Droga hrabino nie wiem czego tak zachłannie wypatrujesz na tym gobelinie. Dziury nie wypaliłem, zaręczam. Jeśli dopiero teraz zauważyłaś jak wymyślne sztuczki są domeną tych pastereczek i  tak mocno cię to zafrapowało to możesz przyjąć pod swój dach te dwa bezdomne termofory łoża królewskiego. Zdradzę ci w tajemnicy że one mają jeszcze bogatszy repertuar, jak będziesz miła i szczodra to może cię czegoś nauczą.
Hrabina nerwowo zagulgotała i czerwona jak burak spuściła powieki.  Na wszelki wypadek siedziała nieruchomo by nie sprowokować następnych komentarzy. 
- Bonifacy czy komnata Opiekunów jest przygotowana na moje przybycie? Znając twoją impertynencje nie spodziewam się po tobie niczego dobrego, niestety. Dlatego jeśli nie dopatrzyłeś sprawy, to szybko się o to postaraj skowroneczku. Nie chciałbyś widzieć mojego gniewu, uwierz mi na słowo..
            Najwyższa pora by zadbać o właściwe zakwaterowanie, był zmęczony przez kilka ostatnich dni pokonał bardzo długą drogę. Nie był już niecierpliwym wybuchowym młodzieniaszkiem, miał świadomość, że wcale nie musi się śpieszyć i naciskać by uzyskać informacje. Jeszcze będzie miał czas i sposobność by wyrwać z tych ludzi każdą tajemnicę, nawet taką o której już dawno zapomnieli.
-Panie czy mogę spytać jaki jest cel Twojej wizyty w naszym królestwie?
Królowa zaniepokojona przebiegiem sytuacji chciała choć na chwile odwrócić  uwagę przybysza w stronę żywo interesujących ją zagadnień. O ile wcale nie interesował jej los męża zrobiłaby wszystko by zapewnić bezpieczeństwo córce. Policzył jej to na plus, za grosz nie ufał kobietom, które nie stawiały własnych dzieci na pierwszym miejscu.
-Przeznaczenie królowo. Jego pokręcone ścieżki zbiegają się nie wiadomo czemu tutaj. Wszystkie karty wyłożę na stół w odpowiednim czasie, na razie niech trwa przedstawienie. Z natury nie jestem wylewny więc musicie uzbroić się w cierpliwość.
-Panie czy przyjechałeś przejąć królestwo?
               Królowa była wytrwała. Jej sen na jawie nie był tak głęboki jak myślała. Wystarczył jeden impuls by próbowała przejąć kontrolę nad swoim życiem. Przestała być bierna, chciała się dowiedzieć się, co przyniosą następne dni. Niespodziewanie dla siebie samej przypomniała sobie radość z długich dysput prowadzonych z doradcami ojca. I to że chciała inaczej żyć, że kiedyś miała plany, wizję na przyszłość.
-Nie interesują mnie stołki, nawet tak wygodne jak ten ten egzemplarz. I choć kucharza macie przedniego co byłoby jakimś argumentem za pozostaniem w tym gniazdku, to muszę cię rozczarować pani, to nie jest celem mej wędrówki. A propos kucharza, ten kto by wpadł na genialny pomysł dosypania mi trucizny do jedzenia. W ramach rozwiązywania trudnych problemów, sam skonsumuje na moich oczach ten nafaszerowany posiłek. Tak Bonifacy zmuszę cie nawet do wylizania talerza. Więc myśl co zrodziła się pod twym czerepem prędko przyduś, dla swego własnego dobra.
Król miał w oczach wypisaną rządzę mordu Wędrowiec nie był pewny czy to dobry ruch uprzedzać, że zna jego zamiary. Może lepiej byłoby pozwolić by ten zarozumialec popełnił błąd?
-Panie jeśli nie interesuje cię tutejsza władza, to czy chcesz wymienić  króla?
Kobieta delikatnie głaszcząc perły nie ustępowała. Król patrzył z niedowierzaniem na żonę, nie znał jej od tej strony. Dla niego była cichą przestraszona kurką, z obojętnością przyjmującą jego wolę i wszelkie upokorzenia. Kobieta którą manipulował niczym szmacianą kukłą. Uważał że była bezbarwna i pozbawiona rozumu. Jeszcze kilka dni temu myślał że pozbędzie się jej po cichu i bez problemu, dziś już nie był tego taki pewny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz